Jakiś czas temu światowe media obiegła historia Australijki Christiny Lee, która otrzymała nietypowy dar od losu: jej bank, Westpac, omyłkowo przyznał wielomilionowy debet na rachunku bankowym. Kobieta skorzystała z tego najlepiej, jak umiała: wydając setki tysięcy dolarów na buty Louboutine’a, torebki Hermesa i biżuterię od Diora.
Łączna kwota zakupów przekroczyła 4,6 miliona dolarów, czyli ok. 13 milionów złotych. Na nieszczęście dla panny Lee, a z pożytkiem dla swoich pozostałych klientów, bank Westpac zauważył nieprawidłowość, po czym zablokował konto i podjął kroki zmierzająca do odzyskania pieniędzy i poniesienia odpowiedzialności karnej przez skrytą zakupoholiczkę. Ale czy faktycznie Christina Lee popełniła przestępstwo?
Rozważania te mają oczywiście charakter czysto hipotetyczny. Nie jestem specjalistą od australijskiego prawa karnego, a i treści artykułów prasowych różnią się od siebie w pewnych szczegółach. Ale zastanówmy się, co by było, gdyby:
- po pierwsze, kwota debetu dostępna w Waszym banku stała się 9-cyfrowa (zakładam tutaj, że Wasze dochody i ogólna sytuacja majątkowa powodują, że taki debet w normalnych warunkach nie jest możliwy do uzyskania),
- po drugie, nie zdecydowalibyście się na niezwłoczne powiadomienie Waszego ulubionego banku o zaistniałym błędzie.
Reasumując, macie dostępne miliony i możecie z nich korzystać bez przeszkód – i to właśnie robicie. Czy popełniacie przestępstwo, albo chociaż – czy musicie zwrócić te pieniądze, gdy bank się zorientuje, że coś jest nie tak?
Bank dał nieograniczony debet i się pomylił?
Przyjrzyjmy się zapisowi art. 286 § 1 kodeksu karnego:
Kto, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadza inną osobę do niekorzystnego rozporządzenia własnym lub cudzym mieniem za pomocą wprowadzenia jej w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
Wyraźnie widać trzy przesłanki, które muszą zaistnieć, abyśmy mogli mówić o karnoprawnej odpowiedzialności z tytułu przestępstwa oszustwa:
- doprowadzenie innej osoby do niekorzystnego rozporządzenia mieniem
- wprowadzenie tej osoby w błąd albo wyzyskanie błędu, lub wyzyskanie niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania
- sprawca działał w celu uzyskania korzyści majątkowej
Wydaje się, że działania pani Lee w świetle polskiego prawa mogą wyczerpywać te znamiona przestępstwa. Niewątpliwie uzyskała ona korzyść majątkową, kosztem banku, a zarazem mogła ona zdawać sobie sprawę, że wysokość przyznanego debetu jest omyłką ze strony banku.
Wydane pieniądze musisz oddać
Ale odpowiedzialność karna to nie wszystko – choć może być najbardziej dotkliwa, w końcu w zakładzie karnym noszenie szpilek z czerwoną podeszwą może być utrudnione. Polskie prawo przewiduje bowiem, że to, co nienależnie uzyskałeś – musisz zwrócić. Instytucja „bezpodstawnego wzbogacenie” jest określona w art. 405 i następnych kodeksu cywilnego. A tam zapisano:
Kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości.
Pomyłka ze strony banku jak najbardziej może być podstawą bezpodstawnego wzbogacenie, które rodzi po stronie wzbogaconego obowiązek zwrotu korzyści. Stanowisko to potwierdził Sąd Najwyższy (choćby w wyroku z dnia 4 października 2007 r., sygn. V CSK 255/07).
Reasumując: błąd po stronie banku nie zwalnia posiadacza rachunku od odpowiedzialności z tytułu bezpodstawnego wzbogacenia. Historia panny Lee z Australii może się wydawać egzotyczną ciekawostką, ale w praktyce tego rodzaju sytuacje, choć mniej spektakularne, się zdarzają. Jeśli masz wątpliwości, jak powinieneś postąpić w podobnym przypadku, warto skorzystać z porady prawnika pod adresem kontakt@bezprawnik.pl.
Fot. tytułowa: nieograniczony debet // Pexels