Solidarna Polska nie chce „bezkarności urzędników”. PiS – wręcz przeciwnie. Czy szokujący przepis ma szansę wejść w życie?

Państwo Prawo Zbrodnia i kara Zdrowie Dołącz do dyskusji (30)
Solidarna Polska nie chce „bezkarności urzędników”. PiS – wręcz przeciwnie. Czy szokujący przepis ma szansę wejść w życie?

Czy bezkarność urzędników, ujęta w przepisach prawa, ma szansę wejść w życie? Okazuje się, że środowisko Zbigniewa Ziobry nie zgadza się na tego typu rozwiązania. Pierwszy raz w życiu w pełni zgadzam się z Januszem Kowalskim, który wprost krytykuje pomysł.

Bezkarność urzędników

„Gazeta Prawna” wskazuje, że bezkarność urzędników w czasie epidemii nie jest szeroko popierana w obozie władzy. Wyłamuje się Solidarna Polska, której przewodzi prezes partii, Minister Sprawiedliwości, Prokurator Generalny i poseł Zbigniew Ziobro. Chodzi o jedną z tarcz antykryzysowych, która zakładałaby wprowadzenie przepisu w brzmieniu

nie popełnia przestępstwa, kto w celu przeciwdziałania COVID-19 narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym i bez naruszenia tych obowiązków lub przepisów podjęte działanie nie byłoby możliwe lub byłoby istotnie utrudnione

Powyższe jest chyba najgorszym proponowanym przepisem w historii polskiego prawa. Jeśli zmiana weszłaby w życie, to byłoby to przekroczenie pewnej granicy, której nigdy nie powinno się przekraczać. Interes społeczny jest wszakże zawsze inaczej rozumiany i nietrudno się domyśleć, że dzisiaj może być to ochrona przed COVID-19, ale jutro coś innego.

Można sobie wyobrazić powyższy przepis bez „w celu przeciwdziałania COVID-19”. Jeden z kuratorów oświaty wskazał przecież, że wirus LGBT jest groźniejszy. Wicemarszałek Sejmu RP – Ryszard Terlecki – w jednej z wypowiedzi z grubsza zgodził się z takim stwierdzeniem.

Wyłączenie bezprawności jakiegokolwiek działania jest tak irracjonalne, że dzisiaj wyrażać się może w sprzeniewierzeniu milionów złotych (ale w dobrej wierze!). Jutro zaś – przy usunięciu konieczności działania w celu zwalczania COVID-19 – w osobie przedstawiciela służb mundurowych, który bije za „niszczenie podstaw tradycyjnej cywilizacji”.

Przepis jest tak groźny, że trudno go jakkolwiek bronić. Słyszałem już tłumaczenia, że wszystkim i tak zajmie się niezawisły i niezależny sąd – to za dużego znaczenia nie ma. Skoro istnieje jakiś interes społeczny i naruszenie przepisów przez urzędnika, to wyłączenie bezprawności następowałoby automatyczne. Sąd musiałby jedynie ustalić istnienie okoliczności i działania celowego.

Sama „legalizacja” działań urzędników następowałaby natomiast z mocy prawa, a nie wskutek jakiejś sądowej uznaniowości.

Solidarna Polska się wyłamuje?

Propozycję zmian skrytykowało wiele środowisk. Przedstawiono nawet zbiorcze stanowisko wielu poważanych organizacji (m.in. Fundacja Batorego, Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Watchdog Polska), zgodnie z którym wprost uznano, że to ogromne zagrożenie.

„Gazeta Prawna” dodaje, że Zjednoczona Prawica nie jest jednomyślna. Janusz Kowalski, poseł Solidarnej Polski i wiceminister aktywów państwowych wprost wskazał, że nie może być tak, że politycy i urzędnicy

będą jakąś nową, nadzwyczajną kastą

Anonimowy przedstawiciel obozu władzy wskazuje jednak, że przepis może wrócić pod rozważania, ale w zmienionej wersji. Dodać się ma np. przesłankę „interesu zdrowotnego”, by przekonać ludzi Ziobry.

Nawet w zmienionej formie jest to po prostu głupie rozwiązanie. W prawie karnym istnieje już przecież instytucja stanu wyższej konieczności, ale jest ona sztywna i wymaga odpowiedniego udowodnienia. Bezkarność urzędników w wydaniu PiS nie zawiera w sobie m.in. przesłanki takiej, że obiektywnie nie da się inaczej działać, by uniknąć zagrożenia.