Jest brexitowy deal! Tuż przed tradycyjną „pierwszą gwiazdką” ogłosili go brytyjski premier Boris Johnson i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Oznacza to, że 1 stycznia 2021 obie strony unikną katastrofy, jaką byłoby przyklepanie przez UK ostatecznego opuszczenia wspólnoty bez jakiejkolwiek umowy handlowej.
Brexitowy deal
„The deal is done”, zatweetował dziś tuż po 16:00 polskiego czasu Boris Johnson. Minutę wcześniej szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen napisała: „Warto było walczyć o to porozumienie. Mamy teraz uczciwą i zbalansowaną umowę z Wielką Brytanią. Zabezpieczy ona interesy Unii Europejskiej, zapewni uczciwą konkurencję i przewidywalność dla naszych rybackich społeczności”.
It was worth fighting for this deal.
We now have a fair & balanced agreement with the UK. It will protect our EU interests, ensure fair competition & provide predictability for our fishing communities.
Europe is now moving on. https://t.co/77jrNknlu3
— Ursula von der Leyen (@vonderleyen) December 24, 2020
A więc jednak – pomimo przeciągających się w nieskończoność negocjacji okazało się, że można dogadać się co do zasad opuszczenia Unii Europejskiej przez Wielką Brytanię. Szczegóły porozumienia poznamy dopiero za jakiś czas (trudno się dziwić, liczy ono jakieś 1000 stron), ale już wiadomo że najbardziej zapalna kwestia, dotycząca łowienia ryb na brytyjskich wodach, została przez obie strony załatwiona. A odhaczenie tej sprawy otworzyło drogę do porozumienia w innych dziedzinach.
Katastrofa, której nie będzie
Gdyby Johnson i von der Leyen nie doszli do porozumienia, 1 stycznia 2021 roku wydarzyłaby się gospodarcza katastrofa. Z dnia na dzień wróciłyby cła i kwoty ilościowe, do których w dodatku nikt, licząc na porozumienie, się nie przygotował. Sytuacja, jaką obserwowaliśmy przez ostatnie dni, czyli gigantyczne kolejki tirów przed portem w Dover, stałaby się codziennością. Tylko że w tym tygodniu wywołała je chwilowo nowa odmiana koronawirusa, a Brexit bez umowy uczyniłby ją codzienną regułą.
Dlatego bardzo dobrze, że zdecydowanie zbyt długi serial, jakim jest historia o Brexicie, kończy się w jakimś sensie happy-endem. Bo tak trzeba nazwać jakiekolwiek inne rozwiązanie niż „no deal”, za jakim postulowali zatwardziali brexitowcy. Oznaczałoby ono, że Brexit dla przedsiębiorców, również polskich, stałby się kolejnym finansowym ciosem. A przecież z powodu pandemii globalna gospodarka jest już wyjątkowo poobijana i naprawdę nie potrzebuje kolejnych dotkliwych ciosów. Trzeba się zatem cieszyć, że w Boże Narodzenie 2020 wydarzył się cud. Ten cud polega na tym, że Boris Johnson wreszcie poszedł po rozum do głowy. I przemówił ludzkim głosem, unosząc dwa kciuki w górę, nawet pomimo niezbyt naturalnego uśmiechu.
(zdjęcie pochodzi z Twittera @BorisJohnson)