Młodzi ludzie i osoby około 40-stki mają dość traktowania Polski jako kraju, w którym mieszkają sami emeryci
Oczywiście na pierwszym miejscu w zmianie rozkładu wyborców pomiędzy partiami w Polsce znajduje rosnąca do nieprawdopodobnych rozmiarów polaryzacja społeczeństwa – to nie ulega żadnej wątpliwości. Jednak zwiększająca się liczba osób, które chcą oddać swój głos nie tylko na Konfederację, ale także Lewicę, partię Razem i samego Adriana Zandberga, ma swoje podłoże w dotychczasowej polityce społecznej m.in. rządu Zjednoczonej Prawicy.
Według sondażu przeprowadzonego przez Ogólnopolską Grupę Badawczą i opublikowanego na łamach Business Insidera wynika, że najczęściej wskazywanym „drugim wyborem” Polaków (gdyby ich pierwsza wybierana partia nie brała udziału w wyborach parlamentarnych) okazała się Nowa Lewica, którą poparłoby 19,99 proc. badanych. Tuż za nią uplasowała się Konfederacja z wynikiem 17,61 proc.
Według mnie tak duży odpływ wyborców od dwóch największych partii w Polsce ma swoje źródło w zmęczeniu trzynastkami, czternastkami, dodatkami, ulgami i programami, które są skierowane tylko i wyłącznie do emerytów. Tak, emeryci są coraz liczniejszą grupą wyborców w Polsce. Według danych na koniec 2023 roku, emeryci i renciści stanowili 24,7 proc. ogólnej liczby ludności Polski, co daje około 9,3 miliona osób. Ale to nie oznacza, że mamy przestawiać całe państwo tylko i wyłącznie ku ich potrzebom, które są ważne, ale nie najważniejsze. Inaczej obudzimy się w kraju bez rozwoju gospodarczego i bez innowacji, który zajmuje się tylko i wyłącznie opieką nad starszymi ludźmi.
Nie trzeba było być mistrzem strategii wyborczej, żeby wiedzieć, że tak duże skupienie się na potrzebach emerytów i zupełne pomijanie potrzeb osób młodych i trzydziestolatków, musiało w końcu odbić się na sondażach wyborczych.
Pomijam tutaj nieudolne prób dopłacania do kredytów, które w teorii miały być skierowane właśnie do osób młodych, a w efekcie jeszcze bardziej wywindowały ceny mieszkań. Drugim przykładem rozwiązania podatkowego, skierowanego stricte do młodych ludzi, było wprowadzenie zerowego PIT-u dla osób poniżej 26 roku życia.
Partie polityczne prześcigają się w dogadzaniu emerytom, a tymczasem młodym ludziom żyje się coraz gorzej
Tak, wiem, że Polska rozwija się gospodarczo. Jednak ten rozwój często nie przekłada się na życie osób, które zarabiają minimalną krajową lub nawet medianę zarobków w Polsce (obecnie wynosi ona około 7 tys. zł brutto).
Młodzi ludzie widzą jak na dłoni, że nie dostają trzynastek, czternastek i innych profitów finansowych. Zamiast tego coraz ciężej im nie tylko kupić mieszkanie, ale nawet je wynająć, gdyż ceny wynajmu od czasów pandemii i wojny na Ukrainie wzrosły w bardzo zauważalny sposób. Są też bardzo często wykluczeni komunikacyjnie, a przeprowadzka do dużego miasta generuje coraz większe koszty.
Osoby młode w Polsce nie mogę przeoczyć także faktu, że coraz częściej Polacy w wieku emerytalnym meblują im kraj i oczekują przywilejów tylko i wyłącznie dla siebie, nie patrząc w ogóle na to, jak żyje się w Polsce osobom w wieku produkcyjnym, które odprowadzają tutaj podatki, generują PKB i sprawiają, że Polska mimo wielu przeciwności nadal rozwija się gospodarczo.
Jaki jest tego efekt? Osoby młode i 30-latkowie coraz częściej czują się po prostu „wypchnięci przez system”, co skutkuje tym, że chcą oni jakiejś zmiany na zabetonowanej od lat scenie politycznej w Polsce. Czy partie, które stoją po dwóch stronach barykady (przede wszystkim Konfederacja i Lewica) i nie biorą udziału w wojnie polsko-polskiej, dadzą im realną zmianę? Tego oczywiście dzisiaj jeszcze nie wiadomo.
To wszystko sprawia, że będziemy widzieli powolne odbicie terenu wyborczego przez młodsze pokolenie, decydujące się na przeciąganie wyborczej liny z osobami w wieku emerytalnym, których będzie siłą rzeczy w Polsce coraz więcej.