Wizja wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej bez żadnego porozumienia bardzo długo wisiała w powietrzu. Na szczęście, pod sam koniec grudnia, obie strony doszły do porozumienia i od 1 stycznia roku nie mamy do czynienia z twardym Brexitem. Cła do Wielkiej Brytanii zostały zniesione, ale tylko po spełnieniu odpowiednich warunków. Na tym zmiany się zresztą nie kończą i przedsiębiorcy będą musieli dostosować się do nowej, trudniejszej rzeczywistości.
Porozumienie Wielkiej Brytanii i Unii Europejskie to wielki sukces, nawet jeżeli osiągnięty na ostatnią chwilę
Największą wartością samego porozumienia jest to, że udało się je faktycznie ustalić do końca roku kalendarzowego. Opublikowanie tekstu Umowy o Handlu między Unią Europejską a Wielką Brytania 24 grudnia, nie pozwoliło jednak na zapoznanie się z tekstem przedstawicielom poszczególnych krajów Wspólnoty. Pisał o tym m.in. przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który wskazywał, że nie ma szans, by zapoznać się rzetelnie z prawie 2 tysiącami stronami tekstu przed końcem roku.
I welcome the deal on the future EU-UK relationship. This can now form the basis of a new partnership.
However, the last-minute nature of the agreement does not allow for proper parliamentary scrutiny by the @Europarl_EN before the end of the year. [1/3] https://t.co/aMJ4qFa4ns
— David Sassoli (@EP_President) December 24, 2020
Dlatego Komisja Europejska zdecydowała się na specjalne kroki i zaproponowała, by Rada Europejska podpisała tę umowę od razu i była ona do 28 lutego 2020 roku respektowana warunkowo. Dopiero w 2021 roku ratyfikować mają ją poszczególne kraje członkowskie oraz Parlament Europejski.
Cła do Wielkiej Brytanii jednak zniesione, ale obarczone jest to spełnieniem odpowiednich przepisów
Umowa o Handlu powinna cieszyć zarówno mieszkańców Wysp Brytyjskich, jak i Unii Europejskiej. Oznacza ona m.in., że nie trzeba już obawiać się powrotu ceł, które spędzały sen z powiek wielu przedsiębiorców.
W podpisanym porozumieniu wyraźnie jest napisane, że „O ile niniejsza Umowa nie stanowi inaczej, cła na wszystkie towary pochodzące z terytorium drugiej Strony są zakazane”.
Jest to o tyle ważne, że według Komisji Europejskiej, bez uzgodnienia zerowych stawek na cła, produkty spożywcze typu wołowina, nabiał czy drób mogłyby podlegać cłom nawet w wysokości 50%, samochody zostałyby oclone na poziomie 10%, a obuwie nawet 17%. Dla przedsiębiorców działających w tych branżach byłyby to kwoty często oznaczające koniec faktycznych możliwości handlowania i eksportowania ich na drugą stronę.
Towar nie zostanie oclony, jeżeli udowodni się, że pochodzi z Unii lub Zjednoczonego Królestwa
Kluczem do braku ceł jest wypełnienie „reguł pochodzenia”, które określają, jakie produkty można traktować jako faktycznie wyprodukowane przez państwo drugiej strony. Przede wszystkim są to towary wyprodukowane z minerałów, tworzyw czy zwierząt pochodzących z kraju Unii lub Wielkiej Brytanii. W przypadku, gdy w produkcji danego towaru zastosowane zostały materiały z krajów trzecich, nadal mogą być one uznawane za towary danej strony, o ile udział produktów obcych nie przekroczy wyznaczonych w Umowie norm. Te są bardzo różne i zależą przede wszystkim od tego, co jest produkowane i w jaki sposób.
Jeżeli jednak eksportowany przez nas produkt będzie spełniał te normy, nic nie stoi na przeszkodzie, by mógł korzystać z zerowego cła do Wielkiej Brytanii lub Unii Europejskiej. Wniosek o preferencyjne traktowanie taryfowe składa importer danego produktu, a opiera się on na oświadczeniu eksportera lub wiedzy importera, że dany produkt spełnia warunki pochodzenia z kraju jednej ze stron.
To firma wysyłająca dany produkt powinna dostarczyć wszelkich informacji, że dany produkt został wyprodukowany na terenie Zjednoczonego Królestwa lu Unii
Oświadczenie eksportera może być sporządzone w języku polskim, angielskim lub każdym innym, który jest językiem urzędowym w danym kraju Unii Europejskiej. Oświadczenie może być zawarte w fakturze sprzedaży lub dowolnym innym dokumencie opisującym produkt pochodzący w sposób wystarczająco szczegółowy, aby umożliwić identyfikację tego produktu. Eksporter jest odpowiedzialny za dostarczenie informacji wystarczających do identyfikacji produktu pochodzącego. Strona dokonująca przywozu nie może wymagać od importera przedłożenia tłumaczenia oświadczenia o pochodzeniu.
Samo oświadczenie może mieć zastosowanie do pojedynczej lub do wielu wysyłek, jeżeli eksportowany jest taki sam produkt. Jednak okres ważności takiego dokumentu nie może przekraczać dwunastu miesięcy.
Importer, do którego trafiają produkty pochodzące z drugiej strony, ma obowiązek przechowywać przez minimum trzy lata oświadczenia jakie uzyska od eksportera, potwierdzające pochodzenie danego towaru. Tak samo długo przechowywać należy wszelką dokumentację świadczącą, że produkt spełnia wymogi do uzyskania statusu pochodzenia, jeżeli wniosek opierał się na wiedzy importera.
Eksporter oświadczenia, które przedstawił w związku z wysyłką towarów, musi przechowywać jeszcze dłużej, bo aż cztery lata. Plusem jest fakt, że zarówno w przypadku importerów, jak i eksporterów, wszelka ta dokumentacja może być w formie elektronicznej.
Przesyłki wysyłane przez syna do mamy w Wielkiej Brytanii ominą cła i zostaną potrakowane ulgowo
W porozumieniu znalazły się też zapisy dotyczące osób, które nie prowadzą firm, lecz będą chciały przesłać coś do kogoś po drugiej stronie. Unia i Wielka Brytania zobowiązały się, ze będą przyznawać status preferencyjnego traktowania taryfowego przesyłkom, które:
- są wysyłane w małych opakowaniach, od osób prywatnych do prywatnych,
- stanowią część bagażu osobistego podróżnych.
Zjednoczone Królestwo uznało też, że będzie w taki preferencyjny sposób traktować wszystkie przesyłki o niskiej wartości.
Podstawą do takiego traktowania paczek, bagaży czy przesyłek do Wielkiej Brytanii, jest zgłoszenie ich jako spełniających kryteria. Oczywiście każda ze stron zastrzegła sobie, że jeżeli odkryje, że w ten sposób omijane są przepisy, zwłaszcza dotyczące spełniania wymogów pochodzenia, to może reagować, nakładając cło. Przede wszystkim dotyczy to serii przesyłek, które miałyby w taki sposób omijać regulacje.
Unia Europejska uznała też, że z powyższych ułatwień korzystać nie będą mogły produkty o wartości powyżej 500 euro w przypadku tych wysyłanych w małych paczkach oraz 1200 euro, jeżeli stanowią one część bagażu osobistego. Zjednoczone Królestwo także wprowadza takie obostrzenia, ale w porozumieniu jest zapis, że limitem są tu kwoty zawarte w prawie krajowym, które zostaną przedstawione Unii Europejskie przez rząd brytyjski.
Organy celne mogą oczywiście weryfikować czy przesyłka wysłana przez babcię z Wielkiej Brytanii do wnuczka w Polsce jest faktycznie tym, co zostało zadeklarowane. Dokonywać tego mają na podstawie oceny ryzyka złamania przepisów, które mogą zawierać też elementy próby losowej. Oznacza to, że nigdy nie będzie wiadomo czy nasza przesyłka nie utknie na granicy, by zostać dodatkowo sprawdzona.
Formalności celne i granice jednak pozostają. Handel ze Zjednoczonym Królestwem już nie będzie tak łatwy jak wcześniej
Cła do Wielkiej Brytanii zostały zniesione ale to nie oznacza, że wszystko zostaje po staremu. Cały przywóz oraz wywóz z Unii Europejskiej do Wielkiej Brytanii będzie podlegać formalnościom celnym i będzie musiał być zgodny z przepisami strony, do której ma wjechać dany towar.
Od początku 2021 roku kraje Zjednoczonego Królestwa są traktowane jako „kraje trzecie” podobnie jak Norwegia czy każde inne państwo niewchodzące w skład Unii Europejskiej. Porozumienie handlowe jedynie ułatwia prowadzenie kontaktów biznesowych między dwiema stronami, ale nie zmienia faktu, że mamy od teraz do czynienia z dwoma odrębnymi przestrzeniami regulacyjnymi i prawnymi.
Plusem dla przedsiębiorców jest fakt, że cały import do UE musi spełniać wszelkie przepisy, jakie obowiązują na terenie Wspólnoty, dlatego nie trzeba będzie obawiać się zalewu produktów z Wysp, które byłyby tańsze, ale nie spełniały norm.
Problemem będzie fakt, że sprawdzanie danych produktów generuje dodatkowe koszty, co odbije się na cenie importowanych dóbr. W porozumieniu zapisane jest, że opłaty mają być ograniczone do przybliżonych kosztów świadczonych usług i mają nie być formą ukrytego cła, pozwalającego chronić produkty z rynku wewnętrznego, jednak bez umowy o wolnym handlu nie można będzie się dziwić, że wymiana handlowa między Unią a Wielką Brytanią ulegnie zmniejszeniu.
Wielka Brytania i Unia Europejska, chcąc chronić wymianę handlową między obiema stronami, postanowiły, że jeżeli jakiś towar, zakupiony po drugiej stronie, został zwrócony do tej pierwszej, w celu naprawy, to nie należy stosować dla niego należności celnej, gdy powraca on do swojego klienta. Ma to ułatwić konsumentom ewentualne naprawy zepsutych sprzętów, które bez tego zapisu mogłyby okazać się droższe niż ich faktyczna wartość.
Handel z Irlandią Północną na osobnych, łatwiejszych zasadach
Wszystkie powyższe przepisy i utrudnienia obowiązują w przypadku handlu z krajami leżącymi na wyspie Wielkiej Brytanii. Obostrzenia te dotkną więc tych, którzy będą chcieli importować lub eksportować do Anglii, Szkocji lub Walii.
W przypadku Irlandii Północnej, na mocy protokołu dotyczącego Irlandii i Irlandii Północnej, handel z tą częścią Zjednoczonego Królestwa będzie traktowany tak jak dotychczas, jak gdyby kraj ten nigdy nie wyszedł z Unii Europejskiej. Wciąż będziemy więc mieli do czynienia z brakiem cła czy transakcjami WNT, jedyną zaś różnicą będzie to, że numer VAT firm z Irlandii Północnej zaczynać się będzie od XI.
Brexit to utrudnienia dla przedsiębiorców i bariery w handlu, które jeszcze niedawno wydawałyby się nie do pomyślenia
Pomimo podpisania tej bardzo ważnej umowy między Wielką Brytanią a Unią Europejską, przedsiębiorców czekają ogromne zmiany w handlu.
Brytyjczycy decydując się na wyjście ze Wspólnoty sprawili, że od początku 2021 roku mamy do czynienia z dwoma odrębnymi organizacjami prawnymi. Zakończyło to swobodny przepływ towarów, usług, osób czy kapitału. Nawet jeżeli cła do Wielkiej Brytanii nie będą obowiązywały, to dla przedsiębiorców wyjście Zjednoczonego Królestwa z Unii i tak stanowi spory problem.
Umowa o handlu jedynie amortyzuje pewne przepisy i pozwala na ułatwienia w prowadzeniu handlu między obiema stronami, ale nie zmienia ogólnego faktu, że powstają bariery, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do pomyślenia w stosunkach Londynu z pozostałymi krajami Europy.