Czy we Wrocławiu ktoś właśnie ukradł sklep? To nie jest błąd: podjechał dźwig i zabrał cały budynek

Codzienne Nieruchomości Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji (233)
Czy we Wrocławiu ktoś właśnie ukradł sklep? To nie jest błąd: podjechał dźwig i zabrał cały budynek

Zastanawialiście się nad tym, czy można ukraść budynek? Nie jest to takie nierealne, szczególnie biorąc pod uwagę apel jednej z internautek na facebookowej grupie dotyczącej wrocławskich Stabłowic.

Czy można ukraść budynek?

Użytkowniczka Facebooka, członkini grupy „Stabłowice”, opublikowała następujący wpis, który (po lekkim przeredagowaniu) brzmi następująco:

Dzień Dobry sąsiedzi! W dniu dzisiejszym (godzina nieznana) ukradziono sklep mięsny z ul. Wojanowskiej (nieczynny od dawna blaszak). Czy ktos z obecnych tu Państwa zrobił może jakąś dokumentację zdjęciową? Coś widział? Coś wie? Bardzo proszę o informację, jeśli ktoś cokolwiek wie. Chodzi o to dokładnie miejsce, w którym obecnie została tylko ziemia.

W komentarzach zawrzało, pojawiły się nagrania rzekomych sprawców (i dźwigu wciągającego budynek na „pakę”), ale sprawa i tak nie jest taka oczywista. Osoba przedstawiająca się jako „prywatny posiadacz” i „właściciel” obiektu twierdzi, że była to kradzież, którą już zgłoszono na policję. Niektórzy komentujący wskazują, że kobieta wcale nie musi być w istocie właścicielką, a obiekt należał do innego przedsiębiorcy i to ten był jego właścicielem, zaś komentująca jedynie franczyzobiorcą.

Mając jedynie zlepek facebookowych komentarzy trudno rzecz jasna cokolwiek rozstrzygać. Sytuacja jest niejednoznaczna, a posługiwanie się stwierdzeniem, że z pewnością doszło do kradzieży, może – przy jednoznacznym zasugerowaniu osoby sprawcy – być w istocie naruszeniem dóbr osobistych, a nawet przestępstwem pomówienia. Warto więc w niejasnych sprawach szczególnie ważyć słowa.

Czy można ukraść budynek?

Kontenerowy sklep, czy inny „blaszak”, w świetle prawa budowlanego, z uwagi na fakt, iż nie jest on trwale związany z gruntem (brak fundamentów) można uznać za tzw. tymczasowy obiekt budowlany, który nie jest budynkiem ani budowlą. Sam Kodeks cywilny definiując pojęcie nieruchomości wskazuje, że jest to nieruchomość gruntowa, budynkowa albo lokalowa. Nieruchomość budynkowa to budynek, który trwale związany jest z gruntem.

Dlaczego o tym wspominam? Chcę jedynie wykazać, że przedmiotowy sklep, choć potocznie nazwany byłby budynkiem, w świetle prawa nim nie jest. Co więcej, nie jest także nieruchomością, a rzeczą ruchomą: jak krzesło, rower, książka czy długopis. Ma to ogromne znaczenie dla samego ujęcia takiego czynu jako kradzież, bowiem, zgodnie z art. 278 k.k., kradzieżą jest zabór cudzej rzeczy ruchomej w celu przywłaszczenia.

Oznacza to, że nieruchomości (budowli, budynku) ukraść nie można. Można – w tym sensie, że jest to możliwe – natomiast ukraść kontener, czy właśnie mały, modułowy sklep, który nie jest związany trwale z gruntem. Czy w przedmiotowym wypadku doszło do kradzieży: tego nie da się oczywiście bez znajomości faktów sprawy wykazać, ale teoretycznie byłoby to możliwe.

Tak więc da się – potocznie – „ukraść budynek”, o ile nie jest obiektem trwale związanym z gruntem.