Pożyteczny idiota Łukaszenki znęcał się fizycznie i psychicznie nad własną matką
Dezerter Emil Czeczko uciekł na Białoruś w poszukiwaniu azylu politycznego. W rzeczywistości, jeśli nie był szpiegiem tamtejszego KGB, to uciekał przed wymiarem sprawiedliwości z powodów czysto kryminalnych. Czeczko nie tylko został zatrzymany za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu i narkotyków. Równocześnie toczyła się przeciwko niemu sprawa o znęcanie się nad własną matką.
Oskarżony wprowadził się do jednopokojowego mieszkania matki w sierpniu 2020 r. Jak poinformował rzecznik Sądu Okręgowego w Olsztynie:
Oskarżony nadużywał alkoholu i wszczynał awantury, które przybrały postać znęcania się psychicznego i fizycznego nad matką. Mężczyzna ten znieważał matkę, poniżał ją, krzyczał, zmuszał do robienia mu zakupów w postaci papierosów i alkoholu, a także zabraniał korzystać z jedynego pokoju. W konsekwencji jego matka zmuszona była całymi popołudniami i wieczorami przebywać w kuchni i siedzieć na krześle.
To jednak nie koniec. W maju tego roku Czeczko po prostu pobił matkę, próbował dusić i groził jej pozbawieniem życia. Kobieta trafiła do szpitala na okres przekraczający siedem dni. W pierwszej instancji dezerter został skazany na karę 6 miesięcy ograniczenia wolności i roczny zakaz zbliżania się do pokrzywdzonej. Otrzymał również nakaz powstrzymywania się od nadużywania alkoholu
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Polski wymiar sprawiedliwości obszedł się nad Emilem Czeczką nadspodziewanie łagodnie
Teraz, jak podaje Polska Agencja Prasowa, sąd drugiej instancji utrzymał wyrok. Trzeba przyznać, że polski wymiar sprawiedliwości obszedł się z Czeczką wyjątkowo łagodnie. Przestępstwo znęcania się jest w końcu zagrożone karą pozbawienia wolności od 3 miesięcy do nawet 5 lat.
To jednak nie koniec problemów mężczyzny w Polsce. Kara za dezercję może wynieść nawet 10 lat więzienia. Do wyjaśnienia pozostaje także wątek udziału w działalności obcego wywiadu przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej, a więc przestępstwa szpiegostwa. Wydano za nim list gończy. Oczywiście trudno się spodziewać, żeby Białoruś wydała Czeczkę - przynajmniej dopóki jest tamtejszym służbom do czegokolwiek potrzebny. W polityce wszystko jest jednak możliwe, podobnie jak jakaś forma odwilży pomiędzy Polską a Białorusią. Dezerter wcale nie jest taki znowu bezpieczny, jak zapewne chciałby teraz myśleć.
Skazanie Emila Czeczki budzi niestety dodatkowe pytania o skuteczność polskich służb. Jak to bowiem możliwe, że żołnierz skazany za znęcanie się nad własną matką dalej pełnił służbę? Jak to się stało, że pomimo licznych konfliktów z prawem w ogóle trafił na granicę polsko-białoruską i uciekł? Co w takiej sytuacji robił wojskowy kontrwywiad? Nic dziwnego, że minister Mariusz Błaszczak domagał się wyjaśnień a bezpośredni przełożeni dezertera pożegnali się ze stanowiskami.
Dezerter został skazany przez sąd, jednak nieprawomocnym wyrokiem. Dlatego wojsko niewiele mogło z nim tak naprawdę zrobić
Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w przepisach ustawy o służbie wojskowej żołnierzy zawodowych. Zgodnie z jej art. 112:
1. Żołnierza zawodowego można zwolnić z zawodowej służby wojskowej wskutek:
1) skazania prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności (aresztu wojskowego) z warunkowym zawieszeniem wykonania tej kary;
O prawomocnym wyroku w sprawie Czeczki możemy mówić teraz. Zasada domniemania niewinności nakazuje zaś traktować daną osobę jak niewinną, aż do momentu uprawomocnienia się wyroku. Co więcej, nawet w takiej sytuacji zwolnienie żołnierza zawodowego ze służby stanowi czysto fakultatywną decyzję ze strony właściwego organu. Formalnie jest nim Minister Obrony Narodowej.
W praktyce dowódca danej jednostki kieruje stosowny wniosek do departamentu kadr MON. Obligatoryjne zwolnienie żołnierza ze służby następuje w razie skazania go prawomocnym wyrokiem na karę bezwzględnego pozbawienia wolności, pozbawienia praw publicznych, lub zakazu wykonywania takiej służby.
Warto także wspomnieć, że wojskowe dyscyplinarne środki zapobiegawcze nie przewidują zawieszenia żołnierza w trakcie toczącego się postępowania karnego w sprawach czysto kryminalnych. Wygląda więc na to, że w tym konkretnym przypadku w dużej mierze zawiodły procedury. Rządzący powinni niezwłocznie załatać przepisy w taki sposób, by potencjalni przestępcy w mundurach nie pełnili służby wojskowej. Zwłaszcza w tak oczywistych przypadkach, jak ten Emila Czeczki.