Wiele się mówi o tym, że w Polsce jest darmowa służba zdrowia. To oczywiście nieprawda. Spróbujcie nie opłacać składek ZUS przez jakiś czas i nagle dostać ataku wyrostka. Po operacji, owszem – uratują Was, otrzymacie rachunek o równowartości dobrego samochodu.
Co więcej, z problemem braku ubezpieczenia zdrowotnego boryka się spora część Polaków, choć niedawno wprowadzone obowiązkowe ozusowanie wszystkich umów zleceń zapewne problem ten w jakimś tam stopniu rozwiąże. Ku uciesze pracowników, którzy dotychczas dostawali do kieszeni na przykład 2000 złotych, a od teraz będą dostawali kwotę pomniejszoną o wysokość składek.
Darmowa służba zdrowia z budżetu zamiast składek?
Są jednak w Polsce umowy i formy pokrewne dla zatrudnienia, które wciąż nie podlegają ozusowaniu. Nie wspominając już o tym, że wiele osób zwyczajnie pracuje „na czarno” albo jest bezrobotnych, żyje z oszczędności, niedawno skończyły studia i nie mogą znaleźć pracy (a nie chcą lub nie mogą się rejestrować w stosownym urzędzie).
Wedle szacunków ministra zdrowia w takim stanie znajduje się około 2,5 miliona Polaków i świeżo upieczeni absolwenci studiów wyższych stanowią ponoć zauważalną grupę w tym gronie. Co więcej, część Polaków nawet nie wie, że nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego!
Rząd Prawa i Sprawiedliwości jest zdania, że sytuacja, w której część Polaków nie posiada ubezpieczenia zdrowotnego, w efekcie zwleka z leczeniem chorób lub dbaniem o zdrowie, jest niedopuszczalna.
Politycy chcą realizować swoje przedwyborcze obietnice, w których zapewniali, że opieka zdrowotna zostanie wyjęta z systemu ubezpieczeniowego i odpowiedzialność za nasze leczenie przejmie na siebie budżet – niezależnie od faktu opłacania składek.
Oczywiście nie jest to do końca zgodne z treścią nagłówka niniejszego artykułu. A mianowicie taka służba zdrowia wcale nie będzie „naprawdę darmowa„, gdyż wszyscy obywatele będą ją opłacali w podatkach – być może nawet jeszcze nie istniejących (przebąkuje się coś o wprowadzeniu podatku zdrowotnego). Nie da się jednak ukryć, że w tej postaci będzie o wiele bliższa tego co powszechnie – zwykle błędnie – uważamy za darmowe, wszak uregulowanie nie będzie nakładało na nas obowiązku uiszczania ubezpieczenia zdrowotnego, a zostanie nam odebrane w inny sposób.
Jak donosi dzisiejszy Dziennik Gazeta Prawna, zmiany powinny się pojawić na przełomie 2017 i 2018 roku przy okazji likwidacji Narodowego Funduszu Zdrowia, choć pierwsze skutki tej koncepcji mogą być odczuwalne już w ustawie, dzięki której seniorzy uzyskają dostęp do bezpłatnych leków – gwarantując bezpłatny dostęp do lekarzy rodzinnych (tzw. podstawowej opieki zdrowotnej).
Obowiązkowa składka zdrowotna czy podatek zdrowotny. Ubezpieczenie zdrowotne czy darmowa opieka medyczna gwarantowana przez Państwa. Niestety, nie jestem ekspertem od zagadnień związanych z budżetem służby zdrowia i NFZ, ale jestem ciekawa czy proponowane zmiany wpłyną korzystnie na funkcjonowanie polskich przychodni i szpitali. Czy przerzucanie finansów z rozmaitych instytucji pozwoli na przykład na skrócenie kolejek na niektóre badania.
Trudno jest mi również odnieść się do proponowanych zmian w sensie czysto społecznym. Jest to wszakże zastąpienie jednej daniny inną. Składaki zdrowotne to nie jest jakiś wyśmienity system, za który warto umierać, działając w jego obronie.
Darmowa służba zdrowia dla wszystkich brzmi świetnie z punktu widzenia idei, jednak pojawia się ryzyko rozmaitych nadużyć. Żeby je jednak prognozować i kalkulować szanse ich zaistnienia musimy mieć w ręku proponowane projekty rozwiązań systemowych. Z tego też względu na pewno do koncepcji PiS wrócę na łamach Bezprawnika w przyszłości, gdy poznamy więcej konkretów.