To nie o programistów najbardziej zabijają się pracodawcy. Oto najbardziej deficytowe zawody 2023

Biznes Praca Dołącz do dyskusji
To nie o programistów najbardziej zabijają się pracodawcy. Oto najbardziej deficytowe zawody 2023

Zawody przez lata określane jako „przyszłościowe” – jak się okazuje – wcale nie są najbardziej potrzebne na naszym rynku pracy. Firmy zabijają się natomiast o kierowców TIR-ów czy ciągników siodłowych. Gigantyczne jest też zapotrzebowanie na pielęgniarki i położne. Jakie są jeszcze najbardziej deficytowe zawody 2023?

Z badania „Barometr zawodów”, który publikuje „Rzeczpospolita” wynika, że obecnie na rynku potrzeba najbardziej kierowców pojazdów ciężarowych i ciągników siodłowych. Z analizy wynika, że w 2023 r. deficyt będzie dotyczył tu pracodawców w 363 powiatach – czyli niemal we wszystkich w Polsce (a dokładnie mówiąc – to stanowi 96 proc. powiatów).

Kolejne miejsca zajmują pielęgniarki oraz położne (problemy będą w 336 powiatach) oraz psycholodzy i psychoterapeuci (niedobory mają tu wystąpić w 329 polskich powiatach).

Dalej na liście są lekarze, spawacze, elektrycy czy nauczyciele (ale tacy specjalizujący się w przedmiotach zawodowych i praktycznej nauce). Jednym słowem – najbardziej brakuje ludzi do „konkretnych” zawodów. Takich, które poleca swoim wnuczkom babcia. Cóż, na pewno jednym ze źródeł tych braków jest to, że babć się po prostu nie słuchaliśmy.

Deficytowe zawody 2023. Czemu nie ma tam informatyków?

Ostatnie lata – a właściwie dekady – to odwrót ludzi od „konkretnych”, polecanych przez nasze babcie zawodów. Młodzi ludzie woleli iść na studia, niekoniecznie kierując się rynkowym zapotrzebowaniem, i potem myśleć o karierze zawodowej. Efektem było to, że mało kto myślał o wykonywaniu zawodu kierowcy czy elektryka – i takich pracowników bardzo teraz potrzeba. Problem rzecz jasna jest bardziej złożony. Popyt na kierowców to też efekt bardzo dynamicznego rozwoju branży ecommerce, a przecież ktoś te wszystkie paczki rozwozić musi.

Zastanawia brak na liście informatyków i specjalistów z szeroko pojętego świata IT. Można to nieco wytłumaczyć metodologią badania. „Rz” podkreśla zresztą, że popyt na informatyków pozostaje bardzo wysoki w dużych miastach, ale już niekoniecznie w mniejszych powiatach. Inna sprawa, że i w IT widać oznaki zadyszki. Specjaliści zresztą uspokajają, że żaden informatyk z doświadczeniem raczej nie będzie szukał zbyt długo pracy – tu też są potężne niedobory pracowników. Choć może programista już nie znajdzie pracy tak ekspresowo, jak…. kierowca ciężarówki.