Właścicielom niektórych lokali szykują się naprawdę drastyczne podwyżki za gaz. Okazuje się bowiem, że nie wszędzie za ogrzewanie mieszkań zapłacimy zapowiadane przez Urząd Regulacji Energetyki 54% więcej. Specyfika niektórych budynków sprawia, że wzrost rachunków będzie gigantyczny. O 300, 400, 800 a miejscami nawet 1000 procent!
Drastyczne podwyżki za gaz – gdzie największe?
O tym, że rachunki za gaz i prąd pójdą w górę wiemy od miesięcy, a konkretna decyzja URE w tej kwestii zapadła w drugiej połowie grudnia. Oficjalnie prywatni odbiorcy muszą liczyć się z podwyżkami w wysokości 24% za energię elektryczną i 54% za gaz. Nie jest to jednak stała wartość, o czym już przekonują się na przykład mieszkańcy Warszawy. To władze tego miasta od wczoraj podają nam kolejne szokujące informacje dotyczące drastycznych podwyżek za gaz nie tylko dla stołecznych jednostek, ale też dla lokatorów mieszkań komunalnych.
- OSiR Ursus – podwyżka 390%
- OSiR Solec, Jutrzenka, Szczęśliwice – podwyżka 490 %
- Przychodnie Zdrowia Ursynów – podwyżka 800%
- Mieszkania komunalne (ZGN) Wawer – podwyżka 900%
- I absolutny rekordzista – mieszkania komunalne (ZGN) Włochy – 1000%
Takie dane podał dziś prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Jak widać, nie oznaczają one jedynie finansowych kłopotów samorządu. Znacznie więcej zapłacą też pojedynczy odbiorcy, co w szczegółach podała wiceprezydentka Warszawy Renata Kaznowska. Na przykładzie mieszkań komunalnych dzielnicy Włochy pokazała, że na przykład właściciel jednego z lokali zamiast 194 złotych za gaz zapłaci od przyszłego roku… 1241 złotych! Wszyscy wiedzieliśmy, że podwyżki cen prądu i gazu w 2022 roku będą duże, ale że aż tak?
Bum‼️ Mój poranny tt o rekordowym wzroście ceny gazu dla przychodni o 815% już rekordem nie jest. ZGN @warszawa Włochy otrzymał ofertę przetargową ze wzrostem cen o 9️⃣8️⃣0️⃣%. Za tą podwyżkę mają zapłacić lokatorzy⬇️ Piszemy protest do URE. pic.twitter.com/WNmoYr50lp
— Renata Kaznowska (@RKaznowska) December 28, 2021
Problem ten nie dotyczy tylko Warszawy. TVN24 opisuje sytuację z Sosnowca, gdzie wspólnota mieszkaniowa niedawno przełączyła się na ogrzewanie gazowe i właśnie dostała rachunek za ostatnie miesiące. Wyniósł on aż… trzy razy więcej! W wielu podobnych przypadkach jest to skutek posiadania przez mieszkańców wspólnej kotłowni, co wyłącza ich z puli „zwykłych” odbiorców indywidualnych. Tylko czy to jest sprawiedliwe? I jak ci ludzie mają sobie w tej sytuacji poradzić? A co mają powiedzieć mieszkańcy bloków socjalnych w Gnieźnie? Jak czytamy w portalu Moje Gniezno oni również właśnie dostali podwyżkę o 300%. A mówimy tu o osobach w przecież trudniejszej sytuacji materialnej. Te przykłady można mnożyć.
Czy da się coś z tym zrobić?
Postawione w opozycji do rządzących władze Warszawy oczywiście w największej mierze za te podwyżki obwiniają PiS.
Po galopujących w skali całego kraju cenach śmieci i prądu to kolejna „niespodzianka” od PiS dla mieszkańców. A gdzie tarcza ochronna obiecywana im przez rząd?
…pisze Rafał Trzaskowski, który oczywiście nie raczy zauważyć że tarcza antyinflacyjna już działa. Choć – trzeba to przyznać otwarcie – jest ona dziurawa i nie spełnia swoich funkcji choćby w przypadku lokatorów z warszawskich Włochów, których sytuacja gazowa jest specyficzna i ustawodawca o niej nie pomyślał.
Wzrost cen gazu wiąże się oczywiście przede wszystkim z coraz trudniejszą sytuacją geopolityczną i szantażem stosowanym przez Rosję. Do tego dochodzą skutki pandemii koronawirusa czy unijna polityka klimatyczna. Polski rząd ma instrumenty do działania, ale nie są one nieograniczone. Bloger Mateusz Duch zwraca uwagę, że drastyczne podwyżki mogą być jedynie przedsmakiem tego, co czeka nas wszystkich za kilka lat. A ma to związek z uwolnieniem rynku gazu, które ma nastąpić od 1 stycznia 2024 roku.
Co to oznacza? Tylko tyle, że URE nie będzie mogło mówić o ile ma wzrosnąć cena gazu dla gospodarstw domowych. W skrócie: Rząd i KE chcą, by od 2024 r. ceny gazu dla Kowalskiego nie były już państwowo regulowane. Za DWA lata zapłacimy zatem tyle, ile zażąda dostawca gazu!
…pisze Mateusz Duch. Może więc okazać się, że dzisiejsze podwyżki po 54%, które obejmą większość z nas, okażą się niczym w porównaniu do tego co nas czeka. A zwiastun tego już doświadczają mieszkańcy Warszawy, Gniezna czy Sosnowca. Przed nami wielki sprawdzian odpowiedzialności polskich i unijnych władz. Jeśli go nie zdadzą, wielu z nas może stanąć przed widmem naprawdę poważnych tarapatów finansowych.