Spekulacje oficjalnie uznajemy za zakończone: 43-letni publicysta Szymon Hołownia kandydatem na Prezydenta RP. W niedzielę w Teatrze Szekspirowskim w Gdańsku ogłosił, że będzie wiosną 2020 roku walczyć o prezydenturę. Wybrał lokalizację nieprzypadkowo. „Trudno o lepsze miejsce do skończenia z hamletyzowaniem: kandydować czy nie kandydować?”, powiedział Hołownia, po czym ogłosił że decyduje się na opcję numer 1.
Jak na inauguracyjne przemówienie przystało, więcej było w nim emocji niż konkretów. Jednak jakieś zręby programu jego ewentualnej prezydentury się pojawiły. To, co wybrzmiało najmocniej, to zapowiedź „przyjaznego” rozdziału Kościoła od państwa. Słowa na pewno oczekiwane przez wyborców lewicowych i centrowych, ale też mogące go zdyskwalifikować w oczach mocno konserwatywnego elektoratu. Hołownia jednak raczej i tak nie puka pod ten adres, bo w swoim wystąpieniu pośrednio krytykował głównie partię rządzącą. „Od władzy, która martwi się o ławeczki niepodległości czy strzelnice w każdym powiecie, wolę władzę która dba o wykluczonych komunikacyjnie, o bezdomnych, czy o transseksualną dziewczynę, która skoczyła z mostu bo była zaszczuta”, w tym stwierdzeniu widać i akcenty położone na pomoc tej słabszej części społeczeństwa, i sceptyczne podejście do tożsamościowej polityki PiS-u.
Hołownia kandydatem na prezydenta – jaki ma na siebie pomysł?
Jako kandydat bezpartyjny, człowiek „z zewnątrz”, Hołownia dużo mówił też o tym że chce być prezydentem łączącym, a nie dzielącym. Nic w tym odkrywczego, bo mówi tak każdy, ale publicysta ma tu tą przewagę, że nie będzie na razie identyfikowany z żadnym ofensywnym działaniem którejś z sił politycznych. Szymon Hołownia określił swoją prezydenturę jako „bezpiecznik”, unikając wprost mówienia o byciu na straży Konstytucji, choć z jego słów jasno wynikało, że raczej staje po stronie krytyków prawnej ekwilibrystyki Prawa i Sprawiedliwości.
W Teatrze Szekspirowskim próżno było szukać twarzy z pierwszej ligi polityki czy show-biznesu. Na sali było kilku działaczy organizacji pozarządowych, znalazło się miejsce dla członków ruchów miejskich czy trójmiejskich przedsiębiorców. Niektóre osoby można było niegdyś znaleźć na nieco dalszych miejscach na listach wyborczych Koalicji Obywatelskiej. Hołownia zadbał jednak o to, żeby – przynajmniej po swoim pierwszym wyborczym evencie – nie być skojarzony z żadną polityczną formacją. Od przeszłości telewizyjnej jednak się nie odcina, bo tuż po przemówieniu usiadł, niczym w talk-show, do ustawionego na środku teatru stołu, by udzielić transmitowanego na żywo wywiadu.
Efekt świeżości jest, pytanie ile się utrzyma?
Hołowni udało się uniknąć kiczu, wpadek i wchodzenia na grząski światopoglądowy grunt. Efekt świeżości udało się osiągnąć. Pozostaje pytanie ile on potrwa i jak publicysta przetrwa pierwszą lawinę trudnych pytań. Bo rywale już szykują całą serię jego wypowiedzi z przeszłości dotyczących między innymi prawa aborcyjnego czy in-vitro, z którymi będzie musiał się zmierzyć. Jedno jest pewne. Szymon Hołownia kandydatem na prezydenta jest rozpoznawalnym i trudnym do zlekceważenia. Ciekawe czy wszyscy potencjalni rywale to rozumieją.