Koty to nie zabawki – ale pewni rodzice zdają się zapominać o tym drobnym szczególe i walą tłumnie do kocich kawiarni razem z dziećmi… zaś później mają pretensje o to, że zostali wyproszeni, bo Brajanek zaczepiał kota.
W kocich kawiarniach panują takie zasady, jak w każdych innych, pomijając może fakt, że zwierząt zaczepiać czy męczyć nie wolno. O ile to założenie sprawdza się przy dorosłych ludziach, o tyle z dziećmi sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Wiadomo – nie wszystkie małolaty wiedzą o tym, że kota nie ciągnie się za ogon, nie szarpie go i nadeptuje na niego. Z tego powodu niektóre kocie kawiarnie wprowadziły ograniczenia wiekowe. Nie wszystkim się to podoba.
Właśnie przeglądam sobie oceny jednego z takich miejsc. Od części rodziców sypią się jedynki za to, że „koty spały (!!!), a jeden podrapał mi dziecko i nie chciał się z nim bawić”. Jeden ojczulek posunął się nawet do tego, że powiedział, iż kot przecież zapomni o pociągnięciu go za ogon, a dziecko straumatyzuje się straszliwym doświadczeniem wyproszenia z kawiarni. Pokusił się też o taką ocenę:
Za to, że pani pilnująca NASKOCZYŁA na mnie i moją córkę, kiedy ona chciała się tylko pobawić z kotem! Bo po to są tam koty żeby się z nimi bawić, brać na kolana i robić z nimi co się podoba – tak myślałem, ale jak widać się pomyliłem
Inna pani również wyraziła oburzenie:
Koty akurat spały na swoim zapleczu i widzieliśmy tylko dwa, jednak kiedy dzieci do niego podeszły Pani (w niemiły sposób) powiedziała ze jest za dużo dzieci (czworo) i on się nie będzie bawił. (…) NIE POLECAM ODWIEDZIN W GODZ. 12-17 bo koty śpią na zapleczu i ich nie zobaczycie.
Prawdziwy hit z kolei znajduje się tutaj:
bardzo slabo
malo kotow, nie wolno ich brac na reki ( a do kawiarni przychodzisz wlasnie po to, zeby poglaskac i potrzymac ich, bo po prostu siedziec mozna w jakims innym miejsce)
bez sensu tak sieziec i patrzec na to, jak koty spia albo chodza
Brajanek i Dżesika przyszły przecież pobawić się kotkami, dlatego wolno im je zaczepiać, drażnić, kopać, topić, polewać benzyną i podpalać.
Dzieci w kociej kawiarni
Takie postawienie sprawy rozdrażniło w szczególności dziewczynę prowadzącą fanpage Okiem Elizabed, która w niewybrednych słowach powiedziała co sądzi o ludziach przychodzących do kociej kawiarni z rozwydrzonymi dziećmi. To sprawia, że szału dostają przede wszystkim inni klienci, którzy potem ostro krytykują taki stan rzeczy. Dzieci biegają za kotami, a rodzice w większości przypadków dochodzą do wniosku, że maluch da im chwilę spokoju – można plotkować z przyjaciółką. A kiedy zwróci się im uwagę to raban, awantura, jedynki na fanpage’u kawiarni.
Nie rozumiem jaki jest problem tych ludzi. Kiedy kocia kawiarnia w ogóle zabroni dzieciom wstępu, pojawia się raban, że mój Brajanek ma w tym roku już trzeciego kota i doskonale wie, jak się obchodzić ze zwierzęciem, a moja Dżesika może na trzy lata, ale już pojęła wszystkie aspekty kociej behawiorystyki i jest tak dojrzała, że zamiast „Kubusia Puchatka” czyta przed snem „Fenomenologię ducha”. W oryginale.
Czego ludzie nie rozumieją, to tego, że dzieci mają głowę wręcz nadzianą głupimi i nieodpowiedzialnymi pomysłami, więc wystarczy na chwilę spuścić je z oka, a kot będzie miał darmowy kurs skoków narciarskich. Udomowione kociaki to coś zupełnie innego niż zwierzęta, które spotyka się w takiej kawiarni – owszem, nawykły do ludzi, ale nie do tego, by je tarmosić i zaczepiać, gdy sobie smacznie śpią. Jeśli ktoś życzy sobie towarzysza, który ochoczo się bawi i odpowiada ciepłymi uczuciami na każdy gest, powinien zainwestować w psa.
I to właśnie przez takie osoby kocie kawiarnie są zwykle zamknięte dla dzieci do lat 10-12. A my możemy czytać, jak produkują się na fanpage’ach i rzucają oskarżeniami typu „miejsce nieprzyjazne dzieciom, jak to nie mogłam wejść z ośmiolatkiem, przecież osiem to prawie tyle co dziesięć!”