Afera mieszkaniowa: prezydent rozdawał lokale komunalne komu chciał, bo taki miał kaprys

Nieruchomości Państwo Dołącz do dyskusji (126)
Afera mieszkaniowa: prezydent rozdawał lokale komunalne komu chciał, bo taki miał kaprys

Niektórzy czekają na lokale komunalne po kilka lat, mimo że są w naprawdę złej sytuacji mieszkaniowej.  Niektórzy jednak należą do uprzywilejowanego grona, otrzymującego mieszkania poza jakąkolwiek kolejnością. Wystarczy być powiązanym z lokalnym biznesem lub odpowiednim ugrupowaniem politycznym. Afera mieszkaniowa w Bytomiu tylko to potwierdza.

Afera mieszkaniowa: są równi i równiejsi

Kolejność przyznawania mieszkań komunalnych niemal zawsze wywołuje u kogoś poczucie skrzywdzenia. Tym razem jednak grupa „pokrzywdzonych” jest wyjątkowo liczna. Chodzi o mieszkańców Bytoma, którzy ubiegali się o lokale komunalne, a okazało się, że pewna grupa osób skutecznie ich w tym ubieganiu się wyprzedziła.

Jak donosi Dziennik Zachodni, jeszcze podczas wyborów samorządowych miały krążyć pogłoski, że prezydent Bytomia przyznawał mieszkania komunalne poza kolejnością. Ostatecznie okazało się, że w ten sposób 242 lokale miały trafić do osób powiązanych z radnymi ugrupowania prezydenta oraz osób związanych z lokalnym biznesem. Prezydent miał w tym celu wykorzystywać paragraf 29 uchwały w sprawie wynajmowania mieszkań należących do zasobów gminy.

Bogacenie się na mieszkaniach komunalnych

Zdaniem wiceprezydenta Waldemara Gawrona skala nadużyć była jeszcze większa. Chodzi o to, że „uprzywilejowani” nowi właściciele lokali komunalnych mieli wcześniej… sprzedawać własnościowe mieszkania. A to oczywiście ma się nijak do tego, że dosłownie chwilę później występowali o przyznanie mieszkania komunalnego i niemal natychmiast je otrzymywali. Umowy zostały podpisane, a nowi lokatorzy szybko zamieszkali w mieszkaniach komunalnych, na które czekało także mnóstwo innych osób. Trwa kontrola, która ma wyjaśnić całą sprawę.

Afera mieszkaniowa w Bytomiu pokazuje tylko, że do nadużyć dochodzi na każdym szczeblu władzy. W tym przypadku nie chodziło np. o rekordowe płace, tak jak w przypadku NBP, czy o zatrudnianie bliższej i dalszej rodziny w państwowych firmach. Można jednak zaryzykować twierdzenie, że nadużycia na szczeblu samorządowym są jeszcze dotkliwsze, bo realnie wpływają na życie poszczególnych grup ludzi. Innym grzechem władz samorządowych są liczne zaniedbania w kwestii np. remontu mieszkań komunalnych.

W rezultacie ci, którzy naprawdę potrzebowali mieszkania komunalnego, zostali – przynajmniej tymczasowo – pozbawieni takiej szansy. Na rzecz osób, które takiego lokalu absolutnie nie potrzebowały.