Mało kto chce dziś kupować akcje. Wszyscy chcą mieć złoto i dolary. Osłabił się złoty. Ropa jest najdroższa od 2014 roku. Rosną też i to bardzo, ceny gazu i pszenicy. To będzie miało wpływ na inflację i stopy procentowe. Zaraz zobaczymy to w rachunkach i naszych portfelach. Każdy z nas zapłaci cenę za imperialne urojenia Putina. Ile może nas kosztować wojna?
Ile może nas kosztować wojna?
Właśnie zaczął się realizować jeden z najczarniejszych ekonomicznych scenariuszy. Jeszcze nie wyszliśmy z problemów, które w gospodarce spowodował Covid-19, a pojawiła się nowa zaraza. Wojna Rosji z Ukrainą może przynieść spadek naszego PKB o ok. 1 proc. Tak wstępnie prognozują analitycy Pekao S.A. i mBanku.
„Łączny wpływ zahamowania wymiany handlowej z Rosją i Ukrainą (te dwa kraje odpowiadają za ok. 5 proc. polskiego eksportu) należy szacować na 1-1,5 proc. polskiego PKB. Ale główny kanał oddziaływania na polską gospodarkę ma charakter cenowy i jest związany ze wzrostem cen surowców energetycznych i płodów rolnych. Należy liczyć się z dalszym wzrostem inflacji w tym roku oraz większą skalą podwyżek stóp procentowych”, piszą ekonomiści Departamentu Analiz Makroekonomicznych banku Pekao.
Z kolei eksperci PKO Research zwracają uwagę na to, co z Rosji i Ukrainy importujemy. W przypadku tego pierwszego kraju to ropa i gaz. W przypadku drugiego: produkty rolne i metale. Dzisiejszy, bardzo duży, skok cen tych produktów, to efekt obaw o ich dostępność. Ceny gazu i bez wojny były szokujące. Więc niepokój o to, jak to wpłynie na nasze domowe i firmowe budżety jest jak najbardziej uzasadniony.
Co zrobią Ukraińcy?
Eksperci mBanku dodają do tego jeszcze wpływ wojny na nasz rynek pracy. Zastanawiają się, co zrobią Ukraińcy. W dłuższym terminie spodziewają się oni raczej napływu Ukraińców, niż odpływu dotychczasowych pracowników. Jednak na ten moment część Ukraińców, którzy pracują w Polsce, może chcieć wracać do swoich domów i rodzin. Prezydent Zełeński ogłosił mobilizację rezerwistów. Pracuje u nas w tej chwili od 1 do 1,5 mln Ukraińców. Nawet ich częściowy ubytek będzie dużym problemem dla polskich firm.
Wzrost cen surowców i żywności podkręci inflację. To zmusi RPP do dalszego podnoszenia stóp procentowych. Oznacza to dalszy wzrost rat. Wyższe raty, z powodu spadku wartości złotego, zapłacą też pewnie frankowicze. To nas czeka, jeśli Putin się nie opamięta.