Realizacja obietnic składanych przez Jarosława Kaczyńskiego będzie kosztowała 8 mld zł więcej. Stanie się tak ponieważ naczelnik państwa miał pomylić brutto z netto. Ot, drobne przejęzyczenie męża stanu, które przyczyniło się do zwiększenia budżetu czternastej emerytury do prawie 21 mld zł. Oznacza to zwiększenie budżetu o 8 mld zł. Dla lepszego zobrazowania: koszt budowy PGE Narodowego wyniósł 2 mld zł.
O różnicach pomiędzy netto a brutto uczą w szkole podstawowej, przynajmniej tak było za moich czasów. Możliwe, że w czasach, gdy podstawową edukację odbierał Jarosław Kaczyński było inaczej. Może teraz, gdy oświatę reformuje minister Czarnek także te mało istotne informacje zostały wykreślone z programu. Miejmy nadzieje, że jednak nie, ponieważ jest to wiedza wyjątkowo praktyczna. Właściwe rozróżnianie tych kwot jest kluczowe, jeśli w dorosłym życiu chcemy mieć jakąkolwiek kontrolę nad własnymi finansami. Najwyraźniej nie jest konieczna, jeśli swoją przyszłość wiążemy z polityką. Najwyraźniej możliwe jest rządzenie 40 milionowym państwem i to przez naprawdę długi czas bez tak elementarnej wiedzy.
Prezes dość długo ociągał się z założeniem własnego rachunku bankowego. Wskazywał, że ta nadmierna zapobiegliwość, to z uwagi na kwestie bezpieczeństwa. Bał się, że o niespodziewanym przelewie na swoje konto przeczyta najpierw w gazetach. Podkreślam jednak, że konto w banku Jarosław Kaczyński już posiada. Jak wynika z oświadczenia majątkowego zgromadził na nim ponad 250 tysięcy złotych. Prezes może także poszczycić się swoim wykształceniem. Uzyskał tytuł naukowy doktora nauk prawnych na Uniwersytecie Warszawskim. Mając na uwadze jego wieloletnie doświadczenie życiowe, wyższe wykształcenie oraz fakt, że od 8 lat bezdyskusyjnie włada tym krajem, to jestem przekonany, że doskonale zdaje sobie z różnicy pomiędzy brutto i netto. Nikt o zdrowych zmysłach raczej nie ma co do tego wątpliwości.
Brutto czy netto? Nie ma to żadnego znaczenia
Dlatego tak bardzo bulwersuje mnie, że po raz kolejny Słońce Narodu nie potrafi przyznać się do błędu. Nie jest w stanie jakkolwiek wycofać się ze swoich słów. Woli narazić budżet państwa na wydatek większy o 8 mld zł, niż wytłumaczyć się ze swojej pomyłki. W końcu wybory za pasem, nie ma co zrażać do siebie umiłowanych przez partię emerytów. To prawdopodobnie najdroższe przejęzyczenie w historii. Gdyby doszło do niego w sektorze prywatnym, to prawdopodobnie autor wpadki byłby już na wieki spalony. Gdyby z przejęzyczenia wynikała tak wielka różnica w cenie, to nigdy na żadnej płaszczyźnie nie doszłoby do finalizowania takiej transakcji.
Chociaż wiem, że w realiach polskiej polityki najistotniejsze są populistyczne obietnice kierowane do wyborców, to nie mogę znieść, że tak istotna w skutkach pomyłka nie doczekała się choćby najmniejszego sprostowania. Zdaje się, że wizja przeznaczenia dodatkowych 8 mld zł nikogo w rządzie nie rusza. Nikt nie poczuwa się do odpowiedzialności, nawet prezes. Możnaby rzecz, że spływa to po nim jak woda po kaczce.