Już po ataku Izraela na Iran pojawiły się obawy, że sytuacja na Bliskim Wschodzie wpłynie zarówno na ceny ropy, jak i kursy walut. Teraz do ataku dołączyły również Stany Zjednoczone; ekonomiści wskazują więc, czego można się spodziewać i czy mamy się czego obawiać.
Kurs złotego i dolara po ataku USA i Izraela na Iran. Ekspert stawia prognozę
Obecna sytuacja na Bliskim Wschodzie – zwłaszcza w kontekście ataku nie tylko Izraela, ale również USA na Iran – najprawdopodobniej będzie mieć przełożenie na sytuację na rynkach finansowych. W nocy z niedzieli na poniedziałek pojawiły się zresztą pierwsze reakcje rynkowe; ropa WTI w kontraktach futures nieco podrożała (o ok. 3,8 proc.), w podobnym stopniu wzrosła też cena za baryłkę ropy Brent. To, jak w kolejnych dniach będzie kształtować się cena ropy, będzie zależeć m.in. od tego, czy Iran faktycznie zdoła skutecznie zablokować cieśninę Ormuz (a taką blokadę zapowiada już teraz).
Jeśli chodzi natomiast o kursy walut, to na razie jest względnie spokojnie; dolar umocnił się nieco względem euro, choć na razie jest to zmiana raczej kosmetyczna; obecny kurs USD/EUR kształtuje się na poziomie 0,8707 (wzrost o 0,35 proc.). Dolar umocnił się również względem złotówki; obecnie kurs dolara sięgnął poziomu 3,72 zł (dla porównania, w czwartek 12 czerwca kurs wynosił 3,67 zł).
Co natomiast może wydarzyć się w najbliższych dniach i tygodniach? Ekonomista PKO BP Mirosław Budzicki uważa na przykład, że można przede wszystkim spodziewać się dalszego umocniania się dolara. Jak skomentował dla PAP,
Reakcją na to, co się wydarzyło, będzie klasyczny risk off, czyli ucieczka do bezpiecznych aktywów. Można spodziewać się umocnienia dolara, który zresztą już od pewnego czasu umiarkowanie zyskuje na wartości. Umiarkowanie, bo generalnie dolar ostatnio zachowuje się słabiej ze względu na zmianę polityki gospodarczej USA
Ekonomista dodał również, że będzie można zaobserwować odwrót od niebezpiecznych aktywów również na giełdach. Budzicki zwiastuje też osłabienie złotówki (co zresztą już ma miejsce), choć jego zdaniem nie powinno być ono mocne.
Ewentualny dalszy wzrost cen ropy i gazu może mieć określone skutki
Ekspert zauważa, że rynki obawiają się wzrostu cen ropy i gazu; już teraz odnotowano wzrost cen za baryłkę ropy Brent. Do czego może to doprowadzić? Jak komentuje Budzicki,
Wzrost cen ropy naftowej działa proinflacyjnie, co z kolei może doprowadzić do wstrzymania czy ograniczenia obniżek stóp, których spodziewa się rynek, a to prowadzi do wzrostu rentowności. A więc z jednej strony mamy obawy związane z eskalacją konfliktu, co powinno prowadzić do spadku rentowności, a jednocześnie obawy o inflację mogą doprowadzić do ich wzrostu, a więc oba efekty się znoszą
Nie da się jednak ukryć, że wiele zależy przede wszystkim od ewentualnej odpowiedzi Iranu – i tego, jaki będzie mieć charakter.