Czasami możesz stracić samochód nawet, jeżeli nic nie zrobiłeś

Moto Prawo Dołącz do dyskusji
Czasami możesz stracić samochód nawet, jeżeli nic nie zrobiłeś

Od marca 2024 roku sąd orzekając karę dla pijanego kierowcy, może orzec również przepadek auta. To rozwiązanie nie jest stosowane zbyt często, ponieważ sądy poddają pod wątpliwość jego konstytucyjność. Co więcej, jak pokazuje praktyka, zastosowanie tej regulacji może być problematyczne. Przykładem jest wyrok sądu, orzekający przepadek auta, w którym sąd nie sprawdził, czy pojazd faktycznie był własnością nietrzeźwego kierowcy.

Przepadek auta miał zniechęcać do jazdy na podwójnym gazie

Od 2024 roku, czyli od momentu, gdy wprowadzono do kodeksu karnego art. 44b, sądy mają możliwość orzekania przepadku auta. Regulacja miała być batem na pijanych kierowców (którzy kierowali pojazdem, mając ponad 1,5 promila alkoholu we krwi lub pod wpływem środka odurzającego). W praktyce jednak stwarza wiele problemów – od teoretycznych i ideowych, aż po praktyczne.

Sam przepis mówi jasno, że w przypadkach wskazanych w ustawie (a więc m.in. za jazdę po pijanemu) sąd orzeka przepadek auta. W przypadku, gdy pojazd nie był własnością sprawcy lub nie był jego wyłączną własnością (czyli na przykład był współwłasnością małżeńską) sąd orzeka przepadek równowartości pojazdu. W tym przypadku szacuje się wartość pojazdu i w ten sposób orzeka kwotę, która podlega przepadkowi.

Przepadek auta może być niekonstytucyjny

Sądy wskazują, że przepadek auta może być niekonstytucyjny. Sędziowie poddają pod wątpliwość zasadność stosowania skrajnie odmiennych w swojej dotkliwości kar. Jako przykład podają sytuację, gdy jeden pijany kierowca jedzie samochodem wartym 200 000 złotych, a drugi pojazdem za 5000 złotych. Zgodnie z przepisami obaj powinni stracić swoje auta, co wiąże się z tym, że jeden straci zdecydowanie więcej.

Z jednej strony można zrozumieć taki punkt widzenia, z drugiej strony warto odnieść się do prawa zagranicznego. Na przykład w Finlandii czy w Szwajcarii wysokość mandatów jest uzależniona od zarobków sprawcy wykroczenia. W Polsce podobnie miałaby zadziałać regulacja dotycząca przepadku samochodu. Sprawca bardziej majętny, który jeździ droższym autem, straci więcej, a sprawca gorzej sytuowany mniej. Obaj jednak z pewnością odczują dotkliwość takiego orzeczenia.

Oczywiście można dopatrzyć się wyjątkowych sytuacji, kiedy ktoś pożycza samochód od bardziej majętnego znajomego, czy jedzie pojazdem wypożyczonym. Jeżeli jednak decyduje się na pijacką eskapadę, zasadniczo sam jest sobie winny i musi ponieść konsekwencje. Tutaj dyskusja jest naprawdę skomplikowana, a zarówno zwolennicy, jak i przeciwnicy rozwiązania, jakim jest przepadek auta, mają swoje racje.

Sądowe problemy przy orzekaniu przepadku auta

Niezależnie od poglądów przepadek auta generuje problemy orzecznicze. Przykładem może być sytuacja z 2024 roku, kiedy to jeden z polskich sądów rejonowych zasądził przepadek auta od pijanego kierowcy – oskarżony kierował w stanie zaawansowanej nietrzeźwości, mając ponad 2 promile alkoholu we krwi (I badanie 1,10 mg/l, II badanie 1,10 mg/l, III badanie 1,260 mg/l, IV badanie 1,223 mg/l, alkoholu w wydychanym powietrzu).

Sąd nie był w tym przypadku wyrozumiały – zasądził od oskarżonego 4 tysiące złotych grzywny, orzekł środek karny w postaci zakazu prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych na 4 lata, obowiązek zapłacenia 5 tysięcy świadczenia pieniężnego na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej, a także właśnie przepadek auta. Wyrok nie został zaskarżony, zdążył się więc uprawomocnić.

Rzecznik Praw Obywatelskich nie zgadza się z wyrokiem

O ile w tym przypadku sytuacja usprawiedliwia orzeczenie przepadku samochodu, to zachowanie sądu już nie. Sąd nie sprawdził bowiem, czy pojazd faktycznie należał do oskarżonego. Właśnie ze względu na to uchybienie sprawą zainteresował się Rzecznik Praw Obywatelskich, który wskazuje, że:

Przepadek może dotyczyć wyłącznie pojazdu mechanicznego stanowiącego własność sprawcy, zarówno w czasie czynu, jak i orzekania. Jeżeli w czasie przestępstwa pojazd nie stanowił wyłącznej własności sprawcy albo po popełnieniu przestępstwa sprawca zbył, darował lub ukrył pojazd podlegający przepadkowi, orzeka się przepadek równowartości pojazdu. Istotne było zatem ustalenie, czy auto, które prowadził oskarżony, stanowiło jego wyłączną własność. Okoliczności tej jednak nie wyjaśniono. W aktach sprawy jest notatka urzędowa, że pojazd jest zarejestrowany na dane oskarżonego, który w systemie CEP figuruje jako jedyny właściciel. Nie wyłącza to jednak współwłasności. Rejestracji auta dokonuje, się m.in. na podstawie dowodu własności. Należy przyjąć, że za właściciela w rozumieniu Prawa o ruchu drogowym uznaje się każdego, komu przysługuje prawo własności do pojazdu w ujęciu cywilnoprawnym.

Sytuacja jest o tyle niepokojąca, że faktycznie w takiej sytuacji osoba niewinna (na przykład małżonka sprawcy bądź też inny współwłaściciel) mogłaby stracić swój udział w samochodzie. Orzeczenie przepadku auta nie określa bowiem, że dotyczy to tylko części należącej do sprawcy; jest przywiązane do pojazdu.

Oczywiście nawet jeżeli wyrok zostanie uchylony, to sprawca nie uniknie odpowiedzialności (zapewne zapadnie kolejny wyrok, w którym już sąd będzie hołdował procedurze). Cała sytuacja pokazuje jednak, że przepadek auta to konstrukcja prawna, która generuje liczne problemy, w tym formalne.