W poniedziałek TVP zamierza zorganizować debatę prezydencką w świętokrzyskiej miejscowości Końskie. Problem w tym, że przeprowadzanie debat przez Telewizję Polską reguluje dość precyzyjnie rozporządzenie KRRIT. Debata w Końskich z aktywnym udziałem publiczności jest z nim wprost sprzeczna.
Rozporządzenie KRRIT nakłada na TVP konkretne obowiązki w sprawie debat prezydenckich
Początek kampanii wyborczej przed drugą turą wyborów prezydenckich zdominowała debata o debacie. Najpierw TVN wraz z Onetem i Wirtualną Polską chciały zorganizować takie spotkanie kandydatów w czwartek 2 lipca.
O ile Rafał Trzaskowski zgodził się od razu, o tyle sztabowcy Andrzeja Dudy uznali to za dyktat. Sam prezydent określił TVN mianem „prywatnej telewizji Trzaskowskiego”. Ostatecznie sztab Dudy odrzucił propozycję, oficjalnie z uwagi na inne zobowiązania. Prezydent w końcu musi tego dnia zaliczyć występ w Polsacie.
Nie powinno to dziwić, skoro prezydent ma już przygotowaną idealnie pod niego skrojoną okazję. Kolejna debata TVP ma odbyć się w miejscowości Końskie w województwie świętokrzyskim. Pytania ma zadawać publiczność – mieszkańcy zgromadzeni w tamtejszej hali sportowej. Jak się łatwo domyślić, w pierwszej turze wyborów mieszkańcy głosowali w większości na Andrzeja Dudę.
Problem tylko w tym, że Telewizja Polska, jako tak zwany „nadawca publiczny”, musi przestrzegać określonych przepisów prawa. W przypadku debat przedwyborczych jest to rozporządzenie Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji z dnia 6 lipca 2011 r. w sprawie szczegółowych zasad i trybu przeprowadzania debat przez Telewizję Polską Spółkę Akcyjną. Debata w Końskich będzie niezgodna z jego przepisami.
Debata w Końskich jest sprzeczna z prawem – debata prezydencka musi się odbyć w studiu, bez udziału publiczności
Przede wszystkim, zgodnie z §5 „Telewizja Polska powinna zapewnić równe warunki udziału w debacie każdemu przedstawicielowi lub kandydatowi”. Już w tym momencie sam wybór miejsca i formuły wydaje się być posunięciem co najmniej na granicy prawa. Debata w Końskich ewidentnie faworyzuje Andrzeja Dudę – w końcu będzie występował głównie przed swoimi wyborcami w rejonie stanowiącym wręcz bastion Prawa i Sprawiedliwości.
Właśnie dlatego KRRIT w tym przepisie precyzuje, co rozumie przez „zapewnienie równych warunków udziału”. Są to generalnie dość intuicyjne reguły – takie jak zapewnienie takiego samego czasu w trakcie debaty czy uprzedzenie uczestników o jej organizacji z odpowiednim wyprzedzeniem. Jest jednak także punkt piąty.
Zgodnie z tym przepisem, Telewizja Polska jest zobowiązana do przeprowadzenia debaty bez udziału publiczności w studiu. W tym przypadku są właściwie dwie możliwości. Pierwsza, najprostsza, zakłada, że TVP po prostu ignoruje obowiązujące ją prawo stając się znowu narzędziem kampanii Andrzeja Dudy.
Druga możliwość jest taka, że debata w Końskich formalnie rzecz biorąc nie jest debatą w rozumieniu rozporządzenia KRRIT z 6 lipca 2011 r. TVP może się w końcu zarzekać, że nie jest na przykład organizowana w studiu. Byłoby to dość osobliwe, zważywszy na fakt, że zapraszając Rafała Trzaskowskiego Telewizja Polska powołała się właśnie na ten akt prawny.
Co więcej, TVP jest na podstawie §2 zobowiązana do przeprowadzenia przynajmniej jednej debaty także przed drugą turą. Nic na razie jednak nie zapowiada, by nadawca publiczny zamierzał zorganizować jeszcze jakąś debatę.
Decydenci Telewizji Polskiej wykazali się niekompetencją lub stronniczością, nadawca publiczny nie może jednak łamać prawa
Telewizji Polskiej można zarzucić w tym przypadku dwie rzeczy. Z jednej strony może to być rażąca niekompetencja. Debata w Końskich jest organizowana właściwie w sposób rażąco sprzeczny z jej podaną przez TVP podstawą prawną. Być może któryś z decydentów Telewizji Polskiej powinien najpierw przeczytać rozporządzenie, na które się powołuje.
Alternatywa jest dużo gorsza – i niestety dużo bardziej prawdopodobna. W grę wchodzi także świadome lekceważenie przez decydentów TVP obowiązującego prawa. Powody w tym wypadku są jasne. Problem w tym, że mówimy o wyborach głowy państwa Rzeczypospolitej Polskiej. Do tego kluczowych z punktu widzenia czysto politycznego układu sił. W takiej sytuacji zapewnienie równych warunków udziału kandydatów biorących udział w debacie jest niezwykle kluczowe.
Którakolwiek z tych możliwości jest prawdziwa – a przecież równie dobrze mogą być obie – mamy do czynienia ze skandalem. Debata w Końskich nie powinna się odbyć. W jej miejsce TVP ma obowiązek zorganizować taką, która będzie zgodna z obowiązującym prawem.