Wigilia dnia świętego Andrzeja, czyli powszechnie znane i kojarzone Andrzejki. Czym się różnią wróżby andrzejkowe dla dorosłych od niewinnych zabaw andrzejkowych dla dzieci w szkole? Czy współczesne Andrzejki świętuje się już tylko w klubach z drinkiem w dłoniach i z techno w głośnikach?
Wierzenia andrzejkowe – te zna każde polskie dziecko
Andrzejki w szkole obchodzone są zazwyczaj dość chętnie. Dzieci mogą bawić się przy wspólnie losowanych przedmiotach, których symbolicznie znaczenie ma przepowiedzieć ich przyszłość. Mogą także świetnie się bawić przy wylewaniu wosku lub przekłuwać serce zapisane imionami żeńskimi i męskimi z obu stron.
Wszyscy doskonale znamy i pamiętamy te zabawy. Noc św. Andrzeja przypada na noc między 29 a 30 listopada. Wtedy to niezamężne, młode panny – według tradycji – miały wywróżyć sobie przyszłego ukochanego. Tradycja andrzejkowa rozpowszechniona była już w XII wieku na terenie chrześcijańskiej Europy. Do ówczesnej Polski dotarła dopiero około XVI wieku.
Chłopcy mogą przeżywać swoje wróżby w tzw. Katarzynki – wigilię imienin św. Katarzyny. Potwierdza to przysłowie:
„W święto Katarzyny są pod poduszką dziewczyny.”
Jak świętować Andrzejki, kiedy nie za bardzo wierzy się już we wróżby?
Współczesne niezamężne panny, bardzo często nie wierzą już w żadne wróżby. Jak wtedy świętować Andrzejki? Wiele klubów wychodzi wtedy naprzeciw oczekiwaniom swoich klientów. Organizowane są dyskoteki, bale, imprezy. Niewiele mają wspólnego z tradycyjnymi Andrzejkami, ani tym bardziej nie ma na nich jedynie „niezamężnych panien”.
Andrzejkowe tradycje i wierzenia to niestety coraz częściej już jedynie relikt przeszłości. Obecnie mamy masę poważniejszych problemów, niż ten, czy znajdziemy męża przed trzydziestką, ba, dwudziestką! W dobie Tindera i innego rodzaju aplikacji, służących łatwiejszemu i szybszemu randkowaniu, niewiele z nas przejmuje się tym czy i kiedy znajdzie partnera.
Andrzejki 2017 – kiedy przejrzymy na oczy?
Andrzejki mają to szczęście, a może pecha, że wypadają gdzieś pomiędzy czarno-piątkowym szałem, początkiem grudnia i Mikołajkami. W ferworze zakupów i snuciem planów na Sylwestra, nikt już nie za bardzo pamięta, skąd się wzięła tradycja andrzejkowa.
Andrzejki to coraz częściej jedynie marna data w kalendarzu. Nikt już nie leje wosku, mało kto przebija serce pineską, by poznać imię swojego ukochanego. Lepiej jest przesunąć w lewo lub w prawo wizerunek nieznajomego. Łatwiej, szybciej, bez zbędnego zawodu. Wszystko nie na poważnie, z ryzykiem, że to będzie tylko jedno spotkanie.
Wróżby mają to do siebie, że niestety usilnie pragniemy im wierzyć. Choćby brzmiały naprawdę dziwnie i choćby szansa na ich spełnienie wynosiła jedynie 10%. Trudno nam jest przyjąć myśl, że przepowiednia się nie sprawdzi.
Inaczej jest z człowiekiem. Podchodzimy do niego zazwyczaj z rezerwą, pewną nonszalancją, nie bardzo wierząc, że jeszcze nazajutrz nadal będziemy rozmawiać. Nieznajomy człowiek nie potrafi zdobyć naszego zaufania od razu. Jesteśmy wobec niego zdystansowani, może nawet i nieco oschli. Często to też my kończymy tę znajomość szybciej, niż zdąży się ona jakkolwiek zacząć…