Rekordowy Dow i ulga na rynkach
Dow Jones Industrial Average skoczył o 1,9%, czyli około 850 punktów, zamykając sesję na najwyższym poziomie od grudnia ubiegłego roku. S&P 500 wzrósł o 1,5%, zrywając pięciodniową passę spadków i kończąc tuż pod rekordem. Ostatecznie Dow i S&P 500 zaliczyły trzeci z rzędu tydzień wzrostów.
Z jednej strony inflacja nadal straszy, szczególnie w kontekście ceł, z drugiej – rośnie ryzyko dla rynku pracy. To właśnie ten drugi argument otwiera drzwi do cięcia stóp już we wrześniu. Dla rynku, który od miesięcy spekulował na ten temat, była to jasna deklaracja.
Technologie odzyskują blask
Najmocniej odreagowały spółki technologiczne, wcześniej obciążające indeksy. Tesla podskoczyła o ponad 6%, Alphabet i Amazon zyskały po 3%, Meta 2%, a Nvidia i Broadcom ponad 1%. Apple i Microsoft również na plusie. Największym zaskoczeniem była jednak hossa Intela (+5,5%), który po miesiącach złej prasy znalazł się w centrum uwagi: Donald Trump ogłosił, że rząd USA kupi 10% udziałów w firmie. To bezprecedensowy ruch, mający wesprzeć amerykańskiego giganta w rywalizacji o rynek chipów.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 21,36%
Czytaj też: Waszyngton chce kawałek Intela za dotację sprzed lat. Wyobrażacie sobie, ze Polska domaga się udziałów w spółkach, którym dała jachtowe z KPO?
Domy, krypto i złoto w natarciu
Niższe stopy procentowe to tańsze kredyty hipoteczne – nic więc dziwnego, że na fali znaleźli się deweloperzy i ich notowania
Rynek kryptowalut również odzyskał oddech. Bitcoin, który jeszcze przed wystąpieniem Powella spadał do 111,7 tys. dolarów, odbił do 117 tys. – wciąż poniżej rekordu 124 tys., ale trend się odwrócił. Na tym zyskały giełdowe spółki powiązane z kryptowalutami: MicroStrategy i Coinbase wzrosły o ponad 6%.
Złoto podrożało o 1,1% do 3415 dolarów za uncję.
Powell w zasadzie otworzył drzwi do nowego cyklu obniżek, ale rynek nie może zapominać o ryzykach: inflacja nie została jeszcze ostatecznie ujarzmiona, a geopolityka wciąż potrafi wywołać turbulencje.
Jest jeszcze pytanie, które nurtuje inwestorów znad Wisły: czy polska Rada Polityki Pieniężnej pójdzie w ślady Fedu?
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że sytuacja gospodarcza w Polsce i USA różni się na tyle, że kopiowanie ruchów Powella byłoby błędem. Inflacja w Polsce, choć wyhamowała z dwucyfrowych poziomów, wciąż jest wyraźnie powyżej celu NBP. Do tego dochodzi mocno rozgrzany rynek pracy i presja płacowa. RPP ma więc ograniczone pole manewru i raczej będzie chciała utrzymać ostrożną politykę, żeby nie dopuścić do ponownego przyspieszenia cen.
Z drugiej strony – polska gospodarka jest mocno uzależniona od globalnego kapitału. Jeśli Fed faktycznie zacznie obniżać stopy, a Europa wkrótce pójdzie tym samym tropem, to przy zbyt wysokich stopach w Polsce mogłoby dojść do odpływu inwestorów i osłabienia złotego.
Taka presja rynkowa często wymusza na RPP korekty, nawet jeśli krajowe wskaźniki inflacyjne jeszcze nie dają pełnego komfortu. Dlatego wielu ekonomistów uważa, że w drugiej połowie roku – w ślad za największymi bankami centralnymi – także NBP może być zmuszony do lekkiego poluzowania polityki pieniężnej, choć pewnie zrobi to później i ostrożniej niż Amerykanie.