Zabawa w pracy jest czasem… pomysłem pracodawcy. Oczywiście nie chodzi o typową zabawę. Szef może natomiast zachęcać pracowników do tego, by niektóre zachowania i mechanizmy z gier przenieśli do miejsca pracy. Grywalizacja w pracy może być dla niektórych zachętą do większego skupienia się na obowiązkach.
Problemy pracodawców
Pracodawcy coraz częściej mają problem z pracownikami, którzy niespecjalnie garną się do wykonywania obowiązków służbowych. Przybywa osób, które nie mają zbyt wysokiej motywacji do pracy, a jedyne o czym marzą, to powrót do domu. To oczywiście źle wpływa na efektywność ich pracy, a po stronie pracodawcy generuje dodatkowe koszty. Nic dziwnego, że wielu pracodawców szuka sposobu na to, by pracownicy po prostu chętniej wykonywali swoją pracę.
Często nie pomagają jednak benefity pozapłacowe, zwłaszcza jeśli nie idą w parze z uczciwym wynagrodzeniem. Niektórzy pracodawcy decydują się na sięgnięcie po nowoczesne metody. Grywalizacja w pracy jest jedną z nich.
Granie w firmie nie zawsze jest złe, czyli grywalizacja w pracy
Czym jest grywalizacja w pracy? To przeniesienie pewnych zachowań typowych dla gier do miejsca pracy. Chodzi przede wszystkim o rywalizację, która jest sercem właściwie każdej gry – nie tylko komputerowej, ale także i np. sportowej. Rywalizacja w tym ujęciu nie będzie jednak czymś, co pracownikowi kojarzy się zdecydowanie negatywnie (z tzw. wyścigiem szczurów). W takiej rywalizacji sam będzie chciał wziąć udział. Grywalizacja w pracy ma zatem w większym stopniu zaangażować pracowników w wykonywane przez nich czynności. Celem jest przyciągnięcie ich uwagi, poprawa koncentracji, zmotywowanie do jak największego zaangażowania.
Jak grywalizacja w pracy wygląda w praktyce?
Wszystko zależy od tego, co właściwie będzie chciał wprowadzić pracodawca, a metod wprowadzania grywalizacji do miejsca pracy jest wiele. Należy jednak pamiętać o kilku podstawowych zasadach. Po pierwsze – pracownicy to „gracze”, którzy potrzebują celu jasno postawionego przez szefa, a także – oczywiście – nagrody za jego osiągnięcie. Zasady „rozgrywki” muszą być jasno sformułowane, tak, by nikt nie miał żadnych wątpliwości.
Na drodze do postawionego przez szefa celu możliwe powinno być zbieranie punktów za wykonywanie kolejnych zadań, ekstra premię za wykonanie konkretnych projektów, pojawienie się „nowych możliwości” po zakończeniu jakiegoś etapu pracy nad projektem. Część specjalistów postuluje, by „gra” miała fabułę, a pracownicy wczuli się w nią, tworząc niejako swoje postacie na żywo (miałoby to zatem przypominać coś w rodzaju sesji RPG na żywo). Takie pomysły mogą jednak prowadzić do tego, że pracownicy w większym stopniu skupiliby się na „zagłębianiu się w świat”, a nie na… wykonywaniu obowiązków.
Czy grywalizacja w pracy faktycznie może działać?
Moim zdaniem do pewnego stopnia tak, jeśli jest wprowadzana rozsądnie. Dobrze także, jeśli oprócz rywalizacji między „graczami” konieczna będzie jednak współpraca całego zespołu. Pracodawca musi też pamiętać o tym, że grywalizacja w pracy nie może trwać cały czas, powinna też być wprowadzana stopniowo i w rozsądnych dawkach. Efektem grywalizacji powinno być bowiem stałe zwiększenie zaangażowania pracowników, a nie tylko chwilowe.
Z drugiej strony należy też pamiętać o tym, że grywalizacja w pracy to również pewna pułapka – przede wszystkim pułapka infantylizacji pracowników. Szefowie i menedżerowie powinni korzystać mądrze z narzędzi grywalizacyjnych. W innym wypadku zamienią firmę, w której pracują, w duży plac zabaw. Przed wprowadzeniem grywalizacji warto się też zastanowić, czy spadek motywacji pracowników nie jest przypadkiem wynikiem problemów z przełożonymi, zbyt niskiego wynagrodzenia czy zbyt dużej liczby obowiązków.