Jazda po alkoholu nie zawsze jest przestępstwem

Moto Prawo Zbrodnia i kara Dołącz do dyskusji
Jazda po alkoholu nie zawsze jest przestępstwem

Wszyscy chyba zdajemy sobie sprawę z tego, że prowadzenie samochodu albo dowolnego pojazdu po pijanemu to przestępstwo. Jest jednak jeden wyjątek. Jazda po alkoholu na własnej posesji nie jest czynem zabronionym. Nieważne, czy jeździmy ciągnikiem po swoim polu, czy motorem po ogródku. Pod warunkiem oczywiście, że w nikogo nie wjedziemy.

Okazuje się, że jazda po alkoholu na własnej posesji nie wypełnia przesłanki poruszania się w ruchu lądowym

Pijani kierowcy nie bez powodu stanowią plagę polskich dróg i autostrad aktywnie zwalczaną przez państwo. W końcu stanowią śmiertelne zagrożenie nie tylko dla siebie, ale także innych uczestników ruchu drogowego. W kodeksie karnym znajdziemy całkiem sporo przepisów wprost odnoszących się do tego procederu. Najczęściej chodzi o zaostrzenie kary za przestępstwa drogowe popełnione pod wpływem dowolnej substancji odurzającej. Ostatnio było głośno o kontrowersyjnej nowalijce w postaci konfiskaty samochodu pijanego kierowcy. Rzadziej mówi się o obowiązkowych nawiązkach na Fundusz Sprawiedliwości.

Wydawać by się mogło, że wsiadanie za kółko w stanie nietrzeźwości będzie niezgodne z prawem zawsze i wszędzie. Tak jednak nie jest. Jazda po alkoholu na własnej posesji stanowi bardzo szczególny wyjątek. Nie jest ona ani przestępstwem, ani wykroczeniem, ani czynem jakkolwiek zabronionym. Jakim cudem? Warto zwrócić uwagę na treść art. 178a §1 kodeksu karnego.

Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, wodnym lub powietrznym, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.

Kluczowym pojęciem jest tutaj oczywiście prowadzenie pojazdu mechanicznego w ruchu lądowym. Wbrew pozorom nie chodzi wyłącznie o ruch drogowy po drogach publicznych i w strefach zamieszkania. Zaliczamy do niego także inne formy poruszania się jakimś pojazdem w ogólnodostępnej przestrzeni. Siłą rzeczy musimy uwzględnić także na przykład kolej. Co nas tak naprawdę powinno interesować to to, czy w danym miejscu rzeczywiście jakiś ruch się odbywa, albo może się odbywać.

Innymi słowy: jazda po alkoholu na własnej posesji nie stanowi przestępstwa, ponieważ co do zasady nie jest ona dostępna do powszechnego użytku. Nie zaryzykowałbym stwierdzenia, że nie istnieje szansa, że w takim miejscu nie dojdzie do żadnego wypadku. Ustawodawca uznaje jednak, że jest ona na tyle niska, że nie ma sensu ścigać takiego kierowcy.

Jazda ciągnikiem po pijanemu w trakcie prac rolniczych może jednak być przestępstwem

Co ciekawe, orzecznictwo Sądu Najwyższego mocno akcentuje kwestię rzeczywistego ruchu pojazdów. Dzięki niemu możemy z całą pewnością stwierdzić, że do dróg publicznych nie zaliczamy miejsc, w których dopuszczone jest do ruchu tylko wąskie grono osób. Jakby tego było mało, w postanowieniu z dnia 28.03.2017 r. (sygn. III KK 472/16) znajdziemy dyrektywę wiązać pojęcie ruchu lądowego nie tylko z faktyczną dostępnością danego miejsca dla ruchu pojazdów i innych uczestników rzeczywistym jego wykorzystaniem.

Czy to oznacza, że jazda po alkoholu na własnej posesji zawsze będzie zgodna z prawem? Ależ skąd. Na uwagę zasługuje tutaj art. 147 kodeksu karnego.

§ 1. Kto w stanie nietrzeźwości pełni czynności związane bezpośrednio z zapewnieniem bezpieczeństwa ruchu pojazdów, podlega karze pozbawienia wolności do lat 2, ograniczenia wolności albo grzywny.

§ 2. Tej samej karze podlega, kto w stanie nietrzeźwości podejmuje inne niż wymienione w § 1 czynności zawodowe, których pełnienie w takim stanie może narazić na bezpośrednie niebezpieczeństwo życie lub zdrowie ludzkie albo mienie w znacznych rozmiarach.

Interesuje nas oczywiście §2. Czynnością zawodową będą przecież na przykład prace rolnicze. Tym samym, jeśli jeździmy traktorem albo kombajnem po własnym polu i możemy w jakiś sposób zagrozić zdrowiu, życiu albo czyjemuś mieniu o wartości powyżej 200 tys. zł, to jednak popełniamy przestępstwo. Należy zwrócić uwagę na sformułowanie „może narazić”. Liczy się potencjalne zagrożenie, a nie faktyczne wystąpienie jakiegoś wypadku.