A wszystko szło tak dobrze. Każdy z nas chyba zauważył, że panele słoneczne na budynkach zaczęły w ostatnich latach wyrastać jak grzyby po deszczu. Coraz wyższa świadomość ekologiczna Polaków wraz z możliwością oszczędzenia pieniędzy zrobiły swoje. Fotowoltaikę czekają jednak zmiany w 2022 roku. Na pierwszy rzut oka wyglądają na zmiany niedobre dla naszych portfeli.
Fotowoltaika zmiany 2022 – jak jest dziś?
Zacznijmy od tego jak dziś wygląda sytuacja z fotowoltaiką. Osoba chcąca zainstalować na swoim budynku panele słoneczne najpierw wybiera firmę odpowiedzialną za ich montaż. Jednocześnie stara się o wciąż bardzo powszechne dopłaty do fotowoltaiki. Następnie, po zamontowaniu, panele zaczynają produkować prąd. Robią to szczególnie intensywnie wiosną i latem, kiedy nasłonecznienie jest bardzo duże. W związku z tym, że wytworzonej energii jest sporo, jej nadwyżka trafia do operatora (np. do Energi bądź Taurona, w zależności od części Polski). Jednak „wytwórca” prądu ma prawo dostać go z powrotem, gdy będzie go potrzebować, czyli zwykle jesienią bądź zimą. Limit wynosi 80% wyprodukowanej całości, 20% zachowa przechowujący energię operator. Inwestycja zwraca się zwykle po parunastu miesiącach.
Fotowoltaika zmiany 2022 – jak będzie?
Jak pisze dziennik Rzeczpospolita, rząd planuje w tej materii sporą rewolucję. W ministerstwie klimatu powstał projekt zmiany ustawy o odnawialnych źródłach energii. Od 2022 roku właściciel paneli słonecznych nie będzie oddawał swojego prądu „na przechowanie”, tylko go… sprzedawał. Zajmowałyby się tym firmy handlujące energią. I tu pojawia się problem – cena sprzedaży wynosiłaby około 250 zł/MWh. A cena kupna, do jakiego właściciel paneli byłby zmuszony podczas okresu mniejszego nasłonecznienia, wynosiłaby… ponad 530zł/MWh (takie wyliczenia podaje „Rzepa”). Od razu widać, że szanse na wyrównanie zysków i strat są w tym wypadku znikome. Rząd tłumaczy, że zmiany spowodują szerokie zmiany na rynku, które pozwolą właścicielom fotowoltaiki sprzedawać swój prąd innym odbiorcom.
Fotowoltaika zmiany 2022 – po co?
Nowe zasady będą obejmować wszystkich, których instalacje zaczną działać po 1 stycznia 2022 roku. Mamy więc jeszcze pół roku na montaż paneli na starych zasadach i zachowanie dotychczasowych, korzystnych warunków. Potem zacznie się niepewność. Bo mgliste zapowiedzi zmian na rynku, które może kiedyś przyniosą więcej korzyści właścicielom fotowoltaiki, nie brzmią póki co specjalnie obiecująco. Możliwe więc, że zaobserwujemy w najbliższych miesiącach jeszcze większy boom na odnawialne źródła energii, by potem, po nowym roku, gwałtownie on przystopował. No chyba, że ustawa zostanie jeszcze zmieniona w fazie konsultacji, a rząd racjonalnie wytłumaczy nam dlaczego szykuje tak istotną rewolucję.
Przypomnę, że podwyżki cen prądu w 2020 roku miały być nam zrekompensowane. Ale, że obiecał to Jacek Sasin, to… wiadomo. Więc wielu ludzi już wcześniej, nie wierząc w zapowiedzi ministra aktywów państwowych, postawiła na oszczędne dla portfela i dobre dla środowiska rozwiązanie. I mamy w Polsce coraz bardziej miły dla oka krajobraz eko-domów z panelami. Źle to wygląda, że rząd szykuje zmiany mogące zastopować ten proces. Pojawia się co prawda tradycyjne tłumaczenie o dostosowaniu się do regulacji unijnych. Ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że unia chciałaby zablokować rozwój fotowoltaiki w kraju, który jest wciąż największym trucicielem powietrza we wspólnocie.