Czy statut szkoły może określać wygląd ucznia?
Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do kuratorów z prośbą o udzielenie informacji co do skarg związanych z nieodpowiednim regulowaniem wyglądu uczniów przez statuty szkół - jak opisuje "Rzeczpospolita". Generalnie, odpowiadając na pytanie, czy statut szkoły może określać wygląd ucznia, trzeba uznać, że tak. Jednak wszelkiego tego rodzaju ograniczenia muszą mieścić się w ramach delegacji ustawowej, a także w granicach praw i wolności człowieka (a więc i również ucznia czy dziecka).
Prawo oświatowe określa, że statut powinien odnosić się do praw i obowiązków uczniów. Zgodnie z art. 99 pkt 3 Prawa oświatowego, w ramach obowiązków uczniów znajdują się także zapisy co do
przestrzegania zasad ubierania się uczniów na terenie szkoły
"Rz" wskazuje, z czym zresztą trudno się nie zgodzić, że pojęcie zasad ubierania się jest znacznie węższe od samego wyglądu. Nie jest więc dopuszczalne regulowanie kwestii związanych z tatuażami, piercingiem, czy też określoną fryzurą. Granice wyglądu i tak wyznaczają powszechnie obowiązujące przepisy prawa, mające zastosowanie do każdego miejsca publicznego.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
"RPO" zwraca uwagę na to, że statuty są różne. Różnie można również rozumieć powyższe. Bo skoro wygląd nie jest tożsamy z ubiorem, to przecież katalog obowiązków ucznia nie jest katalogiem zamkniętym.
Kara za tatuaż w szkole?
Zatem np. zakaz piercigu czy tatuaży można tłumaczyć w ten sposób, że jest to niezwiązane z ubiorem ucznia, ale innymi obowiązkami, które szkoła może wprowadzić. Z takim relatywizowaniem trudno mi się zgodzić, zważając na konstytucyjne prawa i wolności. Mimo tego - i wątpliwości - naruszenie zasad wynikających ze statutu może skutkować odpowiedzialnością, naganą, czy też ujemnymi punktami. Szkoły podchodzą do tego faktycznie różnie.
Jedna z katolickich szkół (liceum) z mojego miasta określa np. zakaz noszenia jakichkolwiek kolczyków przez uczniów (uczennice mogą jedynie w uszach). Reguluje też daleko idące ograniczenia w zakresie farbowania włosów (jedynie uczennice mogą, tylko w "naturalnym" kolorze).
Z kolei jedno z liceów - publiczne, również z mojego miasta - do kwestii wyglądu odnosi się jedynie w taki sposób, aby odpowiadał on ogólnie przyjętym normom w ramach przebywania w miejscach publicznych. Praktyki są zatem różne, nawet dzisiaj. Działania podjęte przez Rzecznika Praw Obywatelskich przyniosą bardzo ciekawe informacje i z pewnością będą zaczynem do dyskusji. Obecnie nie ma propozycji zmian w prawie, które jednoznacznie zakażą szkołom ingerowanie w wygląd uczniów. Nie zmienia to faktu, że dotkliwe ograniczenia ze strony szkół są najczęściej - w mojej ocenie - bezprawne.