Ceny gazu to kolejny po Orlenie przykład łupienia Polaków? PGNiG zasłania się długoterminowymi kontraktami

Finanse Państwo Dołącz do dyskusji
Ceny gazu to kolejny po Orlenie przykład łupienia Polaków? PGNiG zasłania się długoterminowymi kontraktami

Ceny gazu na światowych giełdach są dużo niższe niż w przededniu rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Tymczasem w Polsce wykańczają kolejne przedsiębiorstwa. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Orlen doi Polaków nie tylko na paliwach. PGNiG to w końcu teraz jego własność. Spółka tłumaczy się realiami zakupów długoterminowych. To kiedy nastąpią obniżki?

Ceny gazu w Polsce stanowią niejako powtórkę z zamieszaniem z cenami paliw na stacjach benzynowych

Prezes Orlenu Daniel Obajtek już wcześniej stał się żywym symbolem drożyzny. Brak podwyżek cen benzyny po tegorocznym wzroście stawki VAT na paliwo uwiarygodnił hipotezę, którą przedstawialiśmy na łamach Bezprawnika. Koncern mógł sobie pozwolić na zachowanie dotychczasowych cen, bo wcześniej je zawyżał. Obajtkowi z pewnością nie pomogło nieporadne tłumaczenie, w myśl którego Orlen wcześniej nie obniżył cen benzyny, bo wówczas kierowcy by ją wykupili na zapas. W rezultacie Czesi kupowali od Orlenu paliwo taniej niż Polacy.

Teraz trudno oprzeć się uczuciu deja vu. Opinia publiczna przypomniała sobie, że do Orlenu należy też inny energetyczny gigant, PGNiG. Ceny gazu dosłownie dziesiątkują polskie przedsiębiorstwa. Rząd musiał zamrozić te dotyczące gospodarstw domowych, bo inaczej ryzykowaliby wywiezienie na taczkach przez wdzięcznych i zmarzniętych wyborców. Tymczasem hurtowe ceny gazu na światowych rynkach są wręcz rekordowo niskie. Na istotę problemu zwraca uwagę Andrzej Domański, główny ekonomista Instytutu Obywatelskiego.

Ocenę Domańskiego najwyraźniej podziela Urząd Regulacji Energetyki, który nakazał przedsiębiorstwom obrotu gazem złożenie wniosków o korektę taryf. Mają na to siedem dni, licząc od momentu otrzymania wezwania. Czy to pomoże w jakiś sposób odbiorcom końcowym? Ależ skąd. Tym bardziej że taryfami w Polsce nie są objęci odbiorcy biznesowi, których ceny gazu dotykają obecnie najbardziej. Działania URE mogą za to wpłynąć na wysokość rekompensat otrzymywanych przez firmy gazowe rekompensat za zamrożenie cen zadekretowane ustawą.

Coś ewidentnie jest z tymi cenami gazu nie tak. Czy jednak aby na pewno mamy do czynienia z kolejnym przejawem planowego łupienia Polaków? Niekoniecznie. PGNiG przedstawia bowiem dużo bardziej racjonalne wytłumaczenie różnicy pomiędzy cenami hurtowymi a tymi oferowanymi odbiorcom końcowym.

Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że PGNiG trochę plącze się w zeznaniach

PGNiG zwraca uwagę na to, że ceny gazu w Polsce mają kształtować przede wszystkim długoterminowe kontrakty na dostawy. Spółka po parudziesięciu minutach odpowiedziała Domańskiemu na Twitterze.

Realizujemy zakupy gazu na TGE w perspektywie długoterminowej, a cennik dla Klientów biznesowych uwzględnia ryzyko rekordowej w ostatnim roku zmienności na giełdach. Np.w okresie lipiec-wrzesień utrzymaliśmy cenę 793 zł/MWh, przy cenach giełdowych nawet powyżej 1500 zł/MWh.

Cena gazu od czasu ustalenia gazowego obliga giełdowego w 2013 roku, była i jest wyznaczana w sposób rynkowy, odnoszący się do notowań giełdowych.

Jak się łatwo domyślić, taka odpowiedź nie spodobała się internautom. Niektórzy zwrócili uwagę na to, że giełdowe maksimum powyżej 200 euro trwały raptem kilka dni. Spółka zaś, ich zdaniem, nie reaguje równie szybko w momencie, gdy ceny gazu przez dłuższy czas utrzymują się na stosunkowo niskim poziomie. Przeglądając komentarze, bardzo szybko znajdziemy oskarżenia o to, że PGNiG nie tylko wykorzystuje wojnę do uzyskania dodatkowego zarobku, ale nawet niespecjalnie się z tym kryje. Są również internauci, którzy zauważają, że niskie hurtowe ceny gazu pozwoliły spółce odrobić z nawiązką przywoływane przez nią straty.

Ktoś powinien jasno powiedzieć Polakom, kiedy PGNiG łaskawie obniży ceny gazu

Pomimo społecznego oburzenia, nie sposób nie wziąć PGNiG w obronę. Długoterminowe kontrakty uwzględniają notowania giełdowe, ale te w okresie ich zawierania. Nie da się ukryć, że choć PGNiG jest częścią państwowego molocha, to obydwa przedsiębiorstwa pozostają spółkami akcyjnymi. To bardzo utrudnia rezygnowanie z nadmiarowych zysków bez narażania się na zarzut działania na szkodę spółki, przynajmniej w tym potocznym, a nie prawnokarnym rozumieniu.

Bez znaczenia jest to, że w zasadzie prezes Orlenu jest partyjnym nominatem, który nie miał w przeszłości oporów przed wykonywaniem rozkazów swoich partyjnych mocodawców. Najlepszym przykładem może być tutaj zakup Polska Press przez Orlen. Wielka szkoda, że w tym przypadku zabrakło tego typu interwencji ze strony rządzących. W końcu to nie tak, że ceny gazu dla przedsiębiorstw zaczęły się wymykać spod kontroli w tym roku. Poważny problem mieliśmy już na początku zeszłego.

Pytanie, które powinniśmy sobie zadać, brzmi: dlaczego spółka zawarła kontrakty długoterminowe na tak niekorzystnych warunkach? Czyżby decydenci nie przewidzieli, że ceny gazu zaburzone przez wojnę w Ukrainie prędzej czy później się ustabilizują? PGNiG powinno jasno zakomunikować Polakom, kiedy możemy się spodziewać obniżenia cen dla odbiorców biznesowych. Równie dobrze może to zrobić Orlen albo Nowogródzka. Pod względem decyzyjności na jedno przecież wychodzi.