Nie masz dzieci? Orange i tak wciśnie ci usługę „Gdzie jest dziecko” i będziesz za nią płacić

Prywatność i bezpieczeństwo Technologie Dołącz do dyskusji (528)
Nie masz dzieci? Orange i tak wciśnie ci usługę „Gdzie jest dziecko” i będziesz za nią płacić

Wielu z nas miało już zapewne podobny problem. Zaglądamy na nasz profil u operatora komórkowego a tu, ni stąd ni zowąd, wyższy niż zwykle rachunek za abonament. Limit rozmów, internetu i SMS-ów nieprzekroczony, więc o co chodzi? I nagle, po paru klikach, orientujemy się że mamy uruchomioną dodatkowo płatną usługę, o której nawet nie słyszeliśmy. Tak jest w przypadku usługi „Gdzie jest dziecko”, w sprawie której napisała do nas czytelniczka.

Gdzie jest dziecko – gdzie są moje pieniądze?

Agnieszka ma abonament w sieci Orange. Co miesiąc płaci mniej więcej podobne rachunki, ale od dwóch miesięcy zauważyła, że sieć zaczęła życzyć sobie nieco więcej. Po telefonie do konsultantki okazało się że wyższy rachunek to efekt dwóch włączonych aplikacji. Jedna z nich to Cybertarcza, chroniąca telefon przed cyfrowymi zagrożeniami, a druga to „Gdzie jest dziecko”. Szczególnie działanie tej drugiej zdziwiło naszą czytelniczkę, bo… nie ma ona dzieci i nigdy nie zgadzała się na to, by taką – niepotrzebną dla niej – usługę aktywować.

Konsultantka po krótkiej rozmowie wyłączyła obie usługi i rachunki wróciły do normy. Pozostaje jednak pytanie – jak to się stało, że usługa działała, mimo że właścicielka numeru nie miała o niej pojęcia? Nasza czytelniczka przejrzała historię SMS-ów od Orange i zauważyła jedynie to, co zobaczycie poniżej.

sms

SMS wygląda na propozycję zawarcia umowy na korzystanie z usługi „Gdzie jest dziecko”. Ale w żadnym wypadku nie świadczy o tym, że taką umowę operator już zawarł z użytkownikiem. Zajrzeliśmy zatem do liczącego aż 12 stron regulaminu aplikacji. „Pierwszy miesiąc od jej aktywacji stanowi okres promocyjnego dostępu, za który opłaty nie są naliczane. Brak dezaktywacji usługi w sposób opisany w punkcie 21, w czasie biegu okresu promocyjnego, oznacza automatyczne przejście usługi w opcję płatną”. A to oznacza comiesięczną opłatę w wysokości od 6,15 zł do 7,98 zł. Niby niedużo, ale po co komu usługa pilnująca dzieci, skoro dana osoba dzieci nie ma?

Nie tylko „Gdzie jest dziecko”

Jak wspomnieliśmy, opisany przez nas przykład to tylko jedna z usług, za które możemy nieświadomie płacić. Nasza czytelniczka nie miała też ochoty na korzystanie z tarczy chroniącej jej telefon, a jednak musiała za nią płacić. Bywa, że jesteśmy na przykład obciążani opłatami za platformę streamingową, chociaż sami mamy w niej od dawna swoje własne konto i nawet nie wiemy, że operator komórkowy zapewnia nam – oczywiście za opłatą – kolejne. Podobne sytuacje mogą dotyczyć usług związanych z roamingiem.

I oczywiście może okazać się, że gdzieś, drobnym druczkiem, w umowie abonenckiej jest zawarty przepis dający operatorowi możliwość samoczynnego uruchamiania usług. Może być też tak, że nawet przyjdzie w tej sprawie odpowiedni SMS, ale przeoczymy go, myśląc że to kolejna reklama. W końcu już mieliśmy do czynienia z sytuacją gdy Orange wysyłało spam do swoich klientów. Tak czy inaczej operatorzy komórkowi powinni się zastanowić, czy aby na pewno zbudują zaufanie swoich klientów robiąc im coś takiego.

I po co te dziwne podchody?

Nawet kilka dodatkowych złotych na comiesięcznym rachunku może przelać czarę goryczy i wpłynąć na decyzję: przeniesienie do innej sieci. I choć w tym tekście opisaliśmy przykład tylko jednego z operatorów, to podobne grzeszki ma na swoim koncie każda większa sieć. Wydaje się, że najlepszym rozwiązaniem byłoby uczciwe podejście do prezentowania usług. Pokazanie ich zalet i pozwolenie użytkownikowi na świadome zawarcie umowy – a nie uprawianie partyzantki tylko po to, by krótkoterminowo ściągnąć od klienta parę złotych więcej.