Przecież to moje dziecko i sam wiem, co dla niego jest bezpieczne. Pomyślał tatuś i przełożył dziecko za barierkę wybiegu dla tygrysów. Przeczytał potem w internecie, że władzom ZOO w Poznaniu nie podoba się takie zachowanie i „obrażają” rodziców. No co za chamstwo – przecież zapłaciłem za bilet! Zresztą te zwierzęta muszą być wytresowane, inaczej nie mogłyby być w ZOO, prawda?
Rekordowo długi weekend majowy z pewnością dał się we znaki pracownikom poznańskiego ZOO. Z pewnością nie tylko im – podobne odczucia mają wszystkie osoby pracujące w miejscach, gdzie rodziny z dziećmi spędzają czas. Piękna, słoneczna pogoda i dużo wolnego czasu tylko zachęcały do aktywnego spędzania długiego weekendu. Być może słońce niektórym uderzyło do głowy, ale zbyt często słyszymy o roszczeniowej i nieodpowiedzialnej postawie rodziców, żeby uznać to za jednorazowe zdarzenie. Zresztą pracownicy i dyrekcja poznańskiego ZOO najwidoczniej też miała dość nieodpowiedzialnego zachowania rodziców i postanowili wydać im komunikat, który powinni doskonale zrozumieć.
Drogi Rodzicu ! Nie obarczaj nas kłopotem w postaci śmierci w zoo Twego niechcianego i niekochanego przez Ciebie dziecka, bo my nasze zwierzęta kochamy i o ich życie dbamy-a będą one musiały to życie stracić, gdy Twoja pociecha znajdzie się na wybiegu. Nie przychodź do zoo. Otruj dziecko, uduś, oddaj- skoro chcesz je zamordować, ale nie zabijaj niewinnych zwierząt ! Ponieś pełną odpowiedzialność za swoje czyny-Ty i tylko Ty.”
ZOO w Poznaniu oburzone zachowanem rodziców i w żołnierskich słowach apeluje o rozsądek
Wpis o takiej treści pojawił się na facebookowym profilu poznańskiego ZOO. Zawarte w nim określenia musiały zbulwersować wiele osób, ponieważ sam post szybko zniknął, a w dalszych komentarzach administratorzy strony przyznali, że na jakiś czas ich strona została zablokowana. Ostatecznie post powrócił w nieco zmienionej formie, jednak przesłanie z pewnością pozostało bez zmian.
Na zdjęciu widać, jak mężczyzna trzyma swojego syna na baranach tuż nad wybiegiem dla tygrysów syberyjskich. Nie mam pojęcia, czy chłopiec to jedno z dzieci w kociej kawiarni, niemniej jednak wystarczyłaby chwila nieuwagi, aby tatuś z synem szybko przekonali się, że tygrys to jednak nie puszek i wcale nie musi się łasić. Niestety – w razie takiego wypadku nikt nie zawracałby sobie głowy nieodpowiedzialnym zachowaniem rodzica, a odpowiedzialność poniosłaby dyrekcja ZOO. Nie mówiąc już o tym, że zwierze najprawdopodobniej zostałoby uśpione.
Wychodzi na to, że sprawa sprzed 2 lat z gorylem Harambe niczego nas nie nauczyła. Dokładnie rok temu ZOO w Zamościu upubliczniło zdjęcie ojca, który swoje małe dziecko wstawił na wybieg dla surykatek. Przecież to takie małe, słodkie i na pewno nikomu nie zrobi krzywdy. Tym razem w Poznaniu nie doszło do tragedii, ale patrząc na zachowanie rodziców, można śmiało założyć, że za kilka tygodniu nie usłyszymy o jakimś wypadku w ZOO? Niestety – skoro widoczne na każdym kroku tabliczki ostrzegawcze ani regulamin nie robi na nikim wrażenia, to może trzeba dotrzeć do tych ludzi w taki sposób, w jaki zdają się wyłącznie rozumieć? To nie władze ZOO powinny wstydzić się takiego języka. To rodzice powinni się wstydzić, że taki właśnie przekaz jest do nich adresowany.