Epidemia koronawirusa sprzyja rozwojowi bezkontaktowych form sprzedaży, takich jak chociażby automaty vendingowe. Sama technologia jest już rozwinięta na tyle, że w ten sposób można sprzedać właściwie wszystko. Prawo jednak niekoniecznie za nią nadąża. Na przykład samoobsługowy automat z alkoholem nie przystaje do wymogów ustawy o wychowaniu w trzeźwości.
Automat z alkoholem niezbyt mieści się w katalogu dopuszczalnych form detalicznej sprzedaży alkoholu
Jak podają Wiadomości Handlowe, operator sklepów mogilnych Agro Sklepomat chce do 2023 r. mieć w całej Polsce 5 tysięcy placówek. To dość ambitny i jednocześnie innowacyjny plan. Sprzedaż miałaby się w końcu opierać o sieć automatów vendingowych i działać w formule franczyzy. Zapowiedzi Agro Sklepomatu są jednak ciekawe także z jeszcze jednego powodu. Sieć zapowiada sprzedaż w swoich automatach także alkoholu. Pytanie nasuwa się samo: czy to w ogóle legalne?
Sprzedaż alkoholu w Polsce jest działalnością skrupulatnie regulowaną między innymi przez ustawę o wychowaniu w trzeźwości. Sprzedaż detaliczna alkoholu wymaga uzyskania zezwolenia ze strony właściwego wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Przepisy ustawy określają przy czym w jaki sposób taka sprzedaż może wyglądać.
Zgodnie z art. 9(6:
Sprzedaż detaliczną napojów alkoholowych, zawierających powyżej 4,5% alkoholu (z wyjątkiem piwa) przeznaczonych do spożycia poza miejscem sprzedaży, prowadzi się w punktach sprzedaży, którymi są:
1) sklepy branżowe ze sprzedażą napojów alkoholowych;
2) wydzielone stoiska – w samoobsługowych placówkach handlowych o powierzchni sprzedażowej powyżej 200 mkw.;
3) pozostałe placówki samoobsługowe oraz inne placówki handlowe, w których sprzedawca prowadzi bezpośrednią sprzedaż napojów alkoholowych.
Warto zauważyć, że ustawowy katalog ma charakter zamknięty. Samoobsługowy automat z alkoholem nie mieści się w wyżej wskazanych ramach. Takie urządzenie z całą pewnością nie stanowi sklepu branżowego. Sposób działania automatu z definicji wyklucza udział sprzedawcy w transakcji.
Można teoretycznie traktować automat z alkoholem jako wydzielone stoisko. Warunkiem jest ulokowanie urządzenia w sklepie samoobsługowym o powierzchni powyżej 200 metrów kwadratowych. Dla porównania: przeciętny sklep sieci supermarketów Dino ma powierzchnię około 400 mkw., Żabki to sklepy o powierzchni od 60 mkw. do 150 mkw.
Maszyna nie jest w stanie skutecznie weryfikować, czy nie korzysta z niej obecnie nieletni albo osoba w stanie nietrzeźwości
Kolejnym problem stanowi sens samej regulacj. Ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu problemów alkoholowych została stworzona po to, by po prostu ograniczyć handel alkoholem. Dzięki temu gminy ustalają sztywną liczbę punktów sprzedaży napojów wyskokowych na swoim terenie. Samorządy biorą przy tym pod uwagę chociażby spodziewaną odległość od szkół, przedszkoli czy kościołów.
Co najważniejsze jednak: już uzyskaną koncesję można stracić w przypadku sprzedaży alkoholu nieletnim lub osobom nietrzeźwym. Kolejną przesłanką do cofnięcia zezwolenia jest chociażby dwukrotne w ciągu 6 miesięcy zakłócanie porządku publicznego w miejscu sprzedaży i najbliższej okolicy w związku ze sprzedażą.
Automat z alkoholem sam w sobie nie byłby najprawdopodobniej w stanie weryfikować, kto z niego akurat skorzysta. W każdym razie nie bez dodatkowego oprogramowani i na przykład specjalnego systemu sprawdzającego dowód osobisty klienta. Co zresztą też nie daje absolutnej pewności, podobnie jak akceptowanie wyłącznie transakcji bezgotówkowych. To samo dotyczy kwestii porządku w swoim najbliższym otoczeniu. Dlatego naprawdę trudno byłoby sobie wyobrazić wydanie koncesji na sprzedaż alkoholu w takiej właśnie formie.
Hipotetycznie automat z alkoholem mógłby funkcjonować jako element wystroju dyskontu albo dużego sklepu. W takiej sytuacji przestrzegania wymogów ustawy o wychowaniu w trzeźwości i warunków koncesji pilnowałby sprzedawca. Tylko jaki w takiej sytuacji miałoby w ogóle sens korzystanie z automatu, skoro transakcję może przeprowadzić sprzedawca?