Dotacje dla bezrobotnych do własnego biznesu są bezkonkurencyjne. Ten środek do walki z bezrobociem daje niemal 95-procentową skuteczność. A to oznacza, że wyświechtany slogan o dawaniu wędki, nie ryby powinny sobie wywiesić na drzwiach wszystkie urzędy pracy w kraju.
Bezrobocie w Polsce teoretycznie prawie nie istnieje. Według ostatnich danych Eurostatu stopa bezrobocia wynosi u nas zaledwie 3,4 proc. – to najlepszy wynik w UE nie licząc Czech. Tak śladowe bezrobocie oznacza, że mimo, że ludzie bez pracy ciągle gdzieś tam są, to de facto każdy kto chce pracować, ten pracuje. Ale jak przyjrzymy się statystykom nieco bliżej, to się okaże, że tak do końca różowo to nie jest. Bo na przykład w woj. warmińsko-mazurskim stopa bezrobocia ciągle wynosi niemal 10 proc.
A więc problem bezrobocia ciągle jest, nawet jeśli nie widać go z perspektywy Warszawy czy Wrocławia. Jak z nim walczyć? Powiatowe urzędy pracy mają kilka ciekawych narzędzi. Właśnie wyszło, który jest najskuteczniejszy.
Dotacje dla bezrobotnych na biznes. To prawie zawsze działa
Jak opisuje serwis Forsal.pl, Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej co roku co roku bada, które narzędzia stosowane przez urzędy pracy działają najlepiej. A urzędy mogą na przykład dofinansować miejsce pracy, wysłać bezrobotnego na staż, na szkolenie lub też wysłać go na prace interwencyjne czy do robót publicznych. Inna opcja to dotacje dla bezrobotnych na biznes. Sposób mierzenia efektywności przez resort jest dość skomplikowany, ale w skrócie chodzi po prostu o to, ilu bezrobotnych znalazło i utrzymało dzięki danemu instrumentowi zatrudnienie.
I co wyszło? Otóż w 2017 r. najskuteczniejsze okazały się właśnie dotacje na własny biznes. Poziom efektywności wyniósł tu aż 94,63 proc. To lepiej niż w 2016, wtedy było to 93,79 proc. Co ciekawe, na drugim miejscu znalazły się roboty publiczne.
Jednak niezbyt skuteczne są szkolenia. Tu wskaźnik efektywności wyniósł 60 proc. Słabo, choć i tak o 8 proc. lepiej niż przed rokiem.
Dotacje na biznes są więc bezkonkurencyjne. Choć to najdroższy z instrumentów, którymi dysponują urzędy pracy, to wygląda, że zupełnie spełnia swoją rolę. Czyli co, wystarczy bezrobotnemu dać wędkę, rzucić go na głęboką wodę – i już sobie zacznie radzić? Cóż, są inne teorie dlaczego to narzędzie okazuje się tak skutecznie – przynajmniej w statystykach.
– Wysokiej skuteczności dotacji sprzyja zwłaszcza wymóg prowadzenia własnej firmy przez minimum 12 miesięcy, bo niedotrzymanie tego warunku grozi koniecznością zwrotu pieniędzy. Dlatego część osób, nawet jeśli ich pomysł na biznes nie okazał się strzałem w dziesiątkę, zaciska zęby i nie decyduje się na rezygnację z działalności przed upłynięciem tego terminu – mówi Forsalowi Tomasz Zawiszewski, dyrektor bydgoskiego urzędu pracy.
Ale co tu dużo mówić, masa biznesów nie wypala i pewnie mnóstwo firm założonych przez bezrobotnych również szybko upadnie. Ale nawet jeśli bezrobotny będzie musiał zaciskać zęby przez 12 miesięcy, to i tak prowadząc w ten sposób firmę wiele się nauczy. Na pewno znacznie więcej, niż na jakimś organizowanym przez PUP-y szkoleniu.
Dobrze więc, że urzędy pracy coraz częściej dają wędki, nie ryby. Uczenie przedsiębiorczości w praktyce to najlepsza rzecz, jaką mogą zrobić urzędy. A na pewno lepsze jest to, niż organizowanie szkoleń, na których bezrobotni pewnie zasypiają zwykle z nudów. I tylko marnują publiczne pieniądze.