W opublikowanym w minionym tygodniu raporcie PIRLS 2021, a więc badaniu sprawdzającym czytelnictwo dzieci, polscy czwartoklasiści osiągnęli wysokie 5 miejsce w stawce 57 krajów. Niestety w tym samym dokumencie znaleźliśmy się na końcu listy w kategorii nastawienia do czytania. Trudno się jednak dziwić, bo przykład idzie z góry, a więc od dorosłych, gdzie sytuacja jest jeszcze gorsza.
Czytelnictwo dzieci w czwartej klasie ma się nieźle, choć chęci brak
PIRLS, a więc Międzynarodowe badanie postępów biegłości w czytaniu organizowane jest od 2001 roku cyklicznie co 5 lat. Celem jest porównanie osiągnięć w tej materii wśród uczniów czwartej klasy na całym świecie. Każdy z uczniów czyta średnio 2 teksty, a następnie odpowiada na około 30 pytań. Młodzi Polacy od lat wypadają w badaniu naprawdę nieźle. Nie inaczej było w opublikowanym dopiero raporcie PIRLS 2021, gdzie zajęli oni imponujące piąte miejsce.
Polska obok Finlandii osiągnęły najlepszy wynik w czytaniu spośród wszystkich krajów Unii Europejskiej. Poniżej wyznaczonej średniej znaleźli się między innymi uczniowie z Turcji oraz Belgii. Co ciekawe, pomimo awansu Polski w rankingu, uzyskany wynik był gorszy od tego z poprzedniej edycji. Zjawisko to zostało jednak zaobserwowane w większości krajów. Eksperci tłumaczą to epidemią COVID-19.
Niestety pomimo bardzo dobrych wyników związanych z umiejętnościami czytania w Polsce, nie przekłada się to na nastawienie młodych ludzi do książki. Z raportu wynika, że niemal 30% uczniów w 4 klasie szkoły podstawowej deklaruje, że nie lubi czytać. Pod tym kątem gorzej niż u nas jest tylko w Finlandii, na Litwie, w Szwecji, Holandii, Łotwie, Danii i Norwegii.
Ogółem w badaniu wskazano, że 42% uczniów czwartej klasy na świecie zadeklarowało, że bardzo lubi czytać. W tym gronie większą część stanowią dziewczynki. Spośród 57 krajów biorących udział w badaniu w aż 51 przypadkach osiągają one lepsze wyniki w czytaniu. Dość powiedzieć, że sytuacja odwrotna, kiedy to chłopcy byli górą nie zdarzyła się ani razu. Co jednak istotniejsze z raportu wynika, że wpływ na czytelnictwo dzieci mają głównie rodzice.
Lepiej nie będzie, bo przykład idzie z góry
Na poziom czytelnictwa dzieci na świecie oddziałuje także status społeczno-ekonomiczny oraz poziom wykształcenia ich rodziców. Uczniowie z rodzin o wyższych dochodach, a także tam, gdzie matka i ojciec posiadają wyższe wykształcenie, lepiej radzą sobie z czytaniem. Poza tymi czynnikami eksperci od lat wskazują, że ważne jest też sięganie po książki właśnie przez te osoby, z czym mamy w Polsce spory problem. Ponad połowa dorosłych Polaków deklaruje bowiem, że w ciągu roku nie przeczytała ani jednej książki. Trudno wiec dziwić się dzieciom, które niechętnie sięgają po literaturę. Skoro rodzice coraz rzadziej spędzają z książką swój wolny czas, to podobnie będą zachowywać się dzieci.
Powodów bardzo słabych wyników czytelnictwa dorosłych jest zapewne sporo. Jednym z nich mógłby być, spowodowany inflacją, wzrost cen za książki. Problem zauważalny był jednak znacznie wcześniej niż szalejące ceny w sklepach. Już parę lat temu jeden Polak wydawał rocznie na książki niecałe 30 złotych. Gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że statystykę podbijają mocno osoby, którym brakuje już parapetów w domach na gromadzenie literatury, to wyłania nam się mocno ponury krajobraz czytelnictwa.
Co więcej, w 2021 roku w badaniu CBOS 62% z nas deklarowało, że po prostu nie lubi czytać. Dlaczego? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Niektórym książki kojarzą się jedynie z przykrym szkolnym obowiązkiem. Inni nigdy nie dali sobie szansy na klimatyczny wieczór z książką w ręku. Największym problemem jest chyba jednak brak prawdziwej promocji czytelnictwa i oswajania ludzi z literaturą. I nie chodzi tu o pomysły takie jak biblioteki w dyskontach. Wiele osób nie wie, że czytanie może być przyjemne, a co za tym idzie dawać sporo satysfakcji. Bogactwo kultury w naszym kraju jest ogromne, ale pomimo ciągłego rozwoju, wciąż nie nauczyliśmy się z niego korzystać.