Moja wolność wyznacza granice wolności innych
Wydaje wam się, że makabryczne zdjęcia to marginalny problem? Nic bardziej mylnego! Jeszcze nie tak dawno (a może wciąż? Nie wiem, dawno już nie jechałam) drastyczne zdjęcia martwych płodów można było zaobserwować jadąc odcinkiem Wrocław-Katowice autostrady A4. Na zdjęcia na billboardach można było natknąć się również w większych miastach.
Nawet w mniejszych miejscowościach problem jest dostrzegalny. Drastyczne zdjęcia trafią w formie ulotek do skrzynek na listy, a czasem aktywiści noszą je na transparentach, urządzając pikietę, czy też oplakatowują w ten sposób miasto. Oczywiście martwe płody to tylko jeden (i chyba najbardziej drastyczny) przykład zdjęciowej makabry. Jednak nie chcę oglądać również przerażających fotografii martwych, czy cierpiących zwierząt, czy ludzi w stanie agonalnym – a na to również zdarzało mi się trafiać. Krótko mówiąc – nie życzę sobie, żeby ktoś wywoływał mój dyskomfort, świat jest wystarczająco straszny, żeby jeszcze dostarczać sobie (albo komuś) takich wrażeń wizualnych.
O podjęcie interwencji w takiej sprawie zwróciła się do Rzecznika Praw Obywatelskich jedna z Europosłanek. RPO wskazał, że sądy dokonały już wykładni przepisów dotyczących eksponowania drastycznych materiałów w przestrzeni publicznej. Stanowisku judykatury jest jasne – nie ma w Polsce miejsca na takie akcje.
Sprawdź polecane oferty
Nawet 1200 zł w tym 300 zł na Mikołajki
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 19,91%
Sądy potwierdzają – nie można pokazywać drastycznych zdjęć w przestrzeni publicznej
Jak podkreślał RPO, kwestia odpowiedzialności za prezentowanie zdjęć zdeformowanych płodów w kontekście aborcji była przedmiotem orzecznictwa Europejskiego Trybunału Praw Człowieka, Sądu Najwyższego, sądów powszechnych oraz tematem opracowań naukowych. To jednak złożony i wieloaspektowy problem:
Wymaga ona ważenia wartości, jakimi są wolność wypowiedzi (obejmująca nie tylko jej treść, ale i formę, a także zapewniająca szczególną ochronę opinii wyrażanych w debacie publicznej o ważnych problemach społecznych) oraz ochrona moralności publicznej, a także dóbr osobistych, jak zdrowie psychiczne (zwłaszcza w przypadku dzieci), które mogą zostać naruszone publiczną prezentacją szczególnie drastycznych treści.
Chociaż teoretycznie kampanie społeczne rządzą się swoimi prawami, prezentowanie drastycznych materiałów nie jest akceptowalne i może być potraktowane, jako zachowania nieobyczajne, a konkretnie jako opisane w art. 141 kodeku wykroczeń prezentowane nieobyczajnych treści. Jak w 2023 roku podkreślał Sąd Najwyższy (I KK 50/13):
Zasadniczą racją przemawiającą za przyjęciem karalności publicznego prezentowania zdjęć martwych płodów jest nieobyczajność takiego zachowania wynikająca z naruszenia godności przynależnej przedstawionym na fotografiach płodom". Przedstawiono szeroką argumentację odnoszącą się do ochrony godności człowieka, będącej najwyższą wartością konstytucyjną, silnie zakorzenioną w systemie wartości naszej kultury. Prawna ochrona godności obejmuje także ochronę jego zwłok, co w ocenie SN dotyczy również martwego płodu. Uznano, że publiczne eksponowanie zdjęć martwych płodów jako uderzające w godność człowieka spełnia znamię nieprzyzwoitości z art. 141 Kw
Obrońcy życia? Niech pomyślą o życiu dzieci narodzonych!
Oczywiście sądy wielokrotnie pochylały się nad takimi tematami, a linia orzecznicza nie jest wcale jednoznaczna. Problem stanowi czasem właśnie kwalifikacja prawna, a w przypadku omawianych zdjęć martwych płodów, sądy debatowały nad tym, czy można je uznać za „nieobyczajne”. W innym wyroku Sądu Najwyższego z 2023 roku SN podkreślił bowiem, że:
Całkowicie trafna […] jest konstatacja, iż o ile prezentowane zdjęcia abortowanych ludzkich płodów mogą być oceniane jako drastyczne, szokujące, a nawet oburzające, to żadną miarą nie można powiedzieć, że są one wulgarne, bezwstydne, nieobyczajne, demoralizujące, łamiące normy obyczajowe, moralność, etykę, budzące zgorszenie […] Należy oczywiście zgodzić się z postulatami, aby promowanie takich czy innych postaw dotyczących dopuszczalności przerywania ciąży odbywało się za pomocą mniej drastycznych środków wyrazu, nie ignorujących wrażliwości osób prezentujących poglądy przeciwne. [...] Nie tracąc z pola widzenia praw i interesów innych osób należy zauważyć, że przecież ich ochrona może odbywać się na drodze cywilnej (ochrona dóbr osobistych), czy też administracyjnej, a ingerencja prawa penalnego w omawianej kwestii winna zawsze stanowić ostateczność
Gdzie tu miejsce na zwykłe ludzkie odczucia?
Jednak patrząc na ten temat zwyczajnie, po ludzki, w oderwaniu od wykładni prawnej, czy też językowej, obowiązujących w Polsce przepisów, trzeba przyznać, że przestrzeń publiczna to nie miejsce na takie drastyczne sceny. Szczególną uwagę powinno się tu zwrócić na dobrostan najmłodszych, o ile u osoby dorosłej zdjęcia takie wywołają zwykle jedynie dyskomfort (poza drastycznymi sytuacjami, na przykład kobieta po poronieniu może nie być gotowa na takie widoki), to już dzieci z pewnością nie są na coś takiego przygotowane.
Nawet nie wiedząc, co przedstawia zdjęcie, budzi ono dyskomfort wizualny. Ponadto młodsze dzieci mogą zacząć zadawać niewygodne pytania, a jak wyjaśnić 7-latce czym jest aborcja, oraz przybliżać trudy tego świata związane z życiem i śmiercią? Dzieci nie są na takie rozmowy przygotowane, tak samo, jak rodzice nie są przygotowani do ich prowadzenia. Takie kampanie społeczne robią więc więcej szkody niż pożytku i mogą mieć naprawdę opłakany wpływ na ludzką psychiką. A chyba przecież nie o to chodzi. Razi to nawet mnie, chociaż jestem osobą dorosłą, co mają więc powiedzieć dzieci?
Zawsze znajdzie się ktoś, kto powie: „A może jesteś po prostu zbyt wrażliwy?”. Otóż nie. Nie chodzi o wrażliwość, tylko o prawo do wyboru, co chcę oglądać w przestrzeni publicznej. Tak jak nie muszę słuchać cudzej kłótni w autobusie ani czytać transparentów o końcu świata, tak samo nie muszę patrzeć na wystawy traum w imię czyjejś ideologii. Niech każdy wierzy, w co chce, niech głosi, co uważa za słuszne – ale niech nie robi z chodnika sceny z horroru. Przestrzeń publiczna to wspólna przestrzeń. Ma służyć wszystkim – dzieciom, dorosłym, ateistom, wierzącym i tym, którzy po prostu chcą przejść do pracy, nie będąc świadkami makabry.