Zupa po 20 zł, kebab po 30, gałka lodów po 6. Ceny nad morzem poszły mocno w górę

Finanse Zakupy Dołącz do dyskusji
Zupa po 20 zł, kebab po 30, gałka lodów po 6. Ceny nad morzem poszły mocno w górę

Do oficjalnego początku wakacji został jeszcze ponad tydzień, ale zaczynający się właśnie długi weekend to ich porządny przedsmak. Dlatego warto już teraz sprawdzić jakie są ceny nad morzem. My to zrobiliśmy i niestety nie mamy dobrych wieści. Drożyzna nie ominęła nadbałtyckich miejscowości. To będą drogie wczasy.

Ceny nad morzem w wakacje 2022

Przechadzając się po nadmorskich miejscowościach ze świecą szukać można tych miejsc, które nie podwyższyły cen po ubiegłym sezonie. I przedsiębiorcom trudno się dziwić – zdrożały prąd, gaz i benzyna, coraz więcej płaci się też półprodukty niezbędne do przygotowania wakacyjnych przysmaków. Dlatego wielu z nich nie ma co obarczać winą za drożyznę, choć są tacy, którzy postanowili wykorzystać ją, by narzucić niedorzecznie wysokie ceny.

Takim najlepszym wyznacznikiem tego, jakie są tegoroczne ceny nad morzem, jest to ile zapłacimy za gałkę lodów. Powinniśmy już przyzwyczaić się do tego, że średnio będzie to 6 złotych. Oczywiście wciąż są jeszcze miejsca, gdzie będzie ona i po „piątkę”, ale to będą raczej wyjątki. Warto jednak pamiętać, że są lodziarnie, które oferują za te sześć złotych naprawdę porządne porcje. Omijajmy zatem te, w których widać że lody serwowane są mocno oszczędnie. A jak lody, to od razu gofry. Tu można natrafić nawet na takie kosztujące już ponad 20 złotych (oczywiście w wersji najbardziej „na bogato”)! Jednak i takie za kilkanaście złotych również się znajdzie, trzeba tylko poszukać.

Przechodzimy do tego, co niezbędne przy okazji wypoczynku nad Bałtykiem, czyli cena ryby nad morzem. Ta skoczyła średnio o 2 złote. Niech nie zdziwi nas 13 złotych za 100 gram fileta z flądry i 15 za 100 gram dorsza bez ości. To oznacza, że przy standardowej porcji zjedzenie samej ryby pochłonie z naszego budżetu te 30-40 złotych. W nadmorskich lokalach w górę poszły też ceny tak podstawowych produktów jak zupa. Turyści, z którymi rozmawiałem mówili, że za zwykłą „pomidorówkę” trzeba już dać nawet 20 złotych. A jeśli ktoś woli nad polskim morzem zjeść coś z Bliskiego Wschodu, to na kebaba musi sobie zarezerwować około 30 złotych.

A co z noclegami?

Więcej zapłacimy też w tym roku za pobyt w hotelu, pensjonacie czy ośrodku wypoczynkowym. Przez wzrost rachunków za media ich gospodarze musieli podnieść ceny o około 10 do 20 procent. Jeśli zatem przyoszczędziliśmy bon turystyczny na wakacje 2022, to zdecydowanie się nam teraz przyda. Szczególnie, że w tym sezonie coraz częściej zdarzają się odwołania rezerwacji z powodu braku pieniędzy. Bo potencjalny turysta widzi o ile wzrosła rata kredytu czy ile musi wydać na sam dojazd. I musi swoje wakacyjne plany rewidować.

Jest zatem sporo racji w tym, że tanie wakacje 2022 mogą być w Polsce bardzo trudne do zrobienia. No chyba, że pojedziemy do mało popularnego miejsca, nie będziemy stołować się w restauracjach i postawimy na atrakcje typu spacer, a nie wesołe miasteczko. Prawdą jest też, że niektóre wyjazdy zagraniczne mogą nam opłacić się bardziej niż wakacje w Polsce. Przykładem jest choćby Bułgaria. Ale i tam trzeba jakoś dojechać. Cóż, to będą wakacje pełne trudnych wyborów. I niestety nie zapowiada się, żeby kolejne dały nam jakiś większy oddech.