Jeżeli ktoś myśli, że dyskryminacja mężczyzn w pracy jest niemożliwa, to grubo się myli. Sprawa brytyjskiej sieci agencji reklamowych J. Walter Thompson jest tego żywym przykładem. Dwóch tamtejszych dyrektorów zwolniono w ramach walki z reputacją firmy pełnej białych, heteroseksualnych mężczyzn. Teraz zwolnieni pracownicy wygrali sprawę w sądzie.
Obawa o własne miejsca pracy została uznana za kwestionowanie nowej równościowej polityki firmy
Brytyjska sieć agencji reklamowych J. Walter Thompson nie ma szczęścia do spraw związanych z dyskryminacją. W 2016 r. jej prezes Gustavo Martinez musiał zrezygnować z pracy z powodu oskarżeń o rasizm, dyskryminację i molestowanie. Firma postanowiła zerwać za wszelką cenę z wizerunkiem „klubu dla chłopców”, miejsca pracy pełnego białych, heteroseksualnych mężczyzn. Niestety, jak podaje Daily Mail, w zamian pojawiło się zjawisko dokładnie odwrotne.
Dyskryminacja mężczyzn w pracy przejawiała się w tym przypadku chęcią stworzenia zróżnicowanej kadry dyrektorskiej. Firma zatrudniła w 2018 r. Jo Wallace, nową główną dyrektor kreatywną, której zadaniem było między innymi doprowadzenie do takiej zmiany. W trakcie jednego ze spotkań stwierdziła nawet, że „reputacja J. Walter Thompson jako pełnej białych uprzywilejowanych Brytyjczyków musi zostać unicestwiona”.
Dwóch dyrektorów z długim stażem, Chas Bayfield i Dave Jenner, wyraziło głośne zaniepokojenie nowymi porządkami. W szczególności obawiali się zagrożenia już istniejących stanowisk pracy, w tym swoich własnych. Kadra zarządzająca firmą uznała, że to próba kontestowania nowych porządków i wystąpienie przeciwko nowej równościowej polityce firmy. Przeznaczono więc Bayfielda i Jennera do zwolnienia.
Obydwu dyrektorów potraktowano w taki sposób, że rozstrzygający ich sprawę sędzia uznał, że dyskryminacja mężczyzn w pracy nosiła znamiona znęcania się. Jakiekolwiek przedstawiane przez nich argumenty dotyczące nowej polityki kadrowej firmy najwyraźniej z góry zignorowano.
Dyskryminacja mężczyzn w pracy przez zachodnie firmy to pokłosie rozumienia równości jako procesu ciągłego wyrównywania
Sama rozmowa z przedstawicielami działu zarządzania zasobami ludzkimi nie należała do przyjemnych. Najwyraźniej po prostu postanowiono ich zakrzyczeć. Ostatecznie panowie ostatecznie zostali zwolnieni dwa dni po rozmowie. Bayfield po zwolnieniu borykał się z poważnymi trudnościami w znalezieniu nowej pracy. Jenner zupełnie zrezygnował z pracy w branży reklamowej.
Sędzia stwierdził również, że firma zwalniając Bayfielda i Jennera chciała upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pozbywając się dwójki dyrektorów mogła szybko załatać część przepaści płacowej pomiędzy pracownikami i pracownicami. W tamtym okresie wynosiła ona aż 44,7 proc. Równocześnie jako powód zwolnienia z pracy wskazano niedostateczną wydajność ich pracy, choć w rzeczywistości nic takiego nie miało miejsca.
Wyrok brytyjskiego sądu pracy okazał się korzystny dla Bayfielda i Jennera. Uznał, że pracodawca dopuścił się przeciwko nim dyskryminacji ze względu na płeć, nękania, szykanowania i nieuzasadnionego zwolnienia. Następca prawny J. Walter Thompson, firma Wunderman Thompson, musi wypłacić im odszkodowanie. Równocześnie sędzia stwierdził, że wiek, orientacja seksualna i rasa byłych dyrektorów nie miała w tej sprawie znaczenia. Przedstawiciele Wunderman Thompson zapowiadają odwołanie się od wyroku.
Jak widać w pogoni za inkluzywnością i różnorodnością bardzo łatwo przesadzić w drugą stronę. Sprawa J. Walter Thompson to nie pierwszy przypadek, gdy firma wcześniej oskarżona o molestowanie i dyskryminację stara się pokazać zmianę w sposób, który można uznać za dyskryminowanie dotychczas uprzywilejowanej grupy.
Wynika to z mylnego rozumowania równości, jako ciągłego procesu balansowania pomiędzy poszczególnymi grupami. W taki sposób zwyczajnie nie da się jej osiągnąć. Zwłaszcza, że często nabiera cech zwykłego odwetu. Dyskryminacja mężczyzn w pracy nie może być receptą na problemy, z jakimi borykają się kobiety. Dotyczy to także rasy, orientacji seksualnej, wieku, czy pochodzenia.