Czy jakość zawsze idzie w parze z ceną?
W latach 80. XX wieku - w może i dekadę wcześniej - europejski rynek motoryzacyjny zalały japońskie marki z Toyotą, Hondą, Mazdą, Nissanem, Mitsubishi i Suzuki na czele. Na przełomie milenium coraz mocniej zaczęły rozpychać się koreańskie Hyundai i Kia, które po dwóch dziesięcioleciach mają bardzo mocną i ugruntowaną pozycję na Starym Kontynencie. Na naszym rodzimym rynku miał nawet miejsce kilkuletni mocny akcent z Daewoo, który jednak zakończył się katastrofą dla FSO. W tym mniej więcej 20-letnim cyklu przyszła pora na kolejny azjatycki kraj, który zaleje rynek swoimi pojazdami. To Chiny oferujące niezliczone marki samochodów.
BYD, Geely, MG, Omoda, BAIC, Jaecoo, Chery - można tak wymieniać bez końca. Wyraźnie dominują wśród nich modne dziś SUV-y, zwykle o napędzie benzynowym lub elektrycznym. Te jeszcze niedawno szerzej nieznane brandy stają się dziś coraz popularniejsze, a przecież jeszcze 2-3 lata temu na naszych drogach nie było ani jednej sztuki tych marek. Dziś jest ich prawdziwy wysyp (w 2025 r. BYD jest już w czołówce największych producentów samochodów na świecie) i z kwartału na kwartał będzie ich tylko przybywać, co najmniej z 2 powodów.
Po pierwsze, są one relatywnie tanie i po prostu dobrze wycenione względem europejskich marek. W swojej cenie dostaniesz nie tylko bogatsze wyposażenie, ale często również znacznie większy samochód. Po drugie wreszcie, jakość europejskich wozów - także tych niemieckich, które jeszcze niedawno były wzorem dla innych - mocno podupadła. Nie jest też wykluczone, że w niedalekiej przyszłości kolejnym problemem dla europejskich producentów może być ograniczony dostęp do metali ziem rzadkich.
Sprawdź polecane oferty
RRSO 19,91%
Europejskie samochody coraz gorsze
Mówiąc o gorszej jakości współczesnych samochodów nie chodzi tylko o legendarną aferę dieselgate niemieckiego Volkswagena, który już wcześniej zaliczał wtopy z pierwszymi silnikami 2.0 TDI i licznymi benzyniakami TSI/TSFI. I tak zdają się być one pancerne wobec dzisiejszych motorów 1.2 Puretech koncernu Stellantis, które napędzają przede wszystkim wysoko wycenione Peugeoty i Citroeny.
Poważne problemy w ostatnim czasie dotknęły też segment premium. Volvo - które w zasadzie należy dziś do Chińczyków - nie jest już takie pancerne jak 20-30 lat temu. Audi dokuczają bolączki znane z VW, BMW miewa problemy z EGR, a współczesnemu Mercedesowi bardzo daleko do niezniszczalnych modeli W123 i W124. Tak naprawdę to wszystkie nowoczesne samochody cierpią na jedną przypadłość: są to w zasadzie komputery na kółkach i wystarczy awaria jednego czujnika, aby pojazd wszedł w tryb awaryjny lub wręcz został unieruchomiony.
No właśnie, elektronika płata figle także u licznych przedstawicieli niemieckiej motoryzacji, a przecież jeszcze początkiem wieku była "zarezerwowana" niemal i wyłącznie dla Francuzów. Źle zaprojektowana i nietrwała elektronika stała się przyczyną porażki Renault Laguny II (słynna "królowa lawet"; po face liftingu większość problemów zostało zlikwidowanych). To, z czego niegdyś "słynęło" Renault, dziś zaraziło inne marki.
W miniony weekend wszedłem na forum najnowszego VW Passata B9 na Facebooku. Byłem przerażony awariami ładnie dziś nazywanymi "chorobami wieku dziecięcego", które będą z czasem eliminowane najczęściej na drodze aktualizacji. Tak, aktualizacji - większość z awarii dotyczy właśnie oprogramowania, które często uniemożliwiają normalne korzystanie z samochodu. Podobna sytuacja dotyczy choćby najnowszego Superba czy Golfa i wielu innych modeli.
Jak więc europejska motoryzacja ma sprostać chińskiej ofensywie marek samochodowych, skoro i niemieccy, i francuscy producenci mają nie tylko wyższe ceny niż kiedyś, ale też wyższą awaryjność? O włoskich markach nie ma co mówić, gdyż Fiat w zasadzie przestał się liczyć na Starym Kontynencie, a Alfa Romeo, która co prawda skutecznie zerwała z mitem awaryjności, nie może pochwalić się wielkim - czy nawet zadowalającym - wolumenem sprzedaży. W konkurencyjności względem chińskich marek nie pomaga sama Unia, a na alarm bije cała niemiecka branża samochodowa.
Nie jest też tak, że tylko nowe europejskie marki samochodów coraz częściej zaliczają wpadki jakościowe. Te dotyczą również Japończyków, zwłaszcza pod względem korozji. Umówmy się, że koreańskie Kia i Hyundai podobnie nie należą na tym polu do ścisłej czołówki. Poza tym także u nowych Chińczyków zaczynają pojawiać się pierwsze niedoskonałości, a filmik z wyrwania całej kolumny kierownicy z Omody 5 stał się wręcz viralem. Także u użytkowników chińskich marek samochodów możemy spotkać opinie dotyczące m.in. kiepskiego wyciszenia, jakości materiałów użytych we wnętrzu czy spasowania poszczególnych elementów.
Jeśli każdy producent oferuje nowe samochody z pewnymi niedoskonałościami, to po co przepłacać? Skoro jakość u każdego z nich ma być dość porównywalna, to Polacy (i nie tylko) będą kierować się głównie ceną, a ta u Chińczyków jest obecnie znacznie lepsza.