Jest już trzeci dzień 2023 roku, ale wciąż wielu z nas zadaje sobie pytanie: dlaczego Orlen wcześniej nie obniżył ceny benzyny? Wszak jej zatrzymanie w miejscu w dniu, w którym VAT zwiększył się z 8 do 23% oznacza, że w końcówce 2022 roku była taka możliwość. Odpowiedź przynosi główny ekonomista paliwowego koncernu. Benzyna była droższa, bo inaczej byśmy ją… wykupili.
Dlaczego Orlen wcześniej nie obniżył ceny benzyny?
– Zarzuca się nam, że skoro obniżyliśmy cenę 30 grudnia, to mogliśmy to zrobić wcześniej. Nie mogliśmy, bo sytuacja na rynku jest taka, że doprowadzilibyśmy do kolejek na stacjach – powiedział w poniedziałek w rozmowie z Polską Agencją Prasową główny ekonomista PRN Orlen. Adam Czyżewski zabrał głos, bo od 1 stycznia spółka została zalana lawiną pytań w związku z potężnym zdziwieniem wszystkich klientów stacji. Oczywiście przede wszystkim tych, którzy śledzą bieżącą sytuację poprzez inne źródła niż rządowa telewizja. Bo ta po prostu z radością ogłosiła, że „paliwo nie zdrożało”, nie wdając się w tłumaczenia, dlaczego w takim razie nie taniało już pod koniec 2022 roku.
Tymczasem każdy, kto ma choć odrobinę oleju w głowie, musi wywnioskować z noworocznego ruchu PKN Orlen, że coś jest nie halo. No bo jak to, VAT rośnie a paliwo tanieje? Tak można zrobić tylko w sytuacji wcześniejszego dojenia klientów na wysokiej marży, prawda? Główny ekonomista spółki de facto przyznał, że właśnie tak było. Ale wytłumaczył, że takie zachowanie było w zasadzie dla… dobra klientów. – Cena detaliczna była kształtowana tak, aby nie doprowadzić do wzrostu popytu, co w warunkach ograniczonej podaży musiałoby się skończyć kolejkami na stacjach benzynowych i brakiem paliw – mówi Czyżewski i przytacza przykład Viktora Orbana, który po zamrożeniu cen paliw miał tak duże zainteresowanie tankowaniem przez kierowców z zagranicy, że wprowadził absurdalną zasadę „tańsza benzyna tylko dla Węgrów”.
Naszym kosztem wzbogacił się Orlen, a zbiedniało państwo
Chciałbym tylko przypomnieć, żeby to jasno wybrzmiało, że właściwie jedynym podmiotem, który zarobił na tym „dobrodusznym” ruchu był PKN Orlen, dlatego że państwo polskie zrzekło się większości dochodów ze sprzedaży paliwa obniżając na nie podatek VAT na początku 2022 roku. Zatem każda dodatkowa złotówka za litr, jaką płaciliśmy za zbyt drogie (w porównaniu do sytuacji na globalnym rynku) paliwo w Polsce, trafiała bezpośrednio do zarządzanej przez Daniela Obajtka spółki, która wyda sobie te pieniądze na co tylko sobie zamarzy. A, jak wiemy, Orlen lubi kupować dziwne rzeczy, na przykład gazety należące do grupy Polska Press. Kto wie, co sobie kupi za gigantyczne zyski z ostatnich miesięcy 2022 roku?
Rząd zbywa wszelkie pytania o zachowanie Orlenu tłumacząc się na przykład tak idiotycznie jak wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk („Od rana wzmożenie w opozycji i sprzyjających jej mediach, bo cena paliw nie wzrosła! Czyli powinna być wyższa a nie jest i to źle. Jak by wzrosła też byłoby dla nich źle. Taka logika totalnych”). Przekonuje też, że paliwo musiało być drogie w końcówce 2022 roku, bo gdyby było tańsze, to mielibyśmy coś takiego jak ostatni nocny skok cen paliwa na Węgrzech, gdzie z dnia na dzień benzyna zdrożała o 2 złote po zakończeniu etapu zamrożenia cen. A tego przecież elektorat by nie zniósł. Dlatego PiS wybrał powolne grabienie ludzi miesiącami zamiast nagłego cenowego szoku. Wspaniała jest to władza, prawda?