Jan Śpiewak i Dariusz Matecki nie tyle nie są postaciami z mojej bajki, co po prostu obu nie lubię.
W związku z tym mógłbym godzinami czytać na Twitterze jak obaj panowie się obrażają, ale w pewnym momencie Matecki stwierdził, że Śpiewak chyba już przesadził i poszedł do sądu.
Wczoraj w Warszawie Sąd I instancji skazał mnie w procesie karnym z 212 kk na 6 miesięcy ograniczenia wolności w postaci dozoru kuratora i prac społecznych za nazwanie Dariusza Mateckiego, radnego PiS, „brunatnym pomocnikiem Jakiego” i za to, że „ma złamany kręgosłup moralny”.
– poinformował sam Śpiewak na łamach swojego Twittera.
Ten wyrok jest – trzeba uczciwie przyznać – surowy i kolejny raz wróciłbym do dyskusji nad tym czy art. 212 w ogóle powinien znajdować się w polskim kodeksie karnym. Od lat toczy się dyskusja na temat tego czy odpowiedzialność za obrażanie innych ludzi powinna być przedmiotem odpowiedzialności karnej, czy jednak być rozpatrywana na gruncie cywilnym. Jednym z nielicznych argumentów za obecnością tego przepisu w kodeksie karnym jest łatwiejsza droga ustalenia personaliów obrażającego. Bo ślepy pozew utknął w martwych punkcie, szczególnie gdy w 2020 roku ślepy pozew nie przypadł do gustu nawet Sądowi Najwyższemu.
Być może bardziej właściwe byłoby, gdyby Śpiewak po prostu przelał konkretną sumę na szczytny cel.
Jan Śpiewak znowu naobrażał ludzi
Jakkolwiek nie uważam, by intencje Śpiewaka były niecne, to jednak polityk ten od lat ma problemy z komunikacją. W zasadzie wszystkie wpisy na temat Jana Śpiewaka na łamach Bezprawnika to historia jego rozpraw sądowych, które przegrał z powodu obrażania kogoś. O sprawie wypowiedzi Śpiewaka na temat mec. Górnikowskiej-Ćwiąkalskiej mówiła cała Polska. Rok temu trwał sezon na polityka SLD, Sebastiana Wierzbickiego. Dziś Dariusz Matecki z Solidarnej Polski. Zastanawiam się czy nie zrobić cyklicznej rubryki „pozywa Śpiewaka”, bo Google wyrzuca jeszcze informacje na temat Halickiego, Giertycha czy Majchrowskiego.
To mimo wszystko spora lista sporów sądowych jak na tak relatywnie niewiele efektów tego aktywizmu.
I teraz pamiętajmy, że sędzia, choć reprezentuje instytucję, jest tylko człowiekiem. Kojarzy historię Jana Śpiewaka, kojarzy jego „swobodę” w wyrażaniu opinii, którą na dodatek spotęgował moim zdaniem „pod publiczkę” szukający głosów w wyborach Prezydent Duda – dając Śpiewakowi prezydenckie ułaskawienie. Nie dziwię się, że zapadł surowy wyrok. A czy dał coś do myślenia?
Jednoznacznie odbieram to jako kolejny element nagonki sędziów na mnie. Chcą mnie złamać. Nie dam się jednak i mam nadzieje, że mój kurator znajdzie mi cenną pracę społeczną, którą będę mógł wykonywać z korzyścią dla ogółu.
– komentuje po kolejnym przegranym procesie Śpiewak.