Australia kojarzy się z rajem na ziemi. Mało mówi się o materializmie miejscowych
W wyobrażeniu przeciętnego Kowalskiego Kraj Kangurów to wymarzone miejsce na wakacje i ostoja wolnego rynku, w której zbija się kokosy, także dosłownie. Jednak opowieści emigrantów i backpackerów o realiach życia w tym państwie bywają zaskakujące.
Z perspektywy naszej kultury niekłamane zdziwienie budzi chociażby to, że Australijczycy są niechętni do ponoszenia nawet najdrobniejszych kosztów, które dotyczą osób spoza ich rodzin, a więc np. bliskich znajomych.
Każdy emigrant z Polski opisujący to zjawisko podkreśla oczywiście, że mówi o swoich doświadczeniach, a także, że nie wszyscy obywatele Kraju Kangurów tak robią. Wątek ten pojawia się jednak w wielu relacjach.
Sprawdź polecane oferty
Allegro 1200 - Wyciągnij nawet 1200 zł do Allegro!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYTelewizor - Z kartą Simplicity możesz zyskać telewizor LG!
Citi Handlowy
IDŹ DO STRONYRRSO 20,77%
Za zjedzenie domowego obiadu mogą zapłacić nawet ci, którzy coś ze sobą przyniosą
Cenna jest np. wypowiedź Joanny Strózik, aktywnej swego czasu youtuberki przybliżającej rodakom życie w Australii. Mówi ona, że w kraju tym gospodarz przyjmujący znajomych u siebie w domu na obiedzie może pobierać opłaty stanowiące dla niego zwrot kosztów przygotowania posiłków.
W świetle jej relacji trzeba liczyć się, że takie żądanie niekiedy zostaje wyrażone w sposób bezceremonialny, gdy zaproszeni zbierają się do wyjścia. Co więcej, płacić należy nierzadko także w sytuacjach, gdy gość nie przychodzi na spotkanie z pustymi rękami.
Niechęć do podwiezienia znajomego za darmo przy okazji
Na jedzeniu się jednak nie kończy. Podróżnik występujący w mediach społecznościowych pod pseudonimem Cash podzielił się ze swoimi followersami sytuacją, w której zapytał znajomego Australijczyka, czy może się z nim zabrać jego autem, jako że zmierzał w podobnym kierunku.
Ów człowiek wyraził chęć, aby go podwieźć, ale zażądał za to opłaty w wysokości 20$. Jak opowiada Cash, chciał na tym zarobić, gdyż identyczną trasę można było pokonać Uberem za połowę podanej stawki.
Przypadek z pewnością jest skrajny, ale konieczność zwracania kosztów w Australii za paliwo, nawet na krótkich trasach w mieście, zdarza się często.
Przedstawione zachowania w Kraju Kangurów są czymś normalnym
W świetle miejscowych zwyczajów nie stanowią dowodu na brak kultury. Podobne praktyki można zaobserwować w wybranych państwach azjatyckich, a w Europie prym wiedzie pod tym względem Holandia.
Oczywiście takie elementy obyczajowości w żadnym stopniu nie odbierają Australijczykom różnych pozytywnych cech, jak np. optymizm, dobra organizacja czy efektywność w pracy.
Przyczyny zjawiska leżą w ich indywidualizmie i dążeniach do transparentności finansowej. Poza tym Australia od lat znajduje się w czołówce państw o najwyższym wskaźniku wolności gospodarczej.
W miejscu tym nasuwa się więc pytanie: czy gdyby Polska stała się bardziej kapitalistyczna, to również takie byłyby konsekwencje?