Od dwóch lat rodzi się coraz więcej dzieci. Tak wynika z danych, które w minioną środę GUS opublikował na swojej stronie internetowej. W 2016 roku liczba urodzeń wyniosła 382 tys. i była większa o 13 tys., niż rok wcześniej. W 2017 urodziło się 402 tys. czyli około 20 tys. więcej względem roku poprzedniego.
Od jakiegoś czasu przechodzimy swoisty baby boom. Coraz więcej osób decyduje się na potomstwo i coraz częściej mamy do czynienia z rodzinami wielodzietnymi, o czym można się przekonać, analizując dane, zebrane przez GUS. Co jest jednak przyczyną, tak optymistycznej w dobie niżu demograficznego, sytuacji?
Aktywna polityka prorodzinna
Nie jest tajemnicą, że obecny rząd prowadzi aktywną politykę prorodzinną. Posługiwanie się „wartościami chrześcijańskimi”, negowanie mody na życie chwilą oraz stygmatyzowanie zwolenników aborcji, antykoncepcji czy antynatalizmu jasno wskazują, że to właśnie zwiększanie dzietności, bez względu na możliwości finansowe rodziny, jest stanem wysoce pożądanym. Ponadto, wprowadzenie, znanego już każdemu, programu 500+, przypieczętowuje główny kierunek zmian, jakie serwuje nam obecna władza.
Na podstawie własnych obserwacji mogę wysnuć wniosek, że osoby mniej zamożne coraz śmielej decydują się na powiększenie rodziny. Jest to całkowicie zrozumiałe, bo bariera finansowa zaczyna zanikać, żeby w niektórych przypadkach całkowicie zniknąć. Ludzie zaczęli czuć, że rząd ich zauważa i o nich dba, a dyskusje przy rodzinnych stołach, z całkowitego narzekania, zaczynają się przekształcać w hymny pochwalne na cześć obecnej władzy, w stylu „A ten PiS to chociaż coś daje”. Oczywiście nie krytykuję istoty pomocy socjalnej i uważam, że jest ona w demokratycznym państwie prawnym niezbędna, ale nigdy nie powinna być narzędziem zdobywania poparcia politycznego.
500+, i co dalej?
Konsekwencją wprowadzenia programu 500+ jest bardzo szybki rozwój wielu dodatkowych udogodnień, jak „Karta Dużej Rodziny” czy kampanie komercyjne. Dyskonty zaczynają wprowadzać i rozwijać specjalne promocje, aby to właśnie w ich placówkach móc zamienić uzyskane z 500+ środki na niezbędne produkty. Cały zamęt, wokół wspomnianego programu, spowodował oswojenie się z nim, nawet przez jego przeciwników. Niewątpliwie tworzy to poczucie bezpieczeństwa i właśnie „dużą rodzinę” przedstawia jako normę, do której większość powinna dążyć.
Oczywiście czynników, które składają się na tak pozytywne dane jest wiele i nawet „najstarsi górale” nie są wstanie wskazać wszystkich. Zwiększenie dzietności jest zjawiskiem jak najbardziej pozytywnym. Mam tylko nadzieję, że wszyscy ci, którzy decydują się na powiększanie swoich rodzin, są rozsądni na tyle, aby w sytuacji kryzysowej, a nawet wycofania pomocy socjalnej, byli w stanie utrzymać swoje pociechy i zapewnić im prawidłowy rozwój.