Wiceminister infrastruktury Stanisław Bukowiec poinformował o ważnej zmianie, która czeka kierowców. Chodzi o kary z fotoradarów. System ich wymierzania ma przejść na tajemniczy tryb administracyjny. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że karę za popełniane wykroczenia drogowe poniesie właściciel auta.
Kary z fotoradarów można dzisiaj stosunkowo łatwo ominąć, jeśli się unika wskazania osoby kierującego
Walka z wykroczeniami drogowymi wcale nie jest taka łatwa, jak by się wydawało. Teoretycznie kary z fotoradarów powinny być wymierzane tym, którzy rzeczywiście dopuścili się przekroczenia dozwolonej w danym miejscu prędkości. Co jednak w sytuacji, gdy nie bardzo wiadomo, kto prowadził? Zwrócenie się do właściciela pojazdu nie zawsze przynosi pożądane rezultaty.
Niektórych nie przekonuje nawet mandat za niewskazanie kierującego. Pieniądze to nie wszystko, są jeszcze punkty karne, których w takim wypadku wciąż nie ma komu przydzielić. Warto także wspomnieć o popularnej metodzie „na Ukraińca”. Niby wierutne kłamstwo, ale trudne do zweryfikowania.
Czy można w ogóle jakoś usprawnić kary z fotoradarów? Do tej pory pomyślałbym, że nie. Okazuje się jednak, że Ministerstwo Infrastruktury ma całkiem niezły pomysł na rozwiązanie problemu. Dziennikarz Łukasz Zboralski poinformował w serwisie X o wypowiedzi wiceministra Stanisława Bukowca. Podsumował w ten sposób plan resortu na daleko idące zmiany.
Minister Bukowiec: system kar z fotoradarów przejdzie na tryb administracyjny, właściciel pojazdu będzie ponosił konsekwencje.
Wygląda na to, że podstawowym założeniem reformy jest to, by kary z fotoradarów wymierzano zgodnie z przepisami kodeksu postępowania administracyjnego zamiast kodeksu wykroczeń. Zamiast mandatu karnego otrzymamy decyzje o nałożeniu na nas kary przez właściwy organ. Odpada nam możliwość jej nieprzyjęcia. Kara administracyjna staje się wykonalna natychmiast. Jej zignorowanie oznacza konieczność zapłaty odsetek. Możemy oczywiście się odwołać, ale od obowiązku zapłaty zwalnia nas dopiero rozstrzygnięcie na naszą korzyść.
Co najbardziej istotne w tym przypadku: administracyjne kary z fotoradarów pominą najwyraźniej kwestię osoby faktycznego sprawcy wykroczenia. Trzeba przyznać, że to największe źródło kontrowersji w zapowiedzi wiceministra Bukowca.
Kary administracyjne zazwyczaj są surowsze i skuteczniejsze od mandatów karnych
Jak to w ogóle możliwe? Kary administracyjne istnieją niejako w oderwaniu od koncepcji winy, bezpośredniego sprawstwa i szkodliwości społecznej. Owszem, art. 189d nakazuje organom wziąć poprawkę na wagę i okoliczności naruszenia prawa oraz stopień przyczynienia się do niego ukaranego. Nie stanowią jednak one przesłanki absolutnie zabraniającej wymierzenia kary.
W tym przypadku istotne będzie to, że nasz samochód został przyłapany przez fotoradar na przekraczaniu prędkości. Tym samym automatycznie zostanie na nas nałożona kara. W teorii możemy zawsze domagać się jej zwrotu od kierującego, ale obecnie taka sytuacja pozostaje poza treścią przepisów prawa. Nie należy się raczej spodziewać zmian w tym zakresie.
Wydaje się przy tym, że właściciel pojazdu wciąż będzie mógł się jakoś uwolnić od zapłaty kary administracyjnej, jeśli wskaże osobę kierującego. W przeciwnym wypadku mielibyśmy do czynienia z dość kłopotliwymi konsekwencjami z punktu widzenia niektórych przedsiębiorców oraz stosunków rodzinnych.
Łatwo sobie wyobrazić, że pracownik będzie przekraczać prędkość za pomocą auta służbowego. Jeśli rozumieć dosłownie zapowiedź, że „właściciel pojazdu będzie ponosił konsekwencje”, to kara spadnie w całości na szefa sprawcy. Podobnie jest w przypadku współwłasności albo auta użyczonego na przykład dorosłym dzieciom „żeby miały czym dojeżdżać na studia”. W najgorszej sytuacji niewątpliwie będą wypożyczalnie samochodów. Z drugiej strony, doliczanie wszystkich ewentualnych kar do rachunku z pewnością stanie się standardową praktyką w branży.
Dobrą wiadomością jest to, że administracyjne kary z fotoradarów nie będą zawierały punktów karnych. Możliwe oczywiście, że w projekcie nowych przepisów znajdzie się jakiś osobliwy mechanizm ich nakładania. Tylko czemu właściwie takie punkty miałby otrzymywać właściciel auta, któremu nawet nie próbujemy udowodnić popełnienia wykroczenia, zanim go ukarzemy? Nie zmieni się też sposób egzekwowania niezapłaconych kar. Siłą rzeczy wciąż będziemy mieli do czynienia z egzekucją administracyjną.
Sam pomysł, by kary z fotoradarów uczynić skuteczniejszymi, jest całkiem niezły. Nie jest też nowy, bo poprzednie rządy już czyniły przymiarki w kierunku stosowania w tym przypadku procedury administracyjnej. Diabeł, jak zwykle, tkwi w szczegółach oraz jakości przygotowywanych przepisów.