Niby mamy kryzys, a banki przyznały rekordową kwotę na kredyty hipoteczne. Okazuje się jednak, że inwestowanie w nieruchomości to całkiem sensowna opcja w czasach rosnącej inflacji i niskich stóp procentowych. Zakupom mieszkaniowym sprzyjają i banki, i polityka wobec stóp procentowych.
Banki udzieliły w październiku gospodarstwom kredytów mieszkaniowych na łączną kwotę 5,7 mld zł, podaje „Rzeczpospolita”. To gigantyczne pieniądze – oznacza to wzrost o 19 procent w stosunku do zeszłorocznego, zupełnie niekryzysowego przecież października. To też o 13 proc. więcej niż we wrześniu 2020.
Te liczby zaskakują. Ciągle nie pokonaliśmy pandemii, a kryzys gospodarczy z nią związany na pewno długo jeszcze potrwa. I okazuje się, że polskie rodziny uznają ten moment za świetny na inwestowanie w nieruchomości. Czym można to wytłumaczyć?
Inwestowanie w nieruchomości. To lepsze niż lokata
Teoretycznie kupowanie mieszkań, zwłaszcza inwestycyjnych, to dzisiaj ryzykowna decyzja. Trudno wynająć mieszkanie studentom, bo ci uczą się teraz głównie zdalnie. W ogóle zresztą rynek najmu przeżywa ciężkie chwile. Jednak wiele osób ze zdolnością kredytową wychodzi najwyraźniej z założenia, że nieruchomości to nawet w trudnych czasach pewna inwestycja.
A co ze spodziewaną od lat poważną korektą cen na rynku nieruchomości? A może nawet z „pęknięciem bańki”? Cóż, jest z tym trochę jak z yeti. Mówi się o tym od lat, ale jakoś to nie nadchodzi.
Jednak można znaleźć inne powody, dla których Polacy ruszyli po hipoteki. Pewnym wyjaśnieniem może być odbicie rynku po trudnej pierwszej połowie roku. Wtedy nikt nie wiedział, co się stanie – a wielu chętnych na mieszkania odkładało jednak tak poważne decyzje.
Jednak jak analizuje „Rz”, jednym z głównych powodów popularności hipotek jest polityka wobec stóp procentowych. Te są obecnie bardzo niskie. To oznacza, że kredyty są coraz tańsze – średnie oprocentowanie nowych hipotek w październiku wyniosło niecałe 3 proc.
Niskie stopy to tańsze kredyty, ale i śmiesznie niskie oprocentowanie lokat. Najpopularniejsze lokaty oferują oprocentowanie rzędu 0,55 proc. w skali roku. To śmiesznie mało – a jeśli brać pod uwagę inflację, która przekracza 3 procent, to trzymanie pieniędzy na lokatach oznacza po prostu stratę pieniędzy.
Szacuje się, że nawet jedna czwarta wycofywanych z lokat pieniędzy idzie teraz na kupno mieszkań. Mało kto oczywiście może sfinansować lokum z samych oszczędności, więc mamy boom na kredyty.
Część rodzin uznaje więc, że to świetny moment na zakup swojego mieszkania. Dla tych, którzy własne mieszkania mają, sytuacja motywuje do inwestowania w nieruchomości. Wygląda więc na to, że sporo rodzin z pandemii wyjdzie z własnym mieszkaniem. A może i mieszkaniami.