Wygląda na to, że integracja Białorusi z Rosją już na początku września ruszy z miejsca. Prezydenci obydwu państw są gotowi na podpisanie wszystkich przygotowywanych od dłuższego czasu „map drogowych”. Z polskiej perspektyw patrząc: czy to oznacza aneksję Białorusi przez większego i silniejszego sąsiada? Niekoniecznie.
Prezydencji Rosji i Białorusi po latach zażartych negocjacji podpiszą „mapy drogowe” dotyczące integracji obydwu państw
Portal meduza.io informuje, że Władimir Putin i Aleksander Łukaszenko zamierzają w trakcie zaplanowanego na początek września spotkania podpisać ważne dokumenty. Chodzi o serię tzw. „map drogowych”, których ostatecznym celem jest integracja Białorusi z Rosją. Agencja TASS podaje z kolei, że spotkanie obydwu prezydentów odbędzie się 9 września. Podpisanie dokumentów mogłoby więc nastąpić następnego dnia.
Najważniejsze w tej sytuacji pytanie brzmi: jak właściwie integracja Białorusi z Rosją miałaby wyglądać? Cały problem polega na tym, że wspomniane „mapy drogowe” nigdy nie zostały podane do publicznej wiadomości.
Rosja i Białoruś tworzą razem „państwo związkowe” a plany integracji sięgają 1996 r. Wówczas to Aleksander Łukaszenko miał nadzieję, że poprzez integrację osłabioną Rosją rządzoną wówczas przez nieudolnego Borysa Jelcyna. Plany te pokrzyżowało wzmocnienie Federacji Rosyjskiej za rządów Władimira Putina.
„Mapy drogowe” wypracowano jednak dopiero w latach 2019-2020, pod silnym naciskiem politycznym i ekonomicznym ze strony Rosji. Nikt chyba nie ma wątpliwości, że integracja Białorusi z Rosją przebiegnie mniej lub bardziej pod dyktatem silniejszego sąsiada. Nie oznacza to jednak automatycznej aneksji Białorusi. Co więcej, mieszkańcy naszego wschodniego sąsiada nie muszą się sprzeciwiać całemu projektowi.
Białorusini występując przeciwko Łukaszence wcale nie występowali przeciwko Rosji
To też nie tak, że Aleksander Łukaszenko nigdy nie zaprzątał sobie głowy spytaniem obywateli swojego państwa o zbliżenie do większego i silniejszego sąsiada. W 1995 r. odbyło się na Białorusi referendum, którego jedno z pytań brzmiało: „Czy popiera Pan/Pani działania Prezydenta Białorusi mające na celu integrację gospodarczą z Federacją Rosyjską?”.
Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 83,34 proc. głosujących. W pozostałych pytaniach zmieniono flagę i godło Białorusi na postsowieckie i nadano językowi rosyjskiego status języka państwowego. Błędem byłoby również myślenie, że zeszłoroczne protesty przeciwko Łukaszence miały charakter antyrosyjski. Białorusini cały czas uznają, niebezpodstawnie, Rosję za państwo im przyjazne.
Integracja Białorusi z Rosją postępuje już od jakiegoś czasu. Wiele wskazuje, że jej następny etap będzie przypominał, przynajmniej w początkowym etapie, integrację Polski z Unią Europejską. Przepisy obowiązujące w obydwu państwach powinny maksymalnie się do siebie zbliżyć, zwłaszcza w kwestiach gospodarczych. Nie da się przy tym ukryć, że Rosja i Białoruś integrują się także w sensie ściśle wojskowym.
Interesujące jest jednak to, co Aleksander Łukaszenko mówił jeszcze 9 sierpnia. Przekonywał, że Integracja Białorusi z Rosją jest możliwa bez uszczerbku dla jej państwowości i suwerenności. Odrzucił wówczas również wszelkie sugestie co do ewentualnej aneksji przez Rosję. Stwierdził nawet: „Kiedy słyszę takie sugestie o wchłonięciu przez Rosję, to zawsze myślę w podobny sposób co Putin. Czy Rosja potrzebuje kolejnego bólu głowy? Nie, nie potrzebuje”.
Integracja Białorusi z Rosją niewiele zmienia w kwestii stosunków polsko-białoruskich i kryzysu na naszej wschodniej granicy
Łukaszenko słusznie zauważył, że wchłonięcie Białorusi oznaczałoby dla Rosji ogromny kłopot i – przede wszystkim – koszty. Osłabionej sankcjami Federacji Rosyjskiej na takie przedsięwzięcie po prostu nie stać. Białoruski prezydent przekonuje z kolei, że w integracji chodzi przede wszystkim o gospodarkę. Integracja nie oznacza więc końca Białorusi. Skoro tak, to dlaczego te dwa państwa tak długo nie mogły się dogadać?
Odpowiedź jest bardzo prosta: jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ściślej mówiąc: o opłaty za transfer rosyjskiego gazu na Białoruś i ceny samego błękitnego paliwa. Białoruś chciałaby cieszyć się równie niskimi cenami gazu, co w Rosji. Rosjanie z kolei niekoniecznie chcieliby płacić sąsiadowi opłaty przesyłowe i równocześnie przyzwalać na reeksport ich surowców petrochemicznych po przetworzeniu przez białoruskie rafinerie.
Wygląda na to, że skoro do podpisania „map drogowych” dojdzie, to obydwie strony porozumiały się co do tego niewątpliwie najważniejszego punktu. Pozostaje pytanie jak integracja Białorusi z Rosją wpłynie na sytuację geopolityczną Polski? Prawdę mówiąc, nijak. Białoruś jak najbardziej jest w stanie wywołać kryzys migracyjny w Polsce i państwach bałtyckich bez żadnej pomocy Rosji. Federacja Rosyjska zaś wspiera Łukaszenkę, ale bardziej dobrym słowem niż czynem.