W Polsce (moim zdaniem niestety) motocykliści są na ogół postrzegani niezwykle negatywnie. Zresztą, kto nie słyszał o takim określeniu jak „dawca organów”? Oczywiście w środowisku motocyklistów znajdzie się sporo czarnych owiec; to zresztą właśnie oni bezmyślni robią zły PR reszcie, która jeździ zgodnie z przepisami. Teraz to w Niemczech padł pomysł, by jazda na motorze była dozwolona już wtedy, gdy dana osoba ma jedynie zwykłe prawo jazdy.
Jazda na motorze ze zwykłym prawem jazdy
Jak donoszą niemieckie media, w tym głównie Spiegel Online, projekt nowych przepisów zakłada, że jazda na motorze właściwie nie wymagałaby dodatkowych uprawnień. Wystarczyłoby, że kierowca posiadałby zwykłe prawo jazdy uprawniające do jazdy samochodem. Jedyne, co musiałby zrobić, to posiedzieć na 90-minutowym szkoleniu i odbyć sześć godzin jazdy. Tyle miałoby wystarczyć, by ktoś nauczył się jeździć na motorze. Dodatkowy warunek to granica wieku (trzeba byłoby mieć ukończone co najmniej 25 lat) oraz od 5 lat posiadać prawo jazdy. Granica wieku i prawo jazdy od 5 lat (które równie dobrze mogło nie być nawet wykorzystywane) nie sprawi jednak, że ktoś będzie potrafił poruszać się na motorze.
Propozycja nowych przepisów wyszła od niemieckiego ministra transportu. Szybko jednak spotkała się z dużą krytyką ze strony ekspertów. Eksperci ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego są wręcz przerażeni perspektywą wypuszczenia na niemieckie drogi tysięcy osób, które nie będą tak naprawdę potrafiły jeździć na motorze. Rada Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego jest zdania, że nie ma żadnych powodów, by łagodzić przepisy. Jej zdaniem motocykle to „druga najbardziej niebezpieczna klasa pojazdów na niemieckich drogach”.
Przepisy dotyczyłyby tylko lekkich motocykli. Ale to nic nie zmienia
Można już teraz przewidywać, co na swoją obronę będzie mieć niemiecki minister transportu. Otóż nowe przepisy miały umożliwiać jazdę tylko na motorach „lekkich”, czyli takich, których silnik ma moc maksymalnie 15 KM. Problem polega jednak na tym, że mogą one rozpędzić się do 100 km/h. A skoro problem sprawia np. hulajnoga elektryczna (w przypadku której Niemcy zarządzili ograniczenie prędkości), to co dopiero mówić o lekkich motocyklach?