Nadzwyczajne czasy wymagają nadzwyczajnych rozwiązań. Właśnie dlatego Sejm postanowił maksymalnie uprościć procedury zakupu środków ochronnych z publicznych pieniędzy. Niestety, zamiast usprawnić prawo, zapewnił bezkarność urzędnikom łamiącym prawo w interesie społecznym.
Z jednej strony epidemia jest dla obecnej partii rządzącej przekleństwem. Wystarczył miesiąc, aby wszystkie ułomności nawarstwiające się od 5 lat skumulowały się w jednym punkcie. Odnoszę wrażenie, że chorobę zwalczamy bardziej propagandą niż faktycznym działaniem. Najlepszym dowodem na to jest fakt, że to właśnie szpitale są największymi ogniskami epidemii. Absurdem jest to, że od ponad miesiąca podstawowy sprzęt ochronny do szpitali trafia dzięki ludziom dobrej woli, zbiórkom i akcjom charytatywnym. Z drugiej strony PiS może w końcu rządzić w stylu, jaki bez cienia wątpliwości do nich pasuje, a więc dekretami i konferencjami prasowymi. W rządowym przekazie jesteśmy pionierami w walce z epidemią. Być może dlatego posłowie mają czas, aby w przededniu potężnego kryzysu zajmować się tak ważnymi dla gospodarki tematami, jak aborcja, edukacja seksualna i prawo łowieckie dla dzieci.
Zanim w Polsce oficjalnie pojawił się koronawirus, nasi rządzący przekonywali, że nasze państwo jest świetnie przygotowane na nadchodzącą pandemię. Ilość internetowych zbiórek i akcji charytatywnych jest najlepszym dowodem na to przygotowanie. Środków ochrony osobistej brakuje nawet na zaspokojenie podstawowych potrzeb personelu medycznego. Jakby tego było mało, od 16 kwietnia mamy obowiązek zakrywania twarzy poza domem. To oznacza, że żele antybakteryjne, maseczki i rękawiczki znalazły się na samym spodzie piramidy potrzeb absolutnie każdego z nas. Urzędnicy i samorządy kupują tych towarów nawet nie na palety, ale całymi kontenerami.
Bezkarność w czasie epidemii
Niby wszyscy rozumiemy nagłą potrzebę, która stoi za wydawaniem naprawdę ogromnych ilości pieniędzy. To jednak wciąż są pieniądze publiczne, z których, przynajmniej teoretycznie, władze są rozliczane. Jak zatem pogodzić te, wydawałoby się sprzeczne interesy? Można maksymalnie uprościć prawo. Z drugiej strony można urzędnikom wprost przyzwolić na łamanie prawa i zapewnić im ustawową bezkarność w czasie epidemii.
Jedną ze zmian wśród całego pakietu ustaw antykryzysowych jest ta, która weszła w życie na przełomie marca i kwietnia. W ustawie o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych dodano art. 10c w dość szokującym brzmieniu.
Art. 10c Nie popełnia przestępstwa określonego w art. 231 lub art. 296 Kodeks karny, deliktu dyscyplinarnego ani czynu, o którym mowa w art. 1 ustawy z dnia 17 grudnia 2004 r. o odpowiedzialności za naruszenie dyscypliny finansów publicznych, kto w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19, nabywając towary lub usługi niezbędne dla zwalczania tej choroby zakaźnej, narusza obowiązki służbowe lub obowiązujące w tym zakresie przepisy, jeżeli działa w interesie społecznym, zaś bez dopuszczenia się tych naruszeń nabycie tych towarów lub usług nie mogłoby zostać zrealizowane albo byłoby istotnie zagrożone.
Bezkarność w czasie epidemii za naruszenie prawa w interesie społecznym
Nie wątpię, że intencje stojące za wprowadzeniem tego rozwiązania są słuszne. Nadzwyczajne sytuacje wymagają nadzwyczajnych rozwiązań. Ceny środków ochronnych poszybowały w górę na całym świecie, co wymaga sięgnięcia głębiej do kieszeni. Niestety zbyt długo obserwuję postępującą degrengoladę w wykonaniu naszej klasy politycznej. To prawda, dzięki temu rozwiązaniu burmistrz niewielkiego miasteczka będzie mógł bezpiecznie kupić kontener absurdalnie drogich maseczek, które następnie rozda mieszkańcom. Niestety również burmistrz sąsiedniego miasta, który złoży zamówienie na uszycie 100 maseczek dla pracowników urzędu miasta w cenie po 100 zł za sztukę w firmie prowadzonej przez swojego szwagra również pozostanie bezkarny. Przykłady nadużyć na podstawie tego przepisu można mnożyć dziesiątkami.
O ile prostszym rozwiązaniem nie byłoby po prostu uproszczenie niezbędnych procedur, które pozwoliłoby urzędnikom na sprawne zakupy z jednoczesnym poszanowaniem zasad.