Do ewentualnego bankructwa Rosji jeszcze długa droga, ale jest ono możliwe

Finanse Zagranica Dołącz do dyskusji (62)
Do ewentualnego bankructwa Rosji jeszcze długa droga, ale jest ono możliwe

Sankcje gospodarcze na tyle mocno uderzają w rosyjską gospodarkę, że coraz częściej padają sugestie, że ta może upaść. Wielu ekspertów wskazuje, że paraliż, który objął m.in. rynek finansowy w Moskwie, oznacza rychły upadek tego kraju. Czy Rosja może zbankrutować w najbliższym czasie?

To, że rosyjska gospodarka zareagowała fatalnie na wieści o sankcjach, które dotknął ten kraj z Zachodu, to rzecz oczywista. Wystarczy spojrzeć na kurs rubla, który leci na łeb, na szyję albo na fakt, że nadal nie otworzono tam giełdy, w obawie przed stratami, jakie zaprezentują notowane spółki. Pozostaje jednak pytanie, czy sankcje są na tyle poważne, że mogą doprowadzić do samego bankructwa Rosji.

Bank Centralny nie wypłacił odsetek inwestorom, co jest często wskaźnikiem alarmującym

Teoretycznie pojawiają się pierwsze oznaki, że do czegoś takiego może dojść. Jak informuje Bloomberg, Rosja nie wypłaciła odsetek zagranicznym posiadaczom swoich obligacji, których łączna wartość to 29 miliardów dolarów. W normalnej sytuacji byłby to jasny sygnał, że mamy do czynienia z niewypłacalnością kraju. Aktualnie jednak jesteśmy w stanie wojny, dlatego wydaje się, że bardziej może to być decyzja podjęta przez Bank Centralny, mogąca być poniekąd odpowiedzią na sankcję Zachodu.

Do bankructwa Rosji jest bowiem jeszcze daleko. Sam kraj od lat chwalił się stosunkowo niskim długiem publicznym, a także, jak wskazują eksperci, od dłuższego czasu przygotowywał się na potencjalne sankcje. Tym jednak, co w pewien sposób wywróciło ten stolik, jest mnogość kar nałożonych na Moskwę przez resztę świata oraz ich dotkliwość.

Rubel spada na łeb na szyję, a giełdę to w ogóle strach otworzyć. Gospodarka Rosji reaguje gwałtownie na sankcje

Jeżeli największe kraje świata zamrożą faktycznie rezerwy walutowe Rosji, to sprawi to, że rezerwy te stopnieją o prawie 50% z poziomu 600 mld dolarów do 340 miliardów. Byłby to niewątpliwie cios w Bank Centralny Rosji, który zawęziłby mu możliwość przeciwdziałania zapaści gospodarczej.

A przecież ta dopiero może się zacząć, ponieważ wiele sankcji to wciąż bardziej zapowiedzi niż faktycznie działanie. Mimo to rubel już stracił do dolara większość swojej wartości. Jeszcze przed wojną za jednego dolara można było otrzymać około 75 rubli, a obecnie już 103, co jest ogromną różnicą, patrząc na rynek walut. A warto tutaj też przypomnieć, że jeszcze kilka lat temu za 1 dolara można było mieć tylko 30 rubli, więc już przedwojenne kursy były bardzo wygórowane.

O obecnej kondycji rosyjskiej gospodarki oraz zaufaniu, jakie mają do niej inwestorzy, najlepiej świadczy giełda. Ta w Moskwie nie została nawet jeszcze otwarta od poniedziałku, w obawie przed tym, jak duże spadki czekają ją w chwilę po otworzeniu. Rosyjskie spółki zaś, które są notowane na innych parkietach, utraciły większość swojej wartości. Sbierbank stracił w niecały tydzień 94% swojej wartości, a Gazprom, czyli chyba najbardziej znana rosyjska firma, zanotowała spadek swoich notowań o ponad 93%.

https://twitter.com/Investingcom/status/1498958673124728837

Wszystko to pokłosie nie tylko sankcji nałożonych przez różne rządy, ale też ogólnoświatowej reakcji przeróżnych inwestorów i firm. Rosja stała się wyrzutkiem gospodarczym, z którym najzwyczajniej w świecie nie warto handlować. Przeróżne firmy, których przecież głównym zadaniem jest zarabianie pieniędzy, prześcigają się w tym, by jak najszybciej ogłosić zerwanie wszelkich kontaktów z Moskwą.

O tym, że jest bardzo źle, świadczy też koszt wzrostu CDS, czyli kontraktów związanych z ryzykiem kredytowym. Jest to typ umowy, gdzie jedna ze stron otrzymuje wynagrodzenie, ale za to obiecuje, że spłaci dług drugiej strony, gdyby ta miała jakieś problemy, np. stała się niewypłacalna. Koszt takich kontraktów dotyczących rosyjskiego długu bardzo mocno rośnie, a do tego sprzedawcy tych kontraktów chcą od inwestorów natychmiastowej zapłaty, obawiając się zapewne o ich ewentualną, późniejszą wypłacalność. Jak informuje portal Parkiet.com, obecne ceny tych instrumentów sugerują szansę na bankructwo na poziomie 56%.

Na rynkach odbywa się też masowa wyprzedaż rosyjskich obligacji, których wielu chce się pozbyć jak najszybciej jest to możliwe, a co za tym idzie, ich cena bardzo mocno spada. To także pokazuje, jakim „zaufaniem” cieszy się gospodarka Rosji.

Sam Bank Centralny Rosji próbuje reagować, ale ma dość ograniczone możliwości. Jednym z działań jest oczywiście podniesienie stóp procentowych, co już miało miejsce. Podwyżka tego wskaźnika była bardzo wysoka, bo aż z 9,5% do 20%. Odbije się to oczywiście na mieszkańcach Rosji, którzy zresztą już widzą ogromne podwyżki np. wśród elektronicznego. Dodatkowo niektóre sklepy anulują zamówienia, by sprzedać dane produkty już po nowych, wyższych cenach. A znów należy przypomnieć, że jeżeli sankcje zostaną utrzymane, to jest to dopiero początek problemów, z którymi borykać się będzie rosyjska gospodarka, a co za tym idzie – także mieszkańcy tego kraju.

Połączenie rosnących rat kredytowych, w przyszłości pewnie nowych podatków, które będą miały ratować budżet, a także wyższe ceny importowanego sprzętu, który przy tak mało wartym rublu, będzie bardzo drogi, może sprawić, że społeczeństwo Rosji nie będzie zadowolone i postanowi tę złość jakoś skanalizować, co jest kolejnym zagrożeniem dla Putina.

Czy Rosja może zbankrutować? Byłoby to wydarzenie bez precedensu i aktualnie ciężko je przewidzieć

Potencjalne bankructwo Rosji nie jest oczywiście kwestią dni czy tygodni, bo zazwyczaj jest to długi, trwający jakiś czas proces. Byłoby to jednak czymś bezprecedensowym, ponieważ byłoby ono wywołane przez sankcje gospodarcze nałożone przez kraje zewnętrzne, na gospodarkę, która jednak dość dobrze sobie radziła i która nie musiała obawiać się większych problemów. Wcześniejsze bankructwa krajów były zazwyczaj spowodowane np. błędną polityką fiskalną, która doprowadziła do tego, że jakiś kraj musiał ogłosić bankructwo. Tutaj byłoby ono poniekąd ceną za sprowokowanie reszty świata do wojny gospodarczej.