Czy smartfony chińskich firm, takich jak Huawei czy ZTE mogą nas szpiegować? Szefowie największych amerykańskich służb specjalnych uważają, że jak najbardziej. – Używanie urządzeń tych chińskich firm przez zwykłych Amerykanów może prowadzić to tego, że obcym mocarstwom będzie łatwiej nas szpiegować – mówi szef FBI. Naprawdę używanie Huwawei to zagrożenie?
Niedawno szefowie największych służb specjalnych i agencji wywiadowczych z USA zebrali się przed senacką komisją ds. specsłużb. I odpowiadali na pytania polityków. A na spotkaniu byli szefowie zarówno FBI, CIA, osławionej przez Snowdena NSA, jak i nieco mniej znanej wojskowej DIA. W pewnym momencie senator Tom Cotton zapytał, czy któryś z szefów specsłużb poleciłby Amerykanom korzystanie z chińskiego sprzętu elektronicznego. Żaden z szefów nie odpowiedział na to pytanie twierdząco. Przekaz był jednak jasny: używanie Huawei to zagrożenie.
Używanie Huawei to zagrożenie?
Nieco więcej zechciał powiedzieć Chris Wray, szef FBI. Stwierdził, że problemem jest przede wszystkim to, że ze smartfonów firm Huawei czy ZTE korzystają samorządy czy prywatne firmy.
– Korzystanie z takiej infrastruktury, która jest powiązana z obcymi rządami, stwarza ryzyko złośliwego modyfikowania danych lub po prostu kradzieży informacji – uważa szef Biura.
Przedstawiciele chińskich firm zareagowali szybko i stwierdzili, że podejrzenia szefów agencji są bezpodstawne. A firma ZTE podkreśliła, że znaczna część jej sprzętu jest… wytwarzana w USA.
Senator Tom Cotton, od którego zaczęła się cała dyskusja na komisji, zresztą zaproponował prawo, które ma zabraniać rządzowi współpracy z firmami, które korzystają ze sprzętu Huawei czy ZTE. Nie jest to zresztą pierwsza tego typu sprawa – na przykład rządowe komputery nie mogą korzystać z oprogramowania rosyjskiej firmy Kaspersky.
Lobbing, nadgorliwość, a może naprawdę używanie Huawei to zagrożenie?
Czy naprawdę używanie Huawei lub ZTE może ułatwić szpiegowanie nas przez chiński rząd? Na pewno będą tacy, którzy uznają takie podejście za nadgorliwość. No i warto zauważyć, że na komisji, na której padły te słowa, był admirał Michael Rogers, szef NSA. Tak, tej agencji, która szpieguje jak chyba nikt inny na świecie, co udowodnił parę lat temu Edward Snowden. A amerykańskie służby ciągle lubią podglądać (by nie powiedzieć szpiegować) obywateli innych krajów.
Ale można uznać wypowiedzi szefów agencji też za zwykły lobbing za amerykańskimi produktami. W końcu szefowie służb to też poniekąd politycy i wstawianie się przeciw chińskim produktom może pomóc im zdobyć polityczne punkty. Zwłaszcza, że amerykański Apple wyraźnie uznaje Huawei i ZTE za swoich ważnych konkurentów.
Ale możliwe jest oczywiście też, że po prostu coś jest na rzeczy. Niesamowity rozwój Chin na pewno imponuje, podobnie, jak droga, którą przeszła firma Huawei. Jeszcze 30 lat temu produkowała ona głównie tanie przełączniki do telefonów, dziś ma w ofercie najnowocześniejsze smartfony i należy do największych gigantów IT na świecie. Ale… Chiny nie są demokracją, a firma Huawei została założona przez byłego oficera chińskiej armii, który do dziś jest jej szefem. Związki chińskiego giganta z chińskim rządem mogą być więc znacznie głębsze, niż nam się wydaje oglądając reklamy z Lewandowskim. A że szefowie agencji wywiadowczych USA są nieco przewrażliwieni? Być może to i dobrze. Ledwie pod koniec 2016 roku niemal nie zauważyli, jak obcy rząd ustawia wybory prezydenckie w tym kraju. Więc jeśli teraz nawet trochę dmuchają na zimne, to może jest to lepsze, niż ignorowanie zagrożeń.