Pracodawcy będą musieli mieć się na baczności – i sugestie dotyczące PPK zachować dla siebie

Finanse Firma Praca Dołącz do dyskusji (2)
Pracodawcy będą musieli mieć się na baczności – i sugestie dotyczące PPK zachować dla siebie

Polscy pracownicy nie darzą specjalnym zaufaniem Pracowniczych Planów Kapitałowych. Rząd jednak chce, by do PPK przystąpiło więcej osób – stąd automatyczny zapis do programu. Oprócz tego rządzący postanowili również podejść do problemu od innej strony. Pracodawcom ma grozić kara za namawianie do wypisania się z PPK.

Pracownicze Plany Kapitałowe nie przekonały Polaków

O tym, że tylko stosunkowo niewielka część Polaków decyduje się na przystąpienie do PPK, pisałam już niedawno. Warto przy okazji pamiętać, że już wkrótce pracownicy zostaną zapisani do PPK automatycznie – nawet, jeśli już raz wypisywali się z programu. Aby zapobiec zapisaniu, warto złożyć u pracodawcy odpowiednią deklarację jeszcze przed 1 kwietnia 2023 r.

Niechęć do PPK to oczywiście głównie pokłosie braku zaufania do rządu. Polacy nie są przekonani, czy ekipa rządząca nie wykorzysta w jakiś sposób środków zgromadzonych w ramach programu. Często jednak chęć rezygnacji z PPK jest też skutkiem działań pracodawców – część z nich zniechęca pracowników do udziału w programie. Powód jest prosty – w końcu pracodawcy również muszą dołożyć się do oszczędności pracownika. Jak donowi „GW”, wkrótce jednak pracodawcom nie będzie się opłacać namawiać pracowników do tego, by rezygnowali z programu. Będzie im grozić kara za namawianie do wypisania się z PPK. Samo namawianie zostanie uznane za wykroczenie, a jego ściganiem będzie mogła zająć się Państwowa Inspekcja Pracy. To efekt nowelizacji ustawy o PPK, którą właśnie podpisał prezydent.

Pytanie brzmi oczywiście, jak PIP miałaby odkryć, że pracodawca namawia pracownika do tego, by zrezygnował z uczestnictwa w programie. Jak twierdzi dr Marcin Wojewódka, radca prawny z Instytutu Emerytalnego w rozmowie z wyborcza.biz, PIP będzie mogła na przykład badać komunikaty wysyłane do pracowników. Chodzi na przykład o oficjalne e-maile wewnątrzzakładowe czy ulotki, ogólnodostępne dla wszystkich pracowników. O ile jednak śledzenie komunikacji firmowej wydaje się raczej mało skutecznym sposobem, o tyle znacznie bardziej interesujący jest fakt, że inspekcja będzie mogła też przesłuchać pracowników i pracodawcę. Na koniec to inspektor oceni, czy pracodawca dopuścił się wykroczenia, czy też nie.

Nie wiadomo, jakie kryteria przyjmie PIP i na jakiej podstawie będzie prowadzić kontrole

Na razie jednak nie do końca wiadomo, na jakiej podstawie inspektor PIP uzna, że jakiś pracodawca namawiał pracowników do wypisywania się z PPK. Istnieje też ryzyko, że przesłuchani pracownicy – w obawie o reakcję szefa – zaprzeczą, że byli namawiani do wycofania się z programu. Nie wiadomo też, czy PIP będzie typować firmy do kontroli na podstawie niskiego odsetka pracowników w programie, czy też może – na zgłoszenie zatrudnionych. Oprócz tego pojawia się jeszcze jedno pytanie; co PIP będzie rozumieć poprzez namawianie? Czy jeśli pracodawca publicznie wyrazi jedynie swoje zdanie o PPK (nieprzychylne), to czy będzie to już wykroczenie? Czy sugestia, ze on sam nie chciałby oszczędzać w ramach takiego programu będzie już traktowana jako namawianie do wypisania się? Na razie wątpliwości pozostaje zatem sporo, ale pracodawcy już teraz powinni mieć na uwadze nadchodzące zmiany.