Zastanawiasz się, w jaki sposób przekonać pracownika schroniska, że jesteś właściwą osobą do adoptowania psa? To proste – błagaj, strasz, przekupuj, wysyłaj pogróżki i zapowiadaj wizytę z policją po odbiór słodkiego zwierzaka. Właśnie w ten sposób kilkadziesiąt osób pokazało, że nie odróżnia zaproszenia do adopcji od promocji na Świeżaki.
Odpowiedzialność, rozsądek czy duże pokłady empatii. To cechy, którymi powinien charakteryzować się każdy, kto pragnie podarować drugi dom dla zwierzaka ze schroniska. Jedną z niewątpliwych zalet mediów społecznościowych jest to, że potrafią w krótkim czasie zorganizować sporą grupę ludzi w celu osiągnięcia jakiegoś celu. Wykorzystują to zarówno schroniska, jak i dziesiątki licznych fundacji i stowarzyszeń, które wzięły sobie za cel pomoc czworonogom. To właśnie Facebook stał się głównym słupem ogłoszeniowym, który umożliwia dotarcie do tysięcy potencjalnych zainteresowanych przygarnięciem psa. Nie inaczej było w tym przypadku.
Fundacja dla Szczeniąt Judyta na swoim profilu poinformowała o możliwości adopcji czterech szczeniaków rasy shih tzu oraz ich mamy. W sumie na nowy dom czekało pięć zwierzaków. Zainteresowani mieli zgłosić chęć adopcji mailowo, a pracownicy fundacji mieli wytypować najbardziej rokujące osoby do dalszego etapu całego procesu. Jak łatwo można się domyślić, rasowe pieski do wzięcia za darmo wzbudziły ogromne zainteresowanie. Niestety również tej części społeczeństwa, która rok temu nie potrafiła opanować emocji na widok pluszowych warzyw w Biedronce.
Adopcja psa – madki pomyliły zwierzęta z pluszowymi warzywami
67 wiadomości w kilka godzin po publikacji ogłoszenia, a spora część z nich to chodzące reklamy atmosfery miłości w domu, do którego chce się przygarnąć nowego członka rodziny. Prowadzący schronisko postanowili pójść ścieżką wyznaczoną przez ZOO w Poznaniu i upublicznić zachowania, z jakimi mieli do czynienia. Jedna z pań była tak zaaferowana możliwością dostania czegokolwiek za darmo, że nawet nie zdawała sobie sprawy z tego, jaką rasę psa chce adoptować. Z kolei inna poczuła się urażona, że nie należy do elity, którą promuje fundacja. Ktoś również stwierdził, że skoro nie dostanie psa za darmo, to go sobie kupi w innym miejscu, skoro go stać.
Oczywiście nie trzeba wspominać, że takim zainteresowaniem nie cieszył się żaden z ponad setki kundli, dla których fundacja każdego dnia szuka nowego domu. Co prawda każdy ma prawo samemu decydować o tym, jakie zwierzęta chce trzymać pod swoim dachem. Niemniej jednak trzeba być pozbawionym resztek rozumu, by właśnie w ten sposób dawać świadectwo tego, że jest się idealną osobą na opiekuna psa.