Jerzy Wilczek podbił Facebooka tekstem o ALDI, a dosłownie kilka tygodni później niemiecka sieć dyskontów śmieje mu się w twarz.
Jurek postawił śmiałą tezę: Aldi to jedyny sklep, w którym przeciętny Polak poczuje się jak człowiek sukcesu. Bo jego zdaniem jest tam swojsko, sklep nie poszedł drogą Biedronki czy Lidla, które teraz silą się na coraz większe wyszukanie. Człowiek musi się przebijać przez humus i oliwki sprowadzane z innych kontynentów, a i tak nie ma pewności czy znajdzie tam Polędwicę Sopocką. Tymczasem Aldi był taki, jak dawne dyskonty. Siermiężny i wyposażony w to, co lubią polskie gusta.
No to mam dla Jurka złe wieści
ALDI, sieć znana dotąd z prostoty i dostępności, otwiera kolejne sklepy w Polsce, ale tym razem zaskakuje. W Markach pod Warszawą pojawił się trzeci w kraju sklep według konceptu ALDI Urban, a Kraków już niebawem pochwali się pierwszym ALDI 2.0 Compact. W tych nowoczesnych konceptach przechodzimy od wolnostojących budynków z dużym parkingiem do dwukondygnacyjnych konstrukcji, gdzie na parterze parkujemy, a na piętrze robimy zakupy. Wygodne? Z pewnością dla tych, którzy cenią sobie miejską logistykę. Ale czy nie stracimy na tym swojskiej atmosfery, którą wielu klientów ceni w ALDI? Co dalej? Winda z salonu SPA prosto na warzywniak ALDI?
ALDI Urban to sklep dla miasta – czytamy w komunikacie prasowym sieci: kompaktowy, nowoczesny, wydawałoby się idealny dla zabieganych mieszkańców. Ale jak się okazuje, nie wszyscy są gotowi na takie zmiany. ALDI 2.0 Compact to kolejna nowość – małe sklepy, które mają oferować pełny asortyment. Brzmi jak wyzwanie, gdy pamięta się szerokie alejki i przestronność starszych sklepów. Jak ktoś się cieszył, że ALDI nie jest Żabką to… Ale może nie kopmy już leżącego.
Zmiany w ALDI to nie tylko kwestia estetyki, ale i adaptacji do rynku, który nieustannie się zmienia. Czy jednak w pogoni za nowoczesnością, ALDI nie straci swojej duszy i wyróżnika na rynku sklepów spożywczych?