Czy osoby żebrzące na ulicy powinny ponieść odpowiedzialność za wykorzystywanie do tego zwierząt? W Hiszpanii uważają, że tak. Rząd przygotował szeroki projekt zmian w przepisach, jeszcze mocniej chroniący braci mniejszych. Jednym z jego elementów są kary za wykorzystywanie zwierząt do żebrania.
Kary za wykorzystywanie zwierząt do żebrania
Chodzi o projekt ustawy o ochronie i dobrostanie zwierząt. Ma on bardzo wiele zapisów – między innymi dotyczących bezpłatnych szkoleń online, jakie będą musieli przejść właściciele czworonogów. Celem całego projektu ma być stan, określany jako: „zero uśmiercania zwierząt towarzyszących”. I choć hiszpański rząd zawarł w ustawie wiele znanych nam już rozwiązań, to o jednym zaczęło się mówić głośno w Europie.
Ustawa przewiduje bowiem, że należy mocniej chronić prawa zwierząt, których właściciele żyją z żebrania na ulicy. To zjawisko zna każdy i wielu z nas nieraz poruszyły obrazki psów leżących obok osób wyciągających rękę po pieniądze od przechodniów. Często bywa tak, że zwierzęta są wyraźnie zmęczone, czasem odwodnione, choć oczywiście nie jest to regułą. W Hiszpanii uznano jednak, że takie sytuacje wymagają penalizacji.
Jak czytamy w Interii, wykorzystywanie zwierząt do żebrania ma być uznawane – po przyjęciu ustawy – za drobne wykroczenie. Ale takie osoby kary wcale nie zapłacą drobnymi. Bo grzywna będzie nakładana w widełkach od 500 euro do nawet 10 tysięcy euro. No tak, tylko rodzi się pytanie: w jaki sposób ma wyglądać egzekucja takich kar?
Nieegzekwowalna kara
Warto tu napomknąć, że w Polsce istnieje już coś takiego jak kara za żebranie. Grzywna w naszym kraju może za to wynieść do 1500 złotych. Są też kwalifikowane formy żebractwa – natarczywe bądź oszukańcze – za to można zostać ukaranym aresztem bądź ograniczeniem wolności. I w zasadzie tylko te dwie ostatnie kary są do wyegzekwowania. Bo ściągnięcie pieniędzy od osoby żebrzącej bywa bardzo trudne. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z kimś będącym w kryzysie bezdomności. Jasne, zdarza się, że żebractwo uprawia ktoś, kto wcale nie ma skrajnie złej sytuacji finansowej. Ale nie są to częste przypadki.
Zatem pomysł hiszpańskiego rządu może się okazać mocno papierowy. Jak bowiem ściągnąć od osoby, która żebrze w towarzystwie psa, kilkaset albo i kilka tysięcy euro. Szansa, że zapłaci grzywnę sama z siebie jest marna, a dalsza egzekucja wymagałaby środków takich jak zajęcie konta (jakiego konta?) czy wejście komornicze do mieszkania (jakiego mieszkania?). Dodatkowo trudno jest określić czy pies jest dla tej osoby swego rodzaju narzędziem wykorzystywanym do żebrackiego procederu. Jeśli ktoś jest osobą bezdomną i ma czworonoga, po prostu się z nim nie rozstaje. A przecież nie jest rzadkością, że tacy ludzie potrafią, mimo swojej sytuacji, dbać o swoje zwierzęta. I co, karać bezdomnego tylko za to, że opiekuje się psem?