Jak być bogatym? Nie jedz awokado, a będziesz na najlepszej drodze do osiągnięcia finansowej nirwany.
Wiele jest dróg do zdobycia fortuny. Można, na przykład, cierpliwie budować swój własny biznes, licząc, że w ślad za ciężką pracą przyjdą ciężko zarobione pieniądze. Inni uważają, że oprócz ciężkiej pracy warto jest również budować odpowiedni wizerunek i właściwie komunikować swoje potrzeby. Jeszcze inni nie muszą robić nic – po prostu urodzili się we właściwej rodzinie, a wyzwaniem nie jest dla nich to, jak zostać miliarderem – tylko jak nie zostać milionerem po odziedziczeniu miliardów.
Australijski miliarder Tim Gurner ma dla młodych ludzi inną radę:
Jak być bogatym?
Może to i wygląda absurdalnie na pierwszy rzut oka, ale okazuje się, że 35-letni pan Gurner ma całkiem zdroworozsądkowe podejście do rzeczywistości. Nie chodzi mu bowiem o awokado jako takie (choć autorowi niniejszego tekstu nieistnienie tego owocu byłoby bardzo na rękę), ale o styl życia młodych ludzi, nazywanych niekiedy millenialsami albo Generacją Y.
Jak wskazuje on w wypowiedzi dla programu 60 Minutes, dzisiejsza młodzież ma bardzo wysokie oczekiwania wobec świata, a marzenia te są często budowane na bazie popularnych programów telewizyjnych, takich jak choćby reality show z udziałem znanej i u nas rodziny Kardashianów. Mówiąc krótko: młodzi chcą od razu mieć to, na co kiedyś trzeba było pracować wiele lat.
Tim Gurner radzi natomiast, żeby nie wydawać pieniądzy na drobne, ale niekoniecznie niezbędne przyjemności – takich jak tytułowe awokado w różnych konfiguracjach, czy fikuśne latte za kilkadziesiąt złotych w popularnej kawiarni. Zamiast tego, lepiej skoncentrować się na oszczędzaniu i cierpliwym budowaniu swojego majątku.
Pytanie tylko, czy kilkadziesiąt złotych (w polskich realiach) miesięcznie zaoszczędzone na tostach z awokado pozwoli nam na spełnienie nieco większych marzeń, takich jak kupno domu? Powiedzmy sobie szczerze: i tak zdecydowana większość z nas albo decyduje się na 40-letni kredyt hipoteczny, albo na wynajmowanie mieszkania.
Co prawda Polacy zarabiają coraz więcej, ale wciąż daleko nam do amerykańskich millennialsów. A ci w 2014 r. blisko połowę (!) swoich pensji wydawali na jedzenie poza domem. Tymczasem w Polsce ten wskaźnik to raptem kilka procent. Może zatem jest szansa, że Generacja Y made in Poland jest na nieco lepszej pozycji niż ich koledzy i koleżanki ze zgniłego Zachodu. Czy nasze polskie „zacofanie” jest w tym wypadku atutem?